Reklama

Świadectwo

Wysłuchane modlitwy

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Wyszedłem z domu przyjaciół, idąc na dworzec, by wrócić do Szczecina. Zjazd krajowy Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela mający odbyć się w tym dniu w Łodzi nie doszedł do skutku, bowiem SB wyłapała większość uczestników, nim ci dotarli na miejsce. Był pochmurny, ale bezśnieżny grudniowy dzień 1979 r. Czekałem na przystanku tramwajowym, gdy podszedł do mnie milicjant, zażądał dowodu osobistego, kazał wsiąść do samochodu i ruszyliśmy w drogę. Zajechaliśmy na Komendę Dzielnicową Łódź Śródmieście. Wprowadzono mnie do jakiegoś pokoju. Zaczęło się spisywanie danych, zwykłe formalności. Trwało to długo, za oknem zapadł wczesny grudniowy zmierzch, nim wreszcie wyprowadzono mnie na korytarz. Szliśmy jakimiś słabo oświetlonymi przejściami i schodami na coraz niższe kondygnacje budynku, zamykały się za nami kolejne kraty, aż znalazłem się w piwnicy. Otwarto drzwi i wszedłem do pustej celi. U góry, pod sufitem, jakieś okienko, teraz już zupełnie ciemne. Słaba, zakurzona żarówka ledwie oświetlała pomieszczenie, którego głównym wyposażeniem, obok cuchnącego kubła, była drewniana nara rozciągająca się pod oknem od jednej ściany do drugiej. Pierwszy raz znalazłem się w celi więziennej. Poraziła mnie myśl, że mam w tych ponurych ścianach, pozbawiony wszystkiego, nawet jakiejkolwiek książki, spędzić nadchodzący czas. Przerażenie - to chyba właściwe określenie mojego stanu. Uklęknąłem z boku celi tak, by nie być widzianym przez judasza (oni nie mogli widzieć, co przeżywam, aby nie wykorzystywać tego przeciwko mnie) i zacząłem się gorąco modlić. W tych ciemnych piwnicach czułem się opuszczony i zagrożony. Bóg był moją ucieczką i ratunkiem. Nie wiem, jak długo to trwało, myślę że niezbyt długo, gdy znowu zgrzytnął klucz i do celi został wprowadzony kolega z ROPCiO, dziś już nieżyjący Boguś Studziński, wieloletni więzień z lat 40. i 50. za przynależność do WiN-u. Uściskałem go serdecznie i gorąco jak wybawiciela i najdroższego przyjaciela.

* * *

O godz. 2.00 w nocy z 12 na 13 grudnia 1981 r. obudzono mnie w domu wiadomością, że milicja wkroczyła do Zarządu Regionu NSZZ „Solidarność” i że trzeba udać się do Stoczni Warskiego. Jechałem samochodem przez mroźny i zasypany śniegiem Szczecin, nie wiedząc jeszcze o sytuacji w reszcie kraju i mając nadzieję, że to tylko znowu jakaś lokalna akcja podobna do tej w Bydgoszczy. Rano wystąpienie gen. Jaruzelskiego wyjaśniło wszystko. Rozpoczęliśmy strajk z pełną świadomością, że nie można liczyć na zwycięstwo, ale że tak trzeba, by pamięć o „Solidarności” była źródłem siły dla całego narodu na nadchodzące ciemne dni. W poniedziałek stanęły stocznie i wiele innych zakładów. Po południu wstrzymano ruch tramwajowy w rejonie Stoczni Warskiego, wieczorem otoczono ją czołgami i wojskiem, a kanały portowe patrolowały jednostki marynarki wojennej. W nocy czołgi rozbiły bramy i ZOMO weszło do stoczni. W pomieszczeniach Komitetu Strajkowego zaaresztowano kilkanaście osób. Więźniarkami wywieziono nas z zakładu do - jak później się okazało - Komendy Wojewódzkiej MO przy ul. Małopolskiej. Szczegółowa osobista rewizja, spisywanie danych i późno w nocy wprowadzono mnie do celi. Na drewnianych narach spał jakiś więzień. Jest późna noc, nie ma kto wydać nam koca. „Jakoś się prześpicie do rana” - usłyszałem i zamknięto drzwi celi. Wyczerpany przejściami ostatnich dni, zwłaszcza tej nocy, położyłem się na deskach, owinąłem płaszczem i zasnąłem. Następny dzień pozwolił mi dopiero zebrać myśli i uświadomić sobie całą tragedię. Urodziłem się niewiele lat przed wojną. Moje dzieciństwo, młodość i całe dotychczasowe dorosłe życie spędziłem pod okupacją, najpierw niemiecką, potem sowiecką. Oczywiście, ta ostatnia zmieniała się, to już nie była ta z lat 40. czy pierwszej połowy 50., ale zawsze miałem świadomość życia w kraju pozbawionym niepodległości. Wolna Polska była marzeniem mojego życia. Lata 1980 i 1981 był to czas, gdy poczułem się wolny w prawie wolnym kraju. W jakimś stopniu spełniały się moje sny. Możność sprzeciwiania się samowoli partii, swoboda wypowiedzi, poczucie siły Związku - były to przeżycia, które na zawsze pozostaną niezapomniane. W celi na Małopolskiej uzmysłowiłem sobie, co zostało utracone, i poczułem, jak trudno pogodzić się z zabraną na nowo wolnością. Była tam jakaś książka o zdobyciu Kołobrzegu. Czytałem ją, by chociaż w części oderwać się czy przynajmniej osłabić przeżywanie rzeczywistości. Nie miałem żadnego kontaktu ze światem zewnętrznym. W celi, oprócz mnie, przebywał żołnierz, który uciekł z koszar z bronią, sterroryzował taksówkarza i kazał się wieźć gdzieś na południe Polski. Został schwytany i teraz czekał na rozprawę sądową. Później doszedł jeszcze jakiś młody, milczący chłopak, oskarżony o morderstwo. Pozbawiony jakichkolwiek nowych wiadomości, w pamięci zachowałem tylko obrazy czołgów, ZOMO i ich bezwzględnej siły.
Pierwsze krótkie przesłuchanie prowadził cywilny prokurator. Zadał mi m.in. pytanie, czy wiem, co mi grozi. Odpowiedziałem, że tak - od 3 lat więzienia do kary śmierci włącznie. „Myślę, że żaden wariat tego ostatniego nie zażąda” - skwitował moją odpowiedź. Następne przesłuchanie, w nocy, prowadził już prokurator wojskowy. Zaczął je bardzo agresywnie, potem trochę złagodniał. Poinformował, powołując się na przypadki innych państw naszego bloku, że stan wojenny, jego zdaniem, potrwa kilkanaście lat, a może i dłużej, natomiast ja powinienem spodziewać się wyroku w granicach 15 lat więzienia. Wróciłem do celi. Moi współtowarzysze spali. Ukląkłem na posłaniu i zacząłem się modlić. W ciemności umieszczone pod sufitem okienko, oddzielone od celi siatką drucianą, oszklone szkłem, zbrojonym drutem i zabezpieczone od zewnątrz kratami, zaledwie zaznaczało się lekko jaśniejszym prostokątem. Perspektywa 15 lat pobytu w więzieniu była porażająca. Moja modlitwa sprowadzała się do powtarzania słów: Panie, ratuj. Liczyłem, ile lat będą miały moje dzieci, gdy wrócę do nich, i znowu zwracałem się do Pana - ratuj. Nie wiem, jak długo to trwało. Skulony na klęczkach na posłaniu modliłem się, zapadałem w półsen, budziłem się i znowu prosiłem: Panie, ratuj. Wtem na tle tego słabo widocznego okienka zobaczyłem rękę błogosławiącego Chrystusa. Kraty, których normalnie nie widać, tutaj rozsuwały się same, jakby były z plasteliny, i tylko ta ręka w geście błogosławienia. Opadło ze mnie całe napięcie, położyłem się na posłaniu i uspokojony zasnąłem.
Prawie dokładnie rok później opuszczałem więzienie na Kleczkowskiej we Wrocławiu, wychodząc na wolność.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Podziel się:

Oceń:

2005-12-31 00:00

Wybrane dla Ciebie

Najświętsze Imię Maryja

Bazylika Santa Maria Maggiore – najważniejsza świątynia dedykowana Matce Bożej

Ks. Zbigniew Chromy

Bazylika Santa Maria Maggiore – najważniejsza świątynia dedykowana Matce Bożej

Więcej ...

Komunikat KEP: Katecheza parafialna nie zastępuje lekcji religii

2025-09-12 14:26

BP KEP

Katecheza parafialna nie zastępuje lekcji religii, ale pięknie je dopełnia. Jej sercem jest ewangelizacja – prowadzenie dzieci, młodzieży i dorosłych do spotkania z Chrystusem – czytamy w komunikacie wspólnym Zespołu Roboczego KEP ds. Katechezy Parafialnej i Komisji Wychowania Katolickiego KEP.

Więcej ...

Joanna Napierała nową przewodniczącą państwowej komisji ds. pedofilii

2025-09-12 19:39

Adobe Stock

Sejm wybrał w piątek adwokat Joannę Napierałę na nową przewodniczącą Państwowej Komisji ds. przeciwdziałania wykorzystaniu seksualnemu małoletnich poniżej lat 15. Zastąpi Karolinę Bućko.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Nowenna do Matki Bożej Bolesnej

Wiara

Nowenna do Matki Bożej Bolesnej

Wspomnienie Najświętszego Imienia Maryi

Rok liturgiczny

Wspomnienie Najświętszego Imienia Maryi

Modlitwa św. Jana Pawła II o pokój

Wiara

Modlitwa św. Jana Pawła II o pokój

Możemy być ślepi, choć mamy zdrowe oczy

Wiara

Możemy być ślepi, choć mamy zdrowe oczy

Carlo Acutis modlił się też po polsku

Kościół

Carlo Acutis modlił się też po polsku

Kanonizacja bł. Acutisa i bł. Frassatiego....

Kościół

Kanonizacja bł. Acutisa i bł. Frassatiego....

Archidiecezja katowicka: Komunikat w sprawie parafii św....

Kościół

Archidiecezja katowicka: Komunikat w sprawie parafii św....

To on wybrał mnie

Kościół

To on wybrał mnie

„Ciemne Typy” z Polski na kanonizacji Frassatiego i...

Kościół

„Ciemne Typy” z Polski na kanonizacji Frassatiego i...