Zbyt często tylko negatywnie rozumiemy nasze chrześcijaństwo, jakby unikanie grzechu było jego istotą. Zapominamy, że przykazanie, które nam Pan Jezus dał, to nie jakieś „nie”, ale najmocniejsze „tak”. Negatywne przykazania Dekalogu określają wstępne warunki bycia chrześcijaninem. Cała nasza asceza, odmawianie sobie, to tylko droga do wolności, która umożliwi nam wypełnienie „nowego przykazania”: „Abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem” (J 13, 34; 15,12). A właściwie to jest to samo odwieczne przykazanie miłości bliźniego, ale Chrystus daje mu nowy zakres i nową miarę: tą miarą jest Jego miłość ku nam, miłość aż do końca.
Miłość braci jest owocem i dowodem naszej miłości Boga, bo mamy od Niego przykazanie, „aby ten, kto miłuje Boga, miłował też i brata swego” (1 J 4, 21). Bo „kto nie miłuje brata swego, którego widzi, nie może miłować Boga, którego nie widzi” (1 J 4, 20). A kto jest bratem moim? Chrystus daje nam odpowiedź w przypowieści o dobrym Samarytaninie (zob. Łk 10, 30-37). Naszym bliźnim, a więc tym, którego winniśmy kochać, jest ten, który naszej pomocy potrzebuje. Nawet ci, którzy po ludzku rzeczy biorąc na miłość nie zasługują, nawet ci, co są nam wrodzy (por. Mt 5, 44). Tak naśladować będziemy miłość Boga, który sprawia, że słońce świeci nad złymi i dobrymi (por. Mt 5,45); który ofiarował swego Syna za nas, gdy byliśmy jeszcze wrogami (por. Rz 5,10). Miłować tylko tych, którzy są nam przychylni, którzy są „z nas”, jest dla Chrystusa rodzajem egoizmu.
Ta miłość to nie jest uczucie. „Nie miłujmy słowem i językiem - powiada św. Jan - ale czynem i prawdą” (1 J 3,18). Szczytem miłości jest oddać życie za przyjaciół (por. J 15,13; 1 J 3,16)). W swojej istocie miłość to służba. Miłość woła do umiłowanego: „Jestem dla ciebie, jestem, by służyć twemu dobru”. Miłość, pisze św. Paweł, nie szuka swego (por. 1 Kor 13, 5). Nie zamyka serca swego na biedę innych, zawsze przychodzi z pomocą (por. J 3,17). Gdy kocham, nie przechodzę obojętnie obok potrzeb mych braci i sióstr, nie tylko duchowych, ale najzwyklejszych, najbardziej prozaicznych, materialnych. Św. Jakub nas ostrzega: gdy nasz brat lub siostra potrzebują chleba codziennego, nie wystarczy, życzyć im dobrze, ale trzeba im dać tego, co potrzebują (por. Jk 2,15-16). Musimy zadziałać jak ów dobry Samarytanin.
Miłość to nie tylko stosunek jednostki do jednostki, ona ma aspekt społeczny: tworzenie cywilizacji miłości. Chrześcijanin we wszystkim będzie służył „wspólnemu dobru”, jak do tego nawołuje Ojciec Święty, i tak budował tę cywilizację. W ten sposób będzie przeżywał swe uczestnictwo w ofierze krzyżowej Chrystusa, który i życiem, i śmiercią czynił dobrze (por. Mk 3,4).
Pomóż w rozwoju naszego portalu