NSZZ "Solidarność" działający przy Przedsiębiorstwie Eksploatacji
Wód Aqua-Konrad S.A. w Iwinach w niedzielę 9 września br. podjął
się trudu organizacji uroczystości, będącej finalnym aktem działalności
wydobywczo-przeróbczej najstarszej kopalni Zagłębia Miedziowego,
jakim były Zakłady Górnicze "Konrad". W grocie św. Barbary, poświęconej
przed 20 laty przez bp. Adama Dyczkowskiego, ówczesnego biskupa pomocniczego
archidiecezji wrocławskiej, zebrali się górnicy oraz pracownicy służb
pomocniczych zatapianej teraz kopalni, aby poprzez Ofiarę Eucharystyczną
złożyć dziękczynienie za Bożą opiekę w czasie eksploatacji miedziowych
złóż. Uroczystej Eucharystii przewodniczył ks. Władysław Rączka,
dziekan dekanatu Bolesławiec Wschód. Nie zabrakło pocztów sztandarowych
z poszczególnych kopalń, hut oraz organizacji związkowych Zagłębia
Miedziowego. Po 53 latach - jak w wystąpieniu powitalnym podkreślił
Edward Michalczyk z NSZZ "Solidarność" - odchodzi nieodwołalnie do
historii ostatnia już kopalnia z tzw. starego Zagłębia Miedziowego,
będąca matczyną kolebką dzisiejszego Kombinatu Górniczo-Hutniczego
Miedzi S.A. "Konrad" w Iwinach. Była ona głównym ośrodkiem, z którego
rekrutowali się górnicy nowo powstających kopalni w Lubinie, Rudnej
i Polkowicach. Chociaż czasami trudno się pogodzić z materialnym
unicestwieniem kopalni, to jednak pozostają wspomnienia i pamięć
o tych, którzy zginęli w jej czeluściach. Życzeniem górników, którzy
najlepsze swoje lata oddali kopalni, jest pozostawienie głównej szybowej
wieży jako pamiątkowego symbolu nie wymagającego specjalnie wielkich
nakładów finansowych. Wieża ta, wraz z grotą św. Barbary, stanowić
będzie kompleks przypominający lata świetności Zakładów Górniczych "
Konrad" oraz powstanie w nich ruchu społecznego, jakim był NSZZ "
Solidarność", którego pierwszy przewodniczącym był Marian Jurczyk (
...).
Przesłanie skierowane przez biskupa legnickiego Tadeusza
Rybaka do żegnających kopalnię górników odczytał ks. Władysław Rączka,
a słowo od biskupa gorzowskiego Adama Dyczkowskiego ks. Jan Olender
z parafii Narodzenia Najświętszej Maryi Panny w Warcie Bolesławieckiej.
Liturgię słowa dopełniła homilia ks. Józefa Gołębiowskiego z parafii
pw. Chrystusa Króla w Bolesławcu.
Kiedy odchodzi do wieczności matka rodziny - mówił kaznodzieja
- zatroskana, dbająca o dom, o dzieci, pozostający członkowie wspólnoty
rodzinnej mają prawo popaść w rozpacz. Ale musi nadejść chwila, kiedy
realistycznym spojrzeniem wobec nieraz okrutnej rzeczywistości dochodzi
się do wniosku, że nie ma innej drogi, jak wrócić do szarej prozy
codziennego życia. Bywa bowiem i tak, że po okresie uporządkowanego
życia, mocą niezbadanych wyroków przychodzi chaos, a zaburzenie dotychczasowej
harmonii jest jeszcze jednym dowodem na to, że tu na ziemi nic nie
trwa wiecznie. Przychodzi czas, że coś się zmienia i trzeba niejednokrotnie
zaczynać od nowa. Nawet wobec kataklizmu nie wolno załamywać rąk
i nie pozostaje nic innego, jak rozpocząć nową drogę ciężkiej pracy,
by uniknąć najcięższej tragedii, jaka może spotkać człowieka, a jest
nią ucieczka w beznadziejność rozpaczy i utwierdzenie się w przekonaniu,
że z określonej sytuacji nie ma wyjścia. Na dzisiejszą uroczystość
należałoby spojrzeć raczej jak na zamknięcie pewnej historii, a nie
pochówek kopalni będący konsekwencją nierozważnej decyzji, czy też
działania celowego nacechowanego złą wolą. Świadczy o tym chociażby
sam fakt zapewnienia miejsc pracy tym, którzy wyrazili chęć dalszej
pracy w górnictwie. Czynne zaangażowanie związków zawodowych w kwestii
rozwiązywania trudnych problemów ekonomicznych i socjalnych może
być wzorem dla innych zakładów pracy objętych bolesnym procesem transformacji.
Nie zapomniano więc o tym, co najważniejsze - o człowieku. Przeżywając
dzisiaj tę naszą dziękczynną modlitwę, poprzez jej pryzmat należy
spojrzeć na całą ojczyznę, nie zapominając, że Pan Bóg jest zawsze
z człowiekiem. I szkoda, że tak wielu Polaków zaprzepaściło ideały
i wartości, jakie głosiła ´Solidarność´, a pseudoamnezja usypia sumienia
i pozwala na opowiadanie się za wartościami opcji niezgodnej z nauką
społeczną Kościoła. Może ból rozrywać serce, że upadł zakład, że
nie ma pracy, ale jeszcze bardziej boleśniejsze jest to, że my, Polacy,
odchodzimy od wartości nadprzyrodzonych, które Ojciec Święty tyle
razy nam odsłaniał. Niech dziękczynna modlitwa za lata pracy w tej
kopalni zrodzi w nas jeszcze raz zaufanie i wierność Panu Bogu. Umiejmy
przyjmować z ręki Bożej Opatrzności nie tylko to, co dobre, ale i
to, co przykre i bolesne. Nie odchodźmy od Stwórcy, od nauki Kościoła,
a nasza modlitwa niech wzniesie się do Boga i będzie wyrazem ufności
w Opatrzność Bożą" - apelował kaznodzieja.
Przez 50 lat "Konrad" wpisał się w historię regionu.
W najlepszym okresie zakład zatrudniał ponad 3000 osób. Formalnie
ZG "Konrad" zniknął z mapy polskiej miedzi dwa lata temu, ale dopiero
w br. zwolniono ostatnią część załogi. Pozostawiona wieża szybowa
w Iwinach będzie wieczną pamiątką po zakładzie i ludziach, którzy
tutaj zakończyli ziemskie pielgrzymowanie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu