Inspiracja
Pierwsze rozmowy na temat Hospicjum prowadziłam już wcześniej, a mianowicie w latach 1986 i 1987 ze śp. dr. Albinem Bandurskim, któremu ta idea była bardzo bliska. On już wówczas mówił mi, że w Gostyniu
zaczęły odbywać się rekolekcje o tematyce hospicyjnej. Wspomnienie tych rozmów dziś odczytuję jako pierwszą inspirację, pierwsze rzucone ziarno. Następnie, myślę że był to rok 1987, parę osób niezależnie
od siebie i nawet o sobie nie wiedząc, myślało o potrzebie działalności hospicyjnej w Zielonej Górze. Byli to: dr Jacek Smykał, dr Jadwiga Wałejko, pielęgniarka Ziuta Miedzialec oraz wolontariuszki -
Krysia Semaniak, Sławka Konieczna, Danusia Bolińska, Jola Chodkiewicz i inni, których w tej chwili nie pamiętam.
W styczniu 1988 r. zostałam zaproszona do Warszawy na zebranie Towarzystwa „Ku Cywilizacji Miłości”. Zaproszenia były imienne, a moje otrzymałam poprzez środowisko podziemne w Nowej
Soli. Zebranie odbyło się w podziemiach kościoła, obecnie bazyliki Świętego Krzyża. Rozejrzałam się po sali, było nas ponad sto osób przybyłych z całej Polski. Z Zielonej Góry byłam sama. Moją obecność
tam odczytałam jako zadanie, które stawia przede mną Opatrzność. Przyznam się szczerze, że ogarnęło mnie uczucie lęku. Jedną z formą działania Towarzystwa „Ku Cywilizacji Miłości” jest opieka
hospicyjna.
Inauguracja
Zebranie w Warszawie odbyło się, przypominam, w styczniu 1988 r. W ciągu następnego półrocza w Zielonej Górze zebrała się grupa licząca ponad dwadzieścia osób: lekarzy, pielęgniarek i wolontariuszy,
niesłychanie zaangażowanych i ofiarnych, pragnących służyć chorym terminalnie, leżącym w domach.
Z rozmowy zasłyszanej przez radio zorientowałam się, że zainteresowanym tego rodzaju działalnością jest ks. Jerzy Nowaczyk, już ówcześnie dziekan, co było okolicznością bardzo ważną, ponieważ chcieliśmy,
by działalność hospicyjna była ponadparafialna, obejmująca całe miasto. Uzgodniliśmy z ks. J. Nowaczykiem, że miejscem naszych spotkań będzie parafia pw. Podwyższenia Krzyża Świętego. Stąd potem nazwa
naszego Hospicjum Domowego. Zebranie inauguracyjne odbyło się 29 kwietnia 1989 r. Przyszło na nie około 20 osób. Pamiętam, z jakim zapałem, a nawet entuzjazmem podejmowaliśmy nasze zadania. Ta ofiarność
pozostaje niezmienna do dziś. Zmieniali się przez tych ponad 15 lat działający w Hospicjum. Za tych, którzy opuścili tę pracę, przyszli na ich miejsce inni. Część osób zmarła. Niektórzy chorują.
Zbieraliśmy się co parę tygodni. Przed każdym spotkaniem ks. prał. J. Nowaczyk odprawiał Mszę św., głosił słowo Boże, był naszym duszpasterzem. Do współpracy zapraszaliśmy też księży z zielonogórskich
parafii, do których należeli chorzy, nasi podopieczni w domach. Na pierwszym zebraniu wybrano dwóch „wicekoordynatorów” - Krystynę Semaniak i dr. Czesława Witkowskiego. Mnie powierzono
rolę koordynatora, a funkcję tę przekazałam w 1996 r. mgr Ani Kwiatek.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Działalność
18 czerwca 1989 r. złożyliśmy Akt Duchowej Ofiary na Koronację Matki Bożej w Rokitnie, prosząc o Jej nieustanną opiekę nad Hospicjum. Tak jak na pierwsze zebranie przyszło około 20 osób, tak ta liczba
utrzymywała się i mniej więcej utrzymuje do dziś. Gdy powstało Hospicjum Stacjonarne, otwarte w czerwcu 1994 r., do pracy w Hospicjum Domowym doszły ofiarne pielęgniarki pod kierunkiem szefowej Ani
Kwiatek, która od kilku lat jest kierowniczką Hospicjum Stacjonarnego i równocześnie koordynatorem obu Hospicjów w Zielonej Górze. Jej praca wykonywana fachowo i z ogromnym sercem wykracza daleko poza
obowiązki służbowe.
Po pięciu latach działalności Hospicjum Domowego zorientowaliśmy się, że wyłączna opieka domowa jest niewystarczająca. Niezbędne stało się utworzenie Hospicjum Stacjonarnego z dwunastoma łóżkami dla
chorych. Do tej idei przyłączyli się: ówczesna dyrekcja szpitala, ówczesny prezydent miasta i grupa radnych z Zygmuntem Lipnickim na czele. Ujednolicenie działalności obu Hospicjów pod kierunkiem jednej
osoby było ważnym rozwiązaniem organizacyjnym dla rozwoju tej opieki nad chorymi. Łatwiej jest realizować ewangeliczne zachęcenie: „Jedni drugich brzemiona noście”.
W ciągu tych lat łącznie w Hospicjum Domowym i Stacjonarnym pozostawało 2200 chorych (1000 terminalnie chorych w domach i 1200 w Hospicjum Stacjonarnym).
Jeśli chodzi o opiekę duszpasterską nad chorymi przebywającymi w Hospicjum Stacjonarnym, to jej etapy były różne. Obecnie sprawują ją kapelani szpitala (Werbiści).
Wskazania
Uważna obserwacja dotychczasowej działalności hospicyjnej w Polsce i na całym świecie pozwala stwierdzić jej stały postęp i rozwój. W 1992 r. zostało zorganizowane Ogólnopolskie Forum Ruchu Hospicyjnego.
Należymy do niego od początku. Duszpasterzem krajowym został śp. ks. Eugeniusz Dudkiewicz, Pallotyn z Gdańska, zmarły nagle 11 września 2002 r. Ten niezwykły kapłan organizował większość hospicjów
w Polsce. Również i my mamy mu wiele do zawdzięczenia. Wspominam jego rady i wskazania. Uczył nas, byśmy pamiętali, że towarzysząc umierającemu, bierzemy udział w misterium, które dokonuje się w naszej
obecności, a my pełni pokory winniśmy zdawać sobie sprawę z tej tak ważnej chwili. Prosił, byśmy analizowali motywacje, z jakimi podejmujemy pracę w hospicjum.
Braliśmy i nadal bierzemy udział w rekolekcjach, dniach skupienia, szkoleniach z zakresu opieki paliatywnej dla lekarzy, pielęgniarek i wolontariuszy.
Każdy człowiek jest powołany przez Boga do wypełnienia zadania. Mniej lub bardziej zdajemy sobie z tego sprawę. My zostaliśmy powołani do służenia tym najciężej chorym, którzy w nieuleczalnej chorobie,
cierpieniu, przekraczają próg doczesności. Tajemnica śmierci wywołuje refleksję i zadumę, nieraz lęk, prowadzi do przewartościowań. Dotyczy to i wierzących, i poszukujących. Opatrzność Boża wzywa nas
do działania, ale „Duch, wieje, kędy chce”, a do nas należy w tym delikatnym tchnieniu się zorientować i na nie odpowiedzieć.
Miłosierdziu Bożemu powierzamy w modlitwach naszych chorych, ich rodziny i nas samych.
Dr Teresa Gierko jest laureatką nagrody „Człowiek - Człowiekowi”, wciąż pełni posługę wolontariuszki Hospicjum Domowego im. Lady Ryder w Zielonej Górze.