Pierwsze spotkanie dla niepełnosprawnych, zwane wczasorekolekcjami,
miało miejsce w 1971 r. na Poczekajce w Lublinie. Odbyło się ono
z inicjatywy ks. bp. Bolesława Pylaka. Następne spotkania w latach
70. i 80. miały miejsce w Dąbrowej k. Lublina i w Sitańcu do 1986
r.
Po powstaniu naszej diecezji nie było żadnego ośrodka,
który mógłby gromadzić niepełnosprawnych. Urządzaliśmy takie spotkania
w Józefowie i Zwierzyńcu. Od 3 lat spotykamy się zaś w Dubience w
pomieszczeniach tutejszego internatu. Na lipcowych turnusach przebywa
od 40 do 60 osób. Są to ludzie niepełnosprawni i ich opiekunowie.
Przyjeżdżają z różnych parafii naszej diecezji, takich jak: Zamch,
Lubaczów, Potok Górny, Frampol, Trzeszczany, Rachanie, Grabowiec.
Personel tworzą młodzi ludzie: klerycy, uczniowie, studenci, osoby
pracujące. Poświęcają zupełnie bezinteresownie swój czas, aby być
razem z Przyjaciółmi - niepełnosprawnymi. W tym roku wczasorekolekcje
dla niepełnosprawnych odbyły się po raz czwarty w Dubience w dniach
19-23 lipca. Co roku przybywa wiele nowych osób.
Każdego roku władze Dubienki starają się coraz bardziej
przystosować internat dla ludzi niepełnosprawnych. W tym roku został
wybudowany podjazd dla wózków inwalidzkich, którego wcześniej bardzo
brakowało. W czasie naszego pobytu odbyło się uroczyste otwarcie
podjazdu, w którym uczestniczył Dyrektor Liceum Ogólnokształcącego.
Przedstawiciele niepełnosprawnych wręczyli kwiaty Dyrektorowi i bardzo
serdecznie podziękowali za takie udogodnienie.
Po uroczystościach wszyscy udaliśmy się na ognisko, przy
którym siedzieliśmy do późnych godzin wieczornych, śpiewając, modląc
się i ciesząc obecnością Przyjaciół. Nasze dni były wypełnione modlitwą.
Dzień zaczynaliśmy modlitwą poranną, następnie były Godzinki i Jutrznia,
a kończyliśmy Apelem Maryjnym. Codziennie wysłuchiwaliśmy konferencji
głoszonej przez ks. Stanisława Budzyńskiego (w tym roku tematem była
przyjaźń), odmawialiśmy Koronkę do Bożego Miłosierdzia i uczestniczyliśmy
we Mszy św.
Każdego wieczoru zbieraliśmy się przy ognisku, aby podsumować
cały dzień - były śpiewy, rozmowy i dużo radości. W dniu przed odjazdem
przygotowaliśmy adorację Najświętszego Sakramentu, podczas której
każdy indywidualnie mógł porozmawiać z Bogiem i wyciszyć się. W piątek
odprawiliśmy Drogę Krzyżową, której stacje przebiegały obok lasu.
Każdy mógł symbolicznie nieść krzyż tak jak Jezus.
Ostatniego dnia ks. Tomasz, który rok wcześniej służył
niepełnosprawnym jako diakon, odprawił Mszę św. i udzielił nam błogosławieństwa
prymicyjnego. Później udaliśmy się na ostatni wspólny posiłek. Następnie
wszyscy powoli zaczęli odjeżdżać. Bardzo gorąco się żegnaliśmy i
obiecaliśmy sobie, że za rok spotkamy się ponownie w Dubience.
Naszym zdaniem każdy ma swój krzyż, z tą różnicą, że
krzyż dla ludzi zdrowych nie jest tak ciężki, jak dla ludzi niepełnosprawnych.
Jednak jesteśmy pewni, że żaden z nas nie potrafi z taką pokorą przyjąć
swojegocierpienia, jak człowiek niepełnosprawny. Niepełnosprawni
cieszą się tym, co mają, i dziękują za każdy dzień. Wielu z nas tego
nie czyni, a wręcz odwrotnie potrafimy tylko narzekać.
Za każdym razem, gdy jesteśmy na wczasorekolekcjach zdobywamy
nowe doświadczenia. Coraz bardziej rozumiemy ludzi chorych i ich
potrzeby. Zrozumieliśmy, że życie nie polega na tym, aby brać, ale
na tym, aby dać coś z siebie, ponieważ sprawia to większą radość.
Zobaczyliśmy, że możemy komuś pomóc i komuś jest potrzebna nasza
pomoc.
Wielu ludzi dziwi się, że młodzi, którzy przyjeżdżają
jako wolontariusze, nie biorą za pomoc pieniędzy. Dla nas nie ma
to znaczenia, ponieważ pomagając drugiej osobie, pomagamy naszemu
Panu Jezusowi Chrystusowi. Jest to dla nas ważniejsze niż pieniądze,
bo one nie dają tyle radości, co sama możliwość niesienia pomocy
potrzebującym. W Dubience nauczyliśmy się cierpliwości i wyrozumiałości
dla drugiego człowieka. Od ludzi niepełnosprawnych nauczyliśmy się
cieszyć tym, co mamy, cieszyć się każdym dniem. Jest to dar od Boga
dla nas i nie ważne, czy jest to lepszy czy gorszy dzień. Musimy
o tym pamiętać teraz, gdy w USA zginęło tyle tysięcy niewinnych ludzi.
Nasze cierpienia i troski powinniśmy ofiarować Chrystusowi.
Uważamy, że każdy z nas powinien brać przykład z ludzi
chorych, bo oni nie wstydzą się wyznawać swojej wiary, tak jak wielu
z nas to czyni. Nie wstydzą się wykrzyczeć w tłumie ludzi, że ich
Panem jest Jezus Chrystus. Natomiast wielu spośród nas wstydzi się
nosić medalik albo uczynić znak krzyża w autobusie.
Naszym zdaniem warto przyjechać do Dubienki, ponieważ
można tam poznać wielu wspaniałych ludzi, przeżyć z nimi mnóstwo
pięknych i wzruszających chwil na wspólnej modlitwie do Jezusa Chrystusa.
Pomóż w rozwoju naszego portalu