Czuję się potrzebny
Reklama
Kiedy Bóg powołał Księdza Józefa do służby misyjnej, odpowiedź była natychmiastowa: „Tak, Panie, jestem gotów”. Zapatrzony w Boga, z sercem przepełnionym miłością do Niego i ufnością, wyruszył, by nieść światło Chrystusa i prostować ścieżki życia ludzkiego. Boliwia była dla Księdza Józefa o tyle bliska, że posługę pełnił tam już jego brat - Krzysztof. Początki były trudne, trzeba było przyzwyczaić się do klimatu, nauczyć języka hiszpańskiego, poznawać mentalność ludzi.
W tym roku mija 11 lat posługi ks. Józefa Białasika w Boliwii. Zapytany o to, jak ocenia ten czas, bez wahania odpowiada: „Czuję się potrzebny. Nie jestem zmęczony”. Na uśmiechniętej i życzliwej twarzy Misjonarza gości czasami wyraz zatroskania. Jak wyżywić tysiące dzieci? Jak pomóc tym, którzy chcą się uczyć? Jak pomóc nieuleczalnie choremu dziecku? Jak pomóc wyzyskiwanemu pracownikowi, zarabiającemu 3 dolary za 8 godzin pracy? Jak prowadzić tych ludzi do Boga? Ksiądz Józef znalazł sposób. Jest z ludźmi wszędzie, gdzie i jak tylko może. A parafia jego to okręg o powierzchni 100 km2 z ok. 7 tys. parafian. Odwiedza wioski raz na miesiąc. Każda wizyta Księdza w wiosce ma swój rytuał. Najpierw zwołuje mieszkańców na Mszę św. i cierpliwie czeka na wiernych. Potem zaczyna się Eucharystia, podczas niej odbywają się śluby, chrzty, I Komunie św. Później następuje wspólny posiłek, przygotowywany przez miejscowe kobiety. Ksiądz Józef stara się też, na ile to możliwe, pomagać - organizuje święta parafialne z poczęstunkiem, finansuje naukę trojgu dzieciom.
Tarantule i skrzypce
Obecnie Ksiądz Józef mieszka w chatce na skraju wsi. Kiedy wraca wieczorem do chaty (nie ma prądu), drogę przez podwórko oświetla latarką. Także przed położeniem się do łóżka sprawdza pod poduszką, czy nie ma nieproszonego gościa. Niewygodnym gościem może okazać się żmija czy tarantula. Wielkim problemem w Boliwii jest również brak wody. Wiele do życzenia pozostawiają posiłki przygotowywane przez miejscową ludność. W swojej chatce Ksiądz dba, by nie zostawiać żadnych resztek jedzenia, wszelkie okruszki bowiem zwabiają natychmiast całe chmary mrówek, które „sprzątają” pozostałości.
Kto z nas nie zna Janka Muzykanta? W Boliwii jest ich wielu. Jezuici prowadzą grupy dzieci i młodzieży grające na skrzypcach. Niepowtarzalne wrażenie zostawia w sercu muzyka wykonywana przez np. dwustu skrzypków. Oto jeden z nietypowych krajobrazów wiosek boliwijskich, widok jak sen: z chatek wychodzą dzieci, młodzież - półnadzy, niedożywieni, ale ze skrzypcami w ręku. Udają się na Mszę św. codzienną, by grać. Tysiące strun poruszanych miłością Bożą...
Spotkanie w Nowym Kramsku
Ksiądz Józef po raz kolejny odwiedził Nowe Kramsko. Wygłosił słowo Boże. Wierni słuchali jego opowiadania z uwagą. Autentyzm Księdza, jego pasja i powaga zdecydowanie dają siłę nam, pozostającym tu, na miejscu, w godziwych warunkach, dają siłę w wytrwaniu w wierze. Dobrze, że Bóg postawił na drodze kramskiej parafii Księdza Józefa, przez którego możemy wspierać dzieło ewangelizacji.
Ks. Józefowi Białasikowi, pochodzącemu ze Zbąszynka, dziękujemy za obecność z nami, za pełnienie posługi kapłańskiej z wiarą i pokorą. Pozostajemy złączeni w modlitwie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu