Boże Narodzenie rozczula nas swą atmosferą: mały Jezusek, żłóbek, pastuszkowie i sianko, tajemnicza jasność i to granie: luli, luli laj... Chętnie poddajemy się temu sentymentalnemu wymiarowi tego wydarzenia. Lubimy się wzruszać, śpiewać kolędy i choćby raz w roku pójść do kościoła, oczywiście, na Pasterkę o północy. Wszyscy tak robimy, nawet ci prawie niewierzący. Jest to jednak tylko zewnętrzna otoczka.
Jest rzeczą ludzką zachwycać się zewnętrznymi przejawami Bożego Narodzenia w stajni ubogiej, jednak trzeba nam sięgnąć głębiej, by lepiej poznać jego dostojne i głębokie piękno, jakie ukazuje nam teologia tego niezwykłego święta, a także będąca jej wyrazem liturgia i tradycja. Uroczystość Bożego Narodzenia należy obok Wielkanocy do najważniejszych świąt chrześcijańskich, choć chyba nigdy nie poznamy dokładnej daty jego ustanowienia. Wiadomo jedynie, że znane było ono już w IV wieku w Rzymie. Jakakolwiek jest jego geneza, święto zaczęło się wtedy szybko rozprzestrzeniać w całym cesarstwie zachodnim i wschodnim, w Afryce, a od końca IV wieku w Hiszpanii. W tym ostatnim kraju zachowały się najstarsze ślady obchodzenia Adwentu, czyli czasu przygotowania do świąt Bożego Narodzenia. Okres ten miał charakter pokutny - obowiązywał post i wstrzemięźliwość seksualna.
Niejasny jest również powód przyjęcia daty 25 grudnia jako dnia narodzin Chrystusa. Najbardziej rozpowszechniona jest teza, iż ówcześni chrześcijanie, nie znając faktycznej daty narodzenia Jezusa, przyjęli datę symboliczną, a mianowicie dzień przesilenia zimowego. Chcieli w ten sposób przeciwstawić się obchodzonemu w tym dniu w Rzymie pogańskiemu świętu narodzin boga-słońca i uczcić narodziny Boga-Człowieka, nazywanego Słońcem sprawiedliwości, Światłością świata lub Światłem na oświecenie pogan.
W VII wieku przyjął się istniejący po dziś dzień zwyczaj celebrowania w święto Bożego Narodzenia trzech Mszy św. przez każdego kapłana. Symbolizuje to potrójne narodziny Jezusa: odwieczne rodzenie Syna Bożego w Trójcy Świętej, narodzenie z Maryi Dziewicy i narodzenie mistyczne w duszach wiernych.
W czasie, kiedy Kościół na Zachodzie zaczął obchodzić Boże Narodzenie w grudniu, na chrześcijańskim Wschodzie obchodzone jest 6 stycznia - jako dzień obchodów tajemnicy Objawienia się Chrystusa Mędrcom ze Wschodu, wspomnienia Jego chrztu w Jordanie i pierwszego cudu w Kanie Galilejskiej.
Wigilię obchodzono już w VI wieku, zaś w następnym stuleciu obchody Bożego Narodzenia poszerzono do oktawy, czyli do ośmiu dni. Trwało to do czasów współczesnych. Zgodnie z reformą liturgiczną, wprowadzoną przez Sobór Watykański II, okres Bożego Narodzenia trwa od Wigilii (24 grudnia) do święta chrztu Pańskiego (w tym roku do 9 stycznia).
Tak to przez wieki rozwijała się obrzędowość tego święta, obchodzona także przez niewierzących. No bo któż w Boże Narodzenie nie ustawia choinki, nie dzieli się opłatkiem, nie przyjmuje prezentów i nie śpiewa kolęd? To sprawiło, że choć w hierarchii świąt ważniejsza jest Wielkanoc, Boże Narodzenie cieszy się jednak wciąż niezwykłą popularnością. Nawet gdy - tak jak teraz - płacz Dzieciątka zagłuszany jest przez wojny, konflikty, terroryzm i wszelkie zło, z tym większą nadzieją ludzie kierują swoje myśli ku stajence betlejemskiej. Bo wtedy najbardziej pragną, aby na świecie zwyciężało dobro i pokój, które przynosi im, zdawałoby się, bezbronny Boży Syn.
Świat bardzo się zmienił od tamtego czasu, ale Anioł Pański, tak jak przed dwoma tysiącami lat pasterzom w Betlejem, powtarza następnym pokoleniom i nam, ludziom trzeciego tysiąclecia: „Nie bójcie się - oto zwiastuję wam radość wielką”!
Boże Narodzenie to święto jedności i solidarności międzyludzkiej, nie tylko w wymiarze rodzinnym czy narodowym, kiedy zbieramy się razem przy wigilijnym stole i łamiąc się opłatkiem, przepraszamy się wzajemnie i darujemy sobie winy. To także święto wszystkich chrześcijan, bo - chociaż dzieli nas wiele - niezależnie od wyznania, bez wyjątku, czy jesteśmy katolikami, prawosławnymi, czy ewangelikami, jednoczymy się w modlitwie przy betlejemskim żłóbku i dzielimy radość z narodzenia naszego wspólnego Odkupiciela.
Szopka betlejemska to miejsce, gdzie Bóg stał się jednym z nas, przyjmując całe dobro i zło tego świata. Po to przyszedł na świat, aby powiedzieć nam, że dobro jest silniejsze od zła.
Pomóż w rozwoju naszego portalu