Prosimy was, bracia abyście się nie dali zbyt łatwo zachwiać
w waszym rozumieniu, ani zastraszyć, bądź przez ducha, bądź przez
mowę. (2 Tes 2, 1-2)
Dziś zbawienie stało się udziałem tego domu, gdyż i on
jest synem Abrahama. (Łk 19, 9)
Bóg kochający wszystkich ludzi najpełniej objawił swoją
miłość w osobie Jezusa Chrystusa. Na ziemi rozpoznawano Go po tej
właśnie miłości, którą rozdawał wokół siebie wszystkim ludziom. Miała
ona swoje źródło w tym, że Jezus pragnął zbawienia całego świata.
Dziś usłyszymy, jak kochający Jezus zbawił celnika Zacheusza.
Słyszaną w dzisiejszej Ewangelii rozmowę Jezusa z celnikiem
można rozważać w aspekcie dwóch płaszczyzn: w aspekcie historii i
w aspekcie wiary. Historycznie rzecz ujmując było to wydarzenie historyczne.
Zarówno celnik, jak i Jerycho, tłumy otaczające Jezusa, wszystko
to nie budzi żadnej wątpliwości. Można, więc tu dostrzec nadprzyrodzone,
zbawcze znaczenie.
Kim był, zatem Zacheusz? To nie tylko celnik, to przełożony
celników, w mniemaniu tamtych ludzi bardzo znienawidzony i grzeszny.
Zapewne wielkie zdumienie, a może nawet oburzenie, towarzyszyło wszystkim,
gdy dowiedzieli się, że dziś Jezus będzie u niego w gościnie. A Jezus
uczy nas, co trzeba robić, aby się zbawić.
Przede wszystkim trzeba szukać na wszelkie sposoby kontaktu
z Jezusem. Ale jak to zrobić. Można i tak, jak zrobił to Zacheusz,
którego dewizą były słowa: "Chcę widzieć Jezusa". Św. Łukasz zaznacza
w dzisiejszej Ewangelii, że celnik "chciał koniecznie zobaczyć Jezusa"
. Używał wszystkich dostępnych sposobów i zdecydował się ostatecznie
wejść na drzewo, aby ponad głowami ludzi lepiej widzieć Jezusa. Czasami
bywa tak, że ludzie przesłaniają nam Jezusa i przeszkadzają nam w
dojściu do Niego. My zaś wpatrzeni w ludzi, zachwyceni ich widokiem,
gubimy z pola widzenia Tego, kto jest w naszym życiu najważniejszy.
Jeśli tylko wyrazimy pragnienie widzenia Jezusa, On nam
pozwoli i dopomoże zrealizować to pragnienie. Mówi do nas bardzo
prosto, zejdź z drzewa, dziś pragnę spożyć z tobą wieczerzę. Potem
zbliża się do nas, zaczyna rozmowę, a my urzeczeni Jego słowami otwieramy
przed Nim całą głębię naszej duszy. Kiedy zaś zaczyna z nami wieczerzę
zapominamy o przeszłości i chcemy być tylko z Nim. Często wtedy decydujemy
się na pokutne uczynki, które podpowiada nam Zacheusz. Nie wystarczy
tylko przyznać się do grzechów, aby się zbawić, trzeba jeszcze innym
wynagrodzić wyrządzone przez nas krzywdy.
Spotkanie z Jezusem stało się dla Zacheusza przyczyną
wewnętrznej przemiany. Była ona tak trwała, że już nigdy nie odłączył
się on od Jezusa. Świadczy to, że u Jezusa nie liczy się ani suma
naszych grzechów, ani ich wielkość i kategoria, ani nawet zgorszenie,
jakie tymi grzechami czynimy, liczy się tylko miłość. Zacheusz dał
najlepszy dowód swojej miłości, dlatego Jezus wybaczył mu całą jego
przeszłość. Potwierdza to słowami: "Dziś zbawienie stało się udziałem
tego domu".
Można powiedzieć, że kto daje dowody pokuty, kto kocha
jak kochał Zacheusz, kto ma silne postanowienie poprawy, jest rzeczą
niemożliwą, aby się nie zbawił.
Tu jasno i wyraźnie Jezus ukazał się jako obiecany Mesjasz,
a tym samym Zbawiciel całej ludzkości. My spekulowalibyśmy zapewne,
czy jest on godny takiej łaski, czy jego nawrócenie jest szczere,
a Jezus chciał jedynie jego szczęścia.
Gdyby dziś Jezus przyszedł na świat zapewne zrobiłby
tak samo, a nawet więcej, bo dla każdego miałby słowa przebaczenia,
otuchy i nadziei.
Podziękujmy dziś za to Jezusowi, za Jego dar przebaczania
i puszczania w niepamięć wszystkiego, co nas od Niego oddala.
Pomóż w rozwoju naszego portalu