W galerii „Gardzienice” na przełomie listopada i grudnia ub. r. lublinianie mogli - po raz kolejny - zobaczyć wystawę Ikona ukraińska XVI - XIX w. Tym razem zaprezentowano część zbiorów ze Składnicy Zabytków Ruchomych przy Muzeum w Łańcucie. Ikony zostały uratowane z cerkwi południowo-wschodniej Polski przed grabieżą lub całkowitym zniszczeniem. Świątynie, opuszczone przez wiernych po wysiedleniach w latach 1945-1947 r., były rozbierane na budulec lub powoli niszczały. Dość często lokalni, partyjni działacze, nakazywali ich zburzenie. Podczas walk w latach 1939-1948 zniszczeniu uległo kilka cerkwi. To, co pozostało z ich wyposażenia, dziś można oglądać m.in. w muzeach w Sanoku, Lubaczowie i Łańcucie.
Zaprezentowane ikony pochodzą z cerkwi zarówno Łemkowszczyzny, jak i Bieszczad, okolic Przemyśla i Roztocza. Na co dzień nie są eksponowane; znajdują się w muzealnych magazynach. Najstarszy obraz na wystawie to Spas w siłach, namalowany po 1539 r., przedstawiający Chrystusa na tronie, w niebiańskim majestacie. Pochodzi ze Świątkowej Wielkiej, na Pogórzu Przemyskim. Kręte korytarze galerii Gardzienice rozświetlały głównie świece. Dlatego przeczytanie informacji o poszczególnych obiektach wymagało pewnego trudu. Ale to dobrze. Zwiedzając wystawę, przypomniałem sobie miejsca, w których kiedyś byłem. W Chotylubiu, na Roztoczu Południowym, jest niewielka cerkiew. Kilka lat temu nie mogłem zajrzeć do jej wnętrza. Stoi zamknięta na głucho, nieczynna. Z jej ikonostasu pochodzą pokazane na wystawie ikony, przedstawiające św. Bazylego Wielkiego i św. Jana Złotoustego oraz Salomona i proroka Ezechiela. Po cerkwi w Majdanie Sieniawskim pozostała ikona św. Jerzego. A niedaleko znajduje się wieś Rudka, w której chyli się ku upadkowi zabytkowa, drewniana bojkowska cerkiewka z 1693 r. Nikt nie ma pieniędzy na jej remont. Podczas wędrówki po zakamarkach galerii zwiedzającym towarzyszyły nagrania chórów cerkiewnych.
Gdy jesteśmy na dawnym, polsko-ukraińskim pograniczu, często mijamy ślady nieistniejących dziś miejscowości - cmentarze, przydrożne krzyże, pozostałości po fundamentach chałup. Czasem szpaler starych drzew wyznacza miejsce, w którym stała cerkiew. Te obrazy, które można spotkać w naturze, skłaniają do zadumy i refleksji. Podobnie było podczas zwiedzania wystawy. W taki nastrój wprowadzał widza motyw przekrzywionego ikonostasu, namalowanego sprayem na ścianie i podłodze galerii. Dziwnym i szczęśliwym zbiegiem okoliczności życie dopisało dalszy ciąg do historii. W galerii po drugiej stronie ulicy można było zobaczyć współczesne ikony, pochodzące m.in. z pracowni w Sanoku i Bielsku Podlaskim.
Pomóż w rozwoju naszego portalu