Reklama

Wojna jaruzelska (1)

Noc stanu wojennego

Jest pierwszym, który zgłosił się dobrowolnie do więzienia za Władysława Frasyniuka.
Chciał odsiedzieć za niego karę.
Dziś wielu śmieje się, że powinien siedzieć za niego do tej pory.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Rozmawiamy w mieszkaniu Eugeniusza Murawskiego (rocznik 1934), założyciela „Solidarności” w zakładach piekarskich, obecnych zakładach piekarsko-ciastkarskich „Mamut” we Wrocławiu. Siedział za Polskę trzy razy. Podczas pierwszego internowania w 1981 r. trafił na Kleczkowską - do więzienia razem z pospolitymi kryminalistami, do jeszcze gorszej celi niż oni - z zielonymi od grzyba ścianami, z gnijącymi siennikami. Przed nim siedzieli tutaj przestępcy hitlerowscy. Pytam o zdjęcia sprzed 25 lat, gdy narodziła się „Solidarność”.
- Wszystkie zabrali esbecy podczas rewizji - słyszę.
Ale została fotograficzna pamięć.

Obraz pierwszy - bolszewicy, Sybir i kopalnia

Reklama

Wieś Tybory-Kamianka, woj. białostockie. Ojciec Eugeniusza Murawskiego służy w Korpusie Ochrony Pogranicza w Grodnie. Rok 1939: przychodzą bolszewicy, a za nimi sroga zima. Zaczynają się wywózki na Sybir.
Murawski: - Wojna zniszczyła moją rodzinę i zdruzgotała moje dzieciństwo. Do pierwszej klasy szkoły powszechnej poszedłem w jedenastym roku życia, w Jabłonce. Musiałem przerywać naukę ze względu na trudne warunki życia, dostaję się do Zakładów Rzemieślniczo-Wychowawczych św. Józefa w Białymstoku. W seminarium duchownym, przeniesionym do tego gmachu z Wilna, kończy studia teologiczne Henryk Gulbinowicz, późniejszy kardynał, arcybiskup archidiecezji wrocławskiej. Rok 1950: Urząd Bezpieczeństwa rozwiązuje zakład, zakonników i wychowanków wypędza na ulicę. Trafiam do Wrocławia, podejmuję pracę w Zakładach Przemysłu Piekarskiego - obecnym „Mamucie”. Dokształcam się, ale przychodzi wezwanie do wojska. Niespodzianka: trafiam do 34. Batalionu Górniczego w kopalni Mysłowice. Potworna praca, liche wyżywienie. Efekt? Po wyjściu do cywila wycieńczenie, obniżenie i owrzodzenie żołądka.
Żenię się. Żona Barbara daje mu dwóch synów. Z czasem zaczyna chorować. „Parkinson”. Jeden syn w technikum, drugi w szóstej klasie. Wszystkie domowe problemy na mojej głowie. Okropne rzeczy okupacji bolszewickiej, potem hitlerowskiej i znów bolszewickiej zdążyły mnie jednak zahartować. Opuszczając dom rodzinny, dostałem absolutny nakaz nie angażowania się w coś, co co mogłoby wyrządzić krzywdę Polsce lub Polakowi.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Obraz drugi - noc Jaruzelskiego

Lata siedemdziesiąte, Murawski angażuje się w struktury podziemne. Lata osiemdziesiąte: powstaje „Solidarność”. Murawski zakłada związek w zakładzie, zostaje jego przewodniczącym.
- Wstąpiła we mnie ogromna nadzieja, że nadszedł czas odzyskania niepodległości - wspomina. - Wiara w zwycięstwo była ogromna, przecież było nas 10 milionów. Ogromna siła. Przeciwko jej ideom perfidna propaganda peerelowska jest bezsilna. Ale Jaruzelski nie śpi.
Noc z 12 na 13 grudnia 1981 roku. Gdyby esbecy mieli prządek w papierach, aresztowaliby Murawskiego za pierwszym razem. Ale nie mieli. Zanim trafili do jego mieszkania, odwiedzili dwóch jego sąsiadów. Obudzili pół kamienicy. Była pierwsza w nocy.
Murawski: - Do domu wpadło dwóch zomowców w hełmach, z bronią. Ustawili mnie w przedpokoju w rękoma do góry, twarzą do ściany. Zomowiec przycisnął mi lufę karabinu do pleców i syczał: „Ty faszysto, łeb ci rozwalę”. Przyszli mnie zabić - pomyślałem od razu. Zadali pierwsze pytanie: - „Gdzie macie broń”. Jak przychodzili enkawudziści, też tak mówili. Jak znaleźli, los człowieka był przesądzony. Ginął po nim ślad. Kątem oka widziałem, jak w domu trwa rewizja, sprawdzane są dokumenty domowników. Jak postąpić? Dać wyprowadzić się do lasu lub na poligon i tam zostać zatłuczonym, pogrzebanym, a potem rozjeżdżonym czołgami? Czy stawić opór, nie dać się wprowadzić z domu, najwyżej niech mnie rozwalą na miejsca, w domu, żeby rodzina przynajmniej miała grób - po głowie kotłowały się różne myśli. Kiedy zacząłem ostrymi słowami reagować na pilnującego mnie zomowca, moja żona zaczęła trząść się ze strachu. „Boicie się, bo macie broń ukrytą w domu” - ironizowali zomowcy. Żona podeszła do mnie, podała ubranie, i z błagalnym wyrazem oczu powiedziała: „Idź”. Poszedłem. Na korytarzu kazali rozebrać się do naga. Było 14 stopni mrozu. Trafiłem do Komendy Wojewódzkiej MO przy Podwalu. Ciemno w oknach, tylko reflektor padający na bramę wjazdową aresztu. Zza bramy dochodził gwar. Setki ludzi stały w ścisku na dziedzińcu, wielu na bosaka. Wciąż dowożono kolejnych zatrzymanych. Było nas tylu, że nie mogli sobie poradzić. Zabrali mnie na przesłuchanie do piwnicy. Sprawdzili dane, zabrali sznurowadła, okulary, pasek od spodni. Upokarzające. Wróciłem na podwórze aresztu, skąd wywieźli mnie do więzienia na Kleczkowską. Trafiłem do celi nr 6, w piwnicy. Wilgoć, grzyb, od strony ściany zgnite sienniki. Nigdy nie byłem w więzieniu, wrażenie było piorunujące. W dodatku klawisz oświadczył, że ta cela od dawna nie była zamieszkana, a przedtem przebywali w niej zbrodniarze wojenni. „Teraz przyszła kolej na was i będziecie tak samo traktowani” - orzekł. Drugiej nocy tzw. kryminalni rechotali: „Tak żeście działali, że was pozamykali”.

Obraz trzeci: zadowolone ptaki

W pierwszych tygodniach stanu wojennego spacery w więzieniu zostały zawieszone, korespondencję wstrzymano. Wyżywienie pachniało świńskim korytem. Było zimne. Gdy kalifaktorzy podawali je, przy drzwiach stali zomowcy w hełmach, z pałami gotowymi do bicia. Tylko wrony i wróble miały radochę, gdy wystawiano baniaki z jedzeniem z kuchni na podwórze.
Pierwsze dni stanu wojennego: przygnębienie i poczucie klęski poniesionej przez „Solidarność”, a z drugiej strony - konsolidacja do większej walki z komuną - podkreśla szef „S” w zakładach piekarskich.
W środy - łaźnia, zmieniano więźniom bieliznę i pościel. Do łaźni przyszło dwóch chłopców. Jeden około 14, drugi - 12 lat. Pobici, wystraszeni. Opowiadali, że podczas pacyfikacji Pafawagu filmowali zajścia z dachu hali. Dopadli ich zomowcy, spałowali, z kamery zostały drzazgi. Młodszy płakał, co powie na to mama. Kolejny szok - toż to przecież dzieci!
Msza święta. Ta wiadomość zelektryzowała internowanych, prawie wszyscy chcieli w niej uczestniczyć. Jedyna okazja, żeby się z kimś spotkać i czegoś dowiedzieć. Ale esbecy wytypowali z cel tylko po jednej lub dwóch osobach. Pomieszczenie, które określili mianem świetlicy, było dwoma połączonymi ze sobą celami w piwnicy - z rozbitą muszlą klozetową, z której wybijały spływające z wyższych pięter fekalia. Niesamowity smród. Ci, którzy wchodzili jako pierwsi, byli przerażeni widokiem. „Świetlica” zapełniła się ludźmi, którzy stali po kostki w odchodach. Niektórzy zszokowani, że w takich warunkach celebrowana jest Msza św. Odprawił ją kapelan więzienny ks. prał. Wacław Szetelnicki, z parafii św. Bonifacego. Niesamowita atmosfera, choć cały czas więźniom przyglądał się klawisz z biało-czerwoną opaską na ramieniu. Nie wytrzymał, gdy na zakończenie usłyszał Boże, coś Polskę z końcówką „Ojczyznę wolną racz nam wrócić, Panie”, wrzasnął: „Najpierw tę ojczyznę depczecie, a potem wołacie, żeby ją wam zwrócił”.
W pierwszej dekadzie stanu wojennego Msza św. to było coś nadzwyczajnego w życiu internowanych, pewnie dlatego że wspólna modlitwa z kapłanem dawała poczucie wolności duchowej. Modlitwy w celach zakazano regulamin więziennym.
W kolejny odcinku m.in. o lojalce, zmorze esbeckiej i więziennym Boże, coś Polskę słyszalnym aż na Polance.

Podziel się:

Oceń:

2005-12-31 00:00

Wybrane dla Ciebie

MZ przygotowuje przepisy, które pozwolą już 15-latkom na wizytę u ginekologa bez rodzica

2024-10-30 07:09

PAP/Marcin Obara

Ministerstwo Zdrowia rozpoczęło prace nad regulacją, która umożliwi 15, 16 i 17-latkom wizytę u ginekologa bez rodzica czy opiekuna prawnego oraz samodzielne wyrażanie zgody na świadczenie zdrowotne - poinformowała PAP szefowa resortu Izabela Leszczyna.

Więcej ...

Papież zachęca Kościół w Polsce do otwartości na styl synodalny

2024-10-30 09:48

PAP/EPA/FABIO FRUSTACI

„Niech zakończone właśnie obrady Synodu zaowocują w waszych wspólnotach nową otwartością na działanie Ducha Świętego i wrażliwością na synodalny styl” - powiedział Franciszek do Polaków podczas dzisiejszej audiencji ogólnej.

Więcej ...

Zmarli w 2024 ludzie Kościoła i różnych religii

2024-10-30 17:16

Karol Porwich /Niedziela

W okresie od 1 listopada 2023 do 25 października br. na świecie zmarło 131 hierarchów katolickich, w tym 8 kardynałów, z 51 krajów, najwięcej z Włoch - 15, Stanów Zjednoczonych - 10 oraz z Brazylii i Niemiec - po 8; w Polsce zmarło 5 hierarchów i dalsi dwaj nasi rodacy odeszli do wieczności jako biskupi w innych krajach: w Brazylii (Janusz M. Danecki - 30 VIII) i w Republice Środkowoafrykańskiej (Zbigniew T. Kusy OFM - 31 III). Ponadto na całym świecie w tym samym czasie odeszło z tego świata wielu czołowych wyznawców i członków innych wyznań i religii. Oto krótka lista zmarłych.

Więcej ...
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najpopularniejsze

Watykańska maskotka Luce ma inspirować do duchowej...

Kościół

Watykańska maskotka Luce ma inspirować do duchowej...

Dusze czyśćcowe więcej wiedzą o nas i o tym, co się...

Wiara

Dusze czyśćcowe więcej wiedzą o nas i o tym, co się...

Czy w piątek 1 listopada obowiązuje wstrzemięźliwość...

Kościół

Czy w piątek 1 listopada obowiązuje wstrzemięźliwość...

Zmarła Irena Golec. Żeganaj Kochana Mamusiu ....

Zmarła Irena Golec. Żeganaj Kochana Mamusiu ....

Książka pornograficzna dla dzieci w Biedronce....

Wiadomości

Książka pornograficzna dla dzieci w Biedronce....

Rozporządzenie w sprawie lekcji religii do Trybunału w...

Felietony

Rozporządzenie w sprawie lekcji religii do Trybunału w...

Nie będzie zbiórki na kaucję dla ks. Olszewskiego i...

Wiadomości

Nie będzie zbiórki na kaucję dla ks. Olszewskiego i...

Aktor Piotr Mróz skrytykował Halloween: W zamian...

Wiara

Aktor Piotr Mróz skrytykował Halloween: W zamian...

DZIEŃ NADZIEI. Sercanie wydają komunikat

DZIEŃ NADZIEI. Sercanie wydają komunikat