Wówczas to, co nazywamy tynfem nazywało się „tymfem” od nazwiska Andrzeja Tymfa, który zaczął bić tego typu monetę od 1663 r. Były to pierwsze polskie złotówki, których wartość, co tu dużo mówić, nie była zbyt wielka. Na monetach było napisane, że są odpowiednikiem 30 groszy. W rzeczywistości było jeszcze gorzej, gdyż ich siła nabywcza wynosiła zaledwie 14-16 groszy. Ten więc żart „tymfa wart” nie powinien uchodzić za wyjątkowo cenny.
Nie tylko drobne XVII-wieczne monety możemy oglądać do połowy kwietnia na wystawie w Muzeum Północno-Mazowieckim w Łomży. Opracowana przez Muzeum Historyczne w Białymstoku wystawa nadzwyczaj szeroko podejmuje numizmatyczny temat. Ekspozycja zatytułowana Od denara do euro prezentuje polskie, czy raczej w Polsce spotykane pieniądze, od czasów najdawniejszych po współczesne.
Pierwszy w kolejce, jak czytamy, ustawił się denar. Było to już w I w. po Chrystusie i oczywiście chodzi o denar rzymski. Zwłaszcza tzw. szlak bursztynowy wzdłuż Wisły obfituje w rzymskie znaleziska. Starożytną monetę wyparły popularne od I poł. IX w., przywożone przez kupców dirhemy arabskie. I wreszcie pojawiły się polskie monety, przy czym - jak wykazują ostatnie badania - nie emitował ich Mieszko I, jak dawniej sądzono. Dopiero Bolesław Chrobry rozpoczął menniczą produkcję, zresztą nie w formie środka płatniczego, ale raczej jako coś w rodzaju daru, bądź nagrody. Do obiegu wprowadził pieniądze Bolesław Śmiały i to nie tylko w tak zwanym interesie społecznym. Król umiał wyciągnąć wnioski z faktu, że denar miał większą wartość niż zawarte w nim srebro. Interes tym bardziej rozkwitał, im bardziej zmniejszano próbę kruszcu, co czyniono systematycznie. W XIV w. pojawiły się na ziemiach polskich pierwsze grosze, które, co ciekawe, początkowo były bardzo poważną walutą. Z łacińskiego „grossus” to przecież gruby, duży. Dlatego grosze dzieliły się na półgrosze, ćwierćgrosze, denary oraz obole. Pieniądz się jednak dewaluował i już w XVI w. pojawiła się konieczność wprowadzenia monet o większym nominale, oprócz trojaków (3 gr.) i szóstaków (6 gr.) były to talary i dukaty. No, a w XVII stuleciu nieszczęsne tymfy, które już w momencie ich wyprodukowania cieszyły się bardzo złą sławą.
Pewnie dlatego Jan Kazimierz, którego rządy cechowały nieustanne, wyniszczające kraj wojny, próbował podreperować reputację ważnego dla gospodarki pieniądza. Na tymfach kazał pisać: „Dat Pretium Servata Salus: Potiorq (ue) Metallo Est” (Wyższą nad cenę metalu wartością jest ocalenie ojczyzny). Gdyby sentencję odnieść do współcześnie powtarzanego przysłowia, to z pewnością „żart tynfa wart” stawiałby nas w niezbyt korzystnym świetle.
Pomóż w rozwoju naszego portalu