Z Grzegorzem Głuchem, twórcą, liderem i dyrygentem zespołu i chóru „Gospel Rain”, rozmawia Agnieszka Strzępka.
Jezu oddaję Ci serce swe
Chcę oddawać Ci cześć
Tylko w Tobie spocznie mój duch
Jezu oddaję Ci serce swe
Chcę składać Ci hołd
Panie, w Twej mocy chronię się
(Grzegorz Głuch)
Agnieszka Strzępka: - Jesteś muzykiem chrześcijańskim. Co to znaczy?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Grzegorz Głuch: - Niektórzy twierdzą, że nie ma muzyki chrześcijańskiej, ale że jest tylko muzyka dobra lub kiepska. Myślę, że chrześcijańskie może być przede wszystkim serce, więc jeśli mogę powiedzieć o sobie, że jestem muzykiem chrześcijańskim, to znaczy, że chciałbym, aby moje serce było zwrócone wprost do Jezusa - Dawcy muzyki, talentu, życia. Przez lata uważałem się za muzyka chrześcijańskiego, ale dopiero niedawno nastąpiła we mnie zmiana polegająca na tym, że już nie tylko mówię, że życie z Bogiem jest wartościowsze i piękniejsze, ale staram się prowadzić na scenie uwielbienie Jezusa, które ma wielką moc. Wiem, że muzyk nawrócony potrafi poprzez słowo prowadzić do modlitwy, a dźwiękiem służyć Bogu i ludziom.
- Kim jest „muzyk nawrócony”?
Reklama
- To ten, który oddał swoje życie, serce i pragnienia - także muzyczne - Jezusowi. Oczywiście daleko mi do ideału świętości, ale uważam, że ważne jest, aby wszystko zakorzeniać w Bogu, by wszystko zaczynało się od Jezusa i ku Niemu zmierzało. Chciałbym, żeby moje serce i serce zespołu było poświęcone Jezusowi, chociaż wiem, że jeśli w grę wchodzą kwestie popularności i pieniądza, to tym silniejsza w nas jest walka duchowa.
- Zespół wzbogacił się o prawie 40-osobowy chór. Dlaczego?
- Zawsze lubiłem głębokie, chóralne przestrzenie głosowe. Natomiast patrząc od strony duchowej, chór jest owocem przemiany, która nastąpiła w moim sercu dzięki łasce Pana objawiającej się też poprzez konkretne osoby. W „Gospel Rain” osiągnęliśmy pewien stan, który nas satysfakcjonował, ale pojawiły się problemy, które udało się rozwiązać tylko przy pomocy Boga. Osobiste nawrócenie każdego zaowocowało nowymi inicjatywami, z których najważniejszą jest chór. Początkowo był to typowy chór, ale szybko Duch Święty przejął inicjatywę i na zeszłorocznych warsztatach muzycznych w Harasiukach zostaliśmy powołani i namaszczeni przez Boga do posługi uwielbienia. Owocem tego są uwielbienia czy też posługa podczas wielkiego koncertu chwały w Boże Ciało na Placu Litewskim w Lublinie. Zawsze pragnąłem, żeby Boże Ciało w Lublinie było czasem modlitwy uwielbienia Boga, wyrzeczenia się grzechu i oddania życia Jezusowi. To się udało w tym roku. Odczuwałem wielkie poczucie wspólnoty muzyków, chóru i ludzi, którzy tam byli. To nie był zwykły koncert i jestem w stanie dla takich wydarzeń wiele oddać.
- Jakie jest miejsce „Gospel Rain” w Lublinie?
Reklama
- Myślę, że w tej chwili ta sprawa będzie się duchowo i organizacyjnie kształtować. Mieszkamy w większości w Lublinie i jesteśmy obecni na tutejszej scenie muzycznej, ale zaczęło się też budować coś, co można nazwać ośrodkiem ewangelizacji, którego „Gospel Rain” byłby częścią. Myślę tutaj o posłudze modlitewnej, na którą wiele osób wykazuje otwartość. Ponadto pracujemy już intensywnie nad materiałem do nowej płyty.
- Co znajdziemy na płycie?
- Płyta z jednej strony będzie zawierać utwory dynamiczne, z dużą ilością gospelowego brzmienia, ale z tekstami znacznie bardziej wprost prowadzącymi ku uwielbieniu, niż na pierwszej naszej płycie. Pojawią się też utwory bardziej pastelowe i spokojne.
- Kiedy możemy spodziewać się płyty?
- Praca nad materiałem do płyty jest ogromnym przedsięwzięciem, bierze w niej udział kilkadziesiąt osób. Mam nadzieję, że jesienią tego roku zamkniemy materiał. Płyta będzie powstawać etapami i najprawdopodobniej sesja zakończy się na początku przyszłego roku. Zaczynamy od warsztatów w Harasiukach, na których będziemy pracować nad materiałem do płyty, m.in. poprzez indywidualną pracę nad emisją i wyrównywaniem barwy głosu.
- Gdzie będzie miejsce dla Boga na warsztatach?
- Pomimo skrupulatnie ułożonego planu na warsztatach bardzo istotne miejsce zajmuje modlitwa osobista i wspólnotowa, jest czas przeznaczony na katechezę i Słowo Boże. W tym roku jesteśmy już po pewnych doświadczeniach duchowych w czasie wspólnych rekolekcji i mamy głębokie pragnienia, by wszystko co robimy było zakorzenione w Bogu.
- „Gospel Rain” można więc nazwać wspólnotą?
Reklama
- Tak, nasza współpraca ma charakter wspólnotowy. Zresztą bez dobrych relacji między ludźmi nie ma uwielbienia. Często śmiejemy się, że nasze relacje są bliższe niż bywa to w rodzinach. Bardzo wiele nas łączy, nie tylko wspólna historia, ale też wspólne przeżywanie radości, ciemności i wychodzenia z tego. Zmienia się muzyka, nasze serca, miejsca, w jakich gramy, ale dobre relacje między nami pozostają.
- Czego byś nie chciał w „Gospel Rain”?
- Nie chciałbym perfekcjonizmu za wszelką cenę. Najbardziej obawiałbym się tego, że nie moglibyśmy uwielbiać Boga „w Duchu i prawdzie”, ponadto - rozpadu, braku relacji, pochłonięcia przez świat. Inne rzeczy, jak brak profesjonalizmu czy koncertów, są naprawdę mało istotne w porównaniu z zagubieniem głosu Boga.
- W Lublinie odbywa się festiwal muzyki chrześcijańskiej „Żakeria”. Czy myślałeś o przeprowadzeniu warsztatów muzycznych przygotowujących np. do tego festiwalu?
- Tak, oczywiście, jeśli byłaby taka potrzeba. Rzeczywiście myślałem o tym, żeby były to dostępne i niedrogie warsztaty, na których moglibyśmy podzielić się naszym doświadczeniem prowadzenia uwielbienia i rozwiązywania trudności warsztatowych. Być może takie spotkania łączące pracę muzyczną z modlitwą odbędą się jesienią tego roku. Uważam, że Lublin jest zagłębiem ludzi, inicjatyw i muzyków, dlatego bardzo bym chciał, żeby „Żakeria” była stałym festiwalem na naszym terenie. Mam też nadzieję, że Boże Ciało będzie czasem i miejscem spotkania różnych ludzi, grup i wspólnot.
- Z kim współpracujecie?
Reklama
- To jest wielka łaska, że mamy możliwość współpracować m.in. ze wspaniałymi muzykami Janem i Marcinem Pospieszalskimi, którzy są dla mnie wielkimi autorytetami nie tylko muzycznymi. Ponadto nad emisją głosu chóru pracuje Piotr Gawryjołek. Bardzo bym chciał, żeby na nowej płycie znalazł się utwór nagrany z zespołem „Full Power Spirit”.
- Zostałeś zaproszony w tym roku na odbywający się w Toruniu festiwal muzyki chrześcijańskiej „Song of songs”...?
- Tak, brałem udział w specjalnie przygotowanym dla TVP 2 koncercie w ramach festiwalu „SOS”. Chór „TGD” stanowił fundament, do którego dołączali się poszczególni soliści, m.in. Wiola Brzezińska, Mietek Szcześniak. Miałem zamówienie na piosenkę Dokąd, którą zaśpiewałem w czasie tego koncertu w zupełnie nowej dla mnie aranżacji. Cieszę się, że mogłem brać udział w festiwalu, bo oprócz tego, że wiele się nauczyłem i spotkałem przyjaciół, doświadczyłem głodu dla inicjatyw uwielbienia, które chciałbym robić, głodu, który jest dla mnie napędzający.
- Co chciałbyś robić?
- Wiele się zmieniło w moim życiu w ciągu ostatnich lat. Doświadczyłem nawrócenia, które przeżyłem w czasie mojej drogi we wspólnocie Odnowy w Duchu Świętym. Teraz pragnę głębokiego uwielbienia Jezusa. Jestem otwarty na wolę Boga wobec mnie bez względu na to, czy to będzie tworzenie piosenek, praca z „Gospel Rain”, współpraca z „TGD”, czy prowadzenie uwielbienia w małej wspólnocie.
- Występujesz na scenie obok znanych muzyków, co to dla Ciebie znaczy?
Reklama
- Był taki czas, że ja pragnąłem tego, by moje nazwisko było wymieniane wśród znanych nazwisk muzyków. To nie pochodziło od Boga i kiedy oddałem Mu moje szukanie sławy i znaczenia, zacząłem dostawać różne propozycje - najpierw zaśpiewania Twojego Królestwa z Mietkiem Szcześniakiem i Natalią Kukulską, potem inne. Jeśli Bóg chce tego dla mnie na ten czas, to ja w to wchodzę i daje mi to wiele szczęścia.
- Dlaczego tak często mówisz o Bogu?
- Wierzę, że Bóg jest i konkretnie działa. Ostatni rok był czasem utwierdzenia mnie w tym, dlatego o tym świadczę. Po ciężkiej chorobie umarła moja mama nie zdążywszy zobaczyć mojej córki, która się właśnie urodziła. Potem wiele różnych spraw miało miejsce w mojej wspólnocie i w zespole, i gdyby to wydarzyło się w świecie bez osobowego Boga, to ja bym tego nie wytrzymał. Bóg wyprowadził mnie z niewoli w moim życiu i chcę teraz uwielbiać Go też mówiąc o Nim.
- Kim jesteś?
- Jestem słabym i niedoskonałym człowiekiem, wobec którego Bóg ma plan. Już nie jestem tak pewny siebie, jak kiedyś, nie zależy mi na opinii i poklasku, choć jest to pokusa bardzo bliska każdemu muzykowi. Czuję się jak syn marnotrawny i chciałbym, żeby każdego dnia był taki moment, kiedy przychodzę do Ojca i On mi nakłada płaszcz, pierścień, sandały i wydaje ucztę. Doświadczam wielu łask i czuję się przepełniony Bożą miłością. Jestem szczęśliwy w tych rzeczach, w których Bóg mi pobłogosławił, w rodzinie, przyjaźniach, pracy, w doświadczeniach muzycznych i czuję się spełniony. Nie jestem też łatwy we współpracy i nie poświęcam ludziom tyle czasu, ile potrzebują, ale staram się nad tym pracować.
- Dziękuję za rozmowę.