„Ogromnie się cieszę, że mogę się z wami spotkać - powiedział witając się z uczestnikami kolonii bp Śmigielski - do was należy przyszłość Europy i świata. Ufam, że dziś zawarte przyjaźnie
zaowocują w przyszłości dobrosąsiedzkimi stosunkami międzynarodowymi. Poznając naszą kulturę, będzie wam łatwiej zrozumieć naszą mentalność i nasz sposób bycia. Im więcej się o sobie dowiemy, tym bardziej
będziemy sobie bliscy”.
Tak też było w istocie na koloniach. Dzieci z Polski i Ukrainy mieszkały we wspólnych pokojach. Nie było tylko ukraińskich pokoi ani tylko polskich. Prawie każdy dzieciak z Kamieńca Podolskiego czy
Sławuty rozumiał język polski, a niektórzy potrafili także coś powiedzieć. Niemniej, po kilku dniach wspólnego przebywania dzieci potrafiły doskonale się porozumiewać na migi. Nic tak nie integruje jak
wspólne działania.
A takich działań było co niemiara. Trzeba zacząć od wspólnych posiłków, modlitw, pogodnych wieczorów, a skończyć na zawodach sportowych, wspólnym śpiewie czy wycieczkach w góry. „Zawsze w czasie
kolonii jest realizowany program, którego zasadniczym celem jest integracja grupy, rozładowanie napięcia emocjonalnego i ruchowego, odreagowanie napięć. Staramy się również dzięki zabawom edukacyjnym
doprowadzić do podniesienia poczucia własnej wartości, a także zapoznać dzieci z lokalnymi zwyczajami. Mieliśmy dzień ludowy, zapoznający dzieci z obyczajami regionu, dzień żołnierski czy dzień sportowy”
- powiedziała „Niedzieli” Agata Jaros, kierownik kolonii na Harendzie.
Do niewątpliwych sukcesów turystycznych należy zaliczyć wejście na Giewont. „Po raz pierwszy w historii kolonii na Harendzie udało się wejść 24 osobom na szczyt Giewontu. Chodziliśmy na Gubałówkę,
do Morskiego Oka czy do zakopiańskich dolin. Każdy turnus miał także przygotowaną wycieczkę autokarową do Krakowa, Wadowic czy Kalwarii Zebrzydowskiej” - podkreślił Paweł Jaros, wychowawca.
„Do tradycji już weszły rozgrywki kolonistów z miejscową młodzieżą. W tym roku doszły jeszcze mecze z drużyną karateków, którzy trenowali nieopodal. Bardzo sympatycznie wspominamy również wizytę
zespołu pieśni i tańca „Przygodzice” z Kaszub”, dodaje Paweł.
Ale wycieczki turystyczne to jedno, a pobyt w szkole to drugie. Klasy szkolne zastąpiły młodzieży domowe pokoje, a korytarz był miejscem rozmów, spotkań i zabaw. I tak już od 8 lat. Od tylu bowiem
lat Caritas wynajmuje szkolne sale na Harendzie. Piotr Kyc, dyrektor szkoły, a jednocześnie wieceprzewodniczący Rady Powiatu Tatrzańskiego przyznaje, że z radością przyjmuje kolonistów z naszej diecezji
oraz gości z Ukrainy. „Harenda to urocza część Zakopanego, znana przede wszystkim dzięki Kasprowiczowi. Latem stanowi doskonałą bazę wypadową w wysokie góry, a zimą staje się centrum narciarskim”.
Wakacyjne kolonie Caritas mogły być zorganizowane dzięki dofinansowaniu z MENiS, Senatu RP, Kuratorium Oświaty w Krakowie i Katowicach oraz ze środków własnych Caritas uzyskanych z Wigilijnego Dzieła
Pomocy Dzieciom.
Pomóż w rozwoju naszego portalu