Od początku swojego istnienia Kościół był wspólnotą misyjną,
ponieważ taką też była wspólnota Apostołów. Chrystus, powołując swoich
Apostołów, ukazał im, i to bez cienia wątpliwości, że głoszenie Ewangelii
i udzielanie chrztu św. to rytm ich normalnej, codziennej pracy,
której słuszność potwierdza nieustanna obecność Boskiego Mistrza.
Oni dobrze zrozumieli to misyjne pouczenie i odważnie
poszli głosić Dobrą Nowinę - poszli aż po krańce znanego im wówczas
świata, pokonując tym samym wszelkie bariery i ograniczenia swojej
kultury, a bardzo często własny egoizm. Poszli, ponieważ każda misja
dokonuje się za cenę "wyjścia".
Dokonujący się w naszych czasach proces globalizacji,
któremu poddany jest cały świat, w żadnym wypadku nie może prowadzić
do rezygnacji z działalności misyjnej. Jan Paweł II nie ignoruje
tego zjawiska, dostrzega to i o nim mówi. Traktuje jednak ten fenomen
jako zjawisko, które musiało się narodzić. Jednak z drugiej strony
przypomina, iż Kościół nic w tej sytuacji nie traci i nadal ma przed
sobą poważne zadanie i wielki dar Boży, który chce ofiarować światu: "
przebóstwienie człowieka". Dzięki temu darowi każdy może odkryć swoje
wzniosłe powołanie i uczestniczyć "w dziele zbawienia" (Orędzie wygłoszone
w czasie Mszy św. 22 października 2000 r. - Światowy Dzień Misyjny)
.
W naszym kraju pokutuje ograniczona wizja działalności
misyjnej, której zasadą jest: "syndrom duchowego ubóstwa". W naszych
wyobrażeniach działalność misyjna powinna polegać na wysyłaniu w
świat kapłanów, zakonników i misjonarzy świeckich. Tak, to na pewno
jest niezbędne, gdyż i my sami takim misjonarzom zawdzięczamy naszą
wiarę - wystarczy wymienić św. Wojciecha i św. Ottona, a także wielu
innych, którzy przynieśli tu przed wiekami Dobrą Nowinę. Jednak nie
jest to jedyne zadanie konieczne do wykonania. Przecież za działalność
misyjną nie są odpowiedzialni tylko pracujący "na misjach". Odwołując
się do encykliki Redemptoris missio, Jan Paweł II przypomina, że
za misje odpowiedzialni są wszyscy ochrzczeni i nikt nie ma prawa
zwalniać się z tego obowiązku (3).
Misyjna winnica to nie tylko dalekie, biedne i egzotyczne
kraje, ale to przede wszystkim duchowy wymiar współpracy w rozpowszechnianiu
Dobrej Nowiny. Pierwszym obszarem tej współpracy jest modlitwa. To
z niej, dzięki łasce Bożej, rodzą się dorodne owoce, jakimi są m.
in. nowe powołania kapłańskie i zakonne, ożywione życie religijne
parafii i poszczególnych osób i wspólnot. Wymiar pomocy ekonomicznej,
o której nie zapomina Jan Paweł II, będzie wówczas tylko prostym
skutkiem duchowej odnowy misyjnej, rezultatem chrześcijańskiej wrażliwości
i jej dynamizmu ( por. cyt. Orędzie Jana Pawła II).
To misyjne wezwanie jest jasne i konkretne. Każdy może
mieć w tym wielkim dziele swój udział. Pod słowem "każdy" należy
rozumieć wszystkich - bez względu na wiek, stan majątkowy, stan zdrowia
czy status społeczny. Każdy w sobie tylko właściwy sposób może się
włączyć w misję Kościoła - "świętego ludu Bożego". I choć może nie
będą to tak wielkie dzieła jak choćby ostatnia męczeńska śmierć pracujących
na misjach ojców franciszkanów: Zbigniewa Strzałowskiego i Michała
Tomaszka, kleryka Roberta Gucwy czy ks. Jana Czuby z diecezji tarnowskiej.
Każda pomoc się liczy i każda pomoc jest potrzebna. Dlatego zapraszamy
do współpracy wszystkich: chorych i cierpiących, którzy mogą swoją
modlitwą i cierpieniem wspomagać pracę misjonarzy; wszystkie dzieci,
które swoją radością, zabawą i nauką stają się fundamentem powołania
misyjnego; młodzież i dorosłych, w gestii których leży sprawa praktycznego
głoszenia. Niech każdy ma od dziś swój udział w wielkiej budowie
Kościoła, który nieustannie jest misyjny, bo otrzymał ważne zadanie
- "Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody" (Mt 28, 19).
Pomóż w rozwoju naszego portalu