Czy jesteśmy gotowi przyjąć nadzwyczajnych szafarzy Komunii św.?
Reklama
W zorganizowanym jesienią 2002 r. w Częstochowie kursie dla kandydatów na nadzwyczajnych szafarzy Komunii św., z parafii pw. św. Jana Chrzciciela w Olsztynie wzięło udział 4 mężczyzn. Po jego ukończeniu
otrzymali oni prawo udzielania Komunii św. wiernym w kościele, jak również pozwolenie na zanoszenie Eucharystii chorym.
We wspólnocie mamy ok. 60 chorych, których kapłani odwiedzali raz w miesiącu. Nasi szafarze zadeklarowali gotowość zanoszenia chorym Ciała Pańskiego w każdą niedzielę, a nawet częściej. Jako proboszcz
ucieszyłem się z tej inicjatywy, bowiem chorzy uczestniczący we Mszy św. radiowej czy telewizyjnej mogliby czynić to w sposób pełny.
Nasi parafialni szafarze rozpoczęli swoją posługę w Boże Narodzenie 2002 r. i, niestety, tego samego dnia ją zakończyli. Oczywiście, nie z własnej winy. Dlaczego tak się stało?
Sądzę, że byli dobrze przygotowani do tej posługi przez profesorów naszego Seminarium, ale nie była na to przygotowana nasza parafia. Dało się słyszeć głosy wielu: „Niech zajmą się swoimi zawodowymi
sprawami, a nie wyręczają księży w tym, co należy do ich obowiązków i powołania”, albo: „Jak żonaty mężczyzna może brać do ręki Komunię św. i udzielać jej innym?”. Tylko nieliczni decydowali
się na przyjęcie Komunii św. z rąk szafarzy.
Przyznam szczerze, że nie gorszyły mnie takie wypowiedzi i zachowania moich parafian, nie posądzałem ich, broń Boże, o „zacofanie”. Wyczuwałem natomiast wielki szacunek dla Eucharystii
i zaufanie do kapłanów, posiadających przecież także ludzkie słabości.
Wydaje mi się, iż problemy z posługą nadzwyczajnych szafarzy Komunii św. powstały stąd, że jednocześnie z przygotowaniem kandydatów powinno odbywać się przygotowanie wiernych w parafiach przez odpowiednie
katechezy, przez informacje w katolickich rozgłośniach radiowych i prasie. A tego, niestety, zabrakło.
Niewątpliwie, wśród wielu poczynań duszpasterskich, związanych z Rokiem Eucharysti, przygotowanie wiernych do przyjęcia posługi szafarzy powinno znaleźć swoje ważne miejsce. Gdy powiększy się nasza
wiedza na temat Eucharystii i wzrośnie pragnienie jej przyjęcia, wówczas nie będzie problemu z przyjęciem szafarzy, aby pełnili posługę wśród wiernych.
Ks. Ryszard Grzesik
Służę
Reklama
„Skierowanie mnie na kurs nadzwyczajnych szafarzy Komunii św. było ogromnym wyróżnieniem i zobowiązywało. Czułem, że to sam Pan Jezus żąda ode mnie większej troski o rozwój życia wewnętrznego,
wzywa do bliskości z Nim.
Posługę nadzwyczajnego szafarza rozpocząłem w Boże Narodzenie 2002 r. Pomagałem wówczas księżom w rozdawaniu Ciała Pańskiego podczas Mszy św. Byłem bardzo przejęty, ze wzruszenia trzęsły mi się
ręce. W zakrystii jeden z księży życzył mi, bym udzielanie Eucharystii przeżywał tak głęboko do końca pełnienia tej służby.
Wiedziałem, że kapłani zanoszą Komunię św. chorym przeważnie w pierwsze piątki miesiąca, bowiem w niedzielę prawie cały dzień posługują w kościele. Wiedziałem też, że istnieje potrzeba zanoszenia
Ciała Pańskiego przede wszystkim tego dnia. Jednak dopiero po kilku tygodniach pełnienia tej misji zobaczyłem, jak wielka jest tęsknota, jak ogromne oczekiwanie i szczere łzy radości u czekających na
Chrystusa.
W pierwszy piątek stycznia 2003 r. wraz z ks. Wojciechem udałem się do chorych. Zostałem im przedstawiony, a oni mieli podjąć decyzję, czy chcą, abym przynosił im Komunię św. częściej niż czyni
to ksiądz. Wielu wyraziło radość z możliwości przyjmowania Ciała Chrystusa w każdą niedzielę.
Nie zauważyłem, by w kościele ktoś demonstracyjnie odchodził od nadzwyczajnego szafarza i przyjmował Komunię św. jedynie z rąk kapłana. Ważny jest sam fakt przyjęcia Chrystusa, a nie to czy podaje
Go mężczyzna z obrączką na palcu i nienoszący sutanny”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Adam Satława (lat 42, żonaty, ojciec 3 dzieci)
Dziękuję
„Kiedy byłam młoda, chodziłam do kościoła w każdą niedzielę i zawsze starałam się przyjmować Komunię św. Potem ksiądz przynosił mi Eucharystię w pierwsze piątki miesiąca. Teraz Eucharystię dzięki
p. Adamowi, znów każdą niedzielę mogę przeżywać z Chrystusem.
Ludzie starsi, którzy często nie mogą chodzić, cieszą się posługą p. Adama. Zawsze ze łzami w oczach wyrażam mu z serca płynącą wdzięczność; przyczynia się do wzmocnienia naszej wiary i nadziei, tak
potrzebnych do znoszenia cierpienia.
Z p. Adamem zżyłam się bardzo. Zawsze jest chętny do pomocy. Dzięki niemu mogłam np. zobaczyć Michasia - niewidomego chłopca z Lasek, którego 8 lat temu poznałam przez telewizję. Zaczęłam wysyłać
mu paczki, by sprawić mu radość. Bardzo chciałam go zobaczyć. Przychodził z warszawską pielgrzymką na Jasną Górę, ale z powodu swojej choroby nie mógł do mnie przyjść, a ja nie mogłam wyjść po niego.
2 lata temu, p. Adam pomógł nam się spotkać po raz pierwszy”.
Zofia Pawlak (z parafii św. Jakuba Apostoła w Częstochowie)
Bóg w swojej łaskawości zaskoczył mnie; przecież nie byłem nawet ministrantem, a miałbym rozdawać Komunię św. Na prośbę Księdza Proboszcza odpowiedziałem pozytywnie, wierząc, że sam Jezus będzie mi w
tej posłudze pomagał.
Nadzwyczajnym szafarzem Komunii św. jestem od 2 lat. Mimo upływu czasu wciąż proszę Boga o to, by mnie prowadził; to wybranie zobowiązuje nieustannym pogłębianiem wiary.
Cieszę się, że ludzie zaakceptowali mnie jako kogoś, kto podaje im Ciało Chrystusa. Nie spotkałem się z sytuacją, by wierni odchodzili ode mnie, by przyjąć Komunię św. od księdza.
Ryszard Zajic