Decyzję o wyjeździe do Rzymu na uroczystości pogrzebowe Ojca Świętego podjęliśmy z mężem natychmiast. W ciągu 27-letniego pontyfikatu mieliśmy to wielkie szczęście spotkać się z Janem Pawłem II kilkakrotnie. Wspominamy te chwile z wielkim wzruszeniem. Najbardziej pierwsze spotkanie, w lipcu 1991r., kiedy pojechaliśmy z córką Magdą po przystąpieniu przez nią do Pierwszej Komunii św. I to ostatnie, na imieninach, 4 listopada 2003 r.
Wyjeżdżamy rano, 5 kwietnia z grupą pielgrzymów. Wyjazd zorganizowało Biuro Podróży „Marmara”. Jeden z uczestników, Krzysztof Niewiadomski jest bardzo wzruszony tą podróżą: „Kiedy kard. Karol Wojtyła został papieżem, miałem 18 lat. Wybierałem się do Watykanu przez całe 27 lat pontyfikatu, ale nigdy do wyjazdu nie doszło. Teraz musiałem, czułem taką wewnętrzną potrzebę”.
Julia Głuszek miała to szczęście spotkać się dwukrotnie z Ojcem Świętym. Decyzję o wyjeździe podjęła teraz spontanicznie. „Ojciec Święty to wielki wzór do naśladowania” - mówi p. Julia.
Urszula Wróblewska Jana Pawła II spotkała tylko raz w katedrze łódzkiej, podczas Jego pielgrzymki do naszego miasta. „Wybierałam się do Rzymu, ale zawsze coś stało na przeszkodzie. Bardzo pragnęłam pożegnać Ojca Świętego” - mówi wzruszona.
Po kilkunastogodzinnej podróży do Watykanu zatrzymaliśmy się w Bolonii. Nasi kierowcy musieli odpocząć, a my zwiedziliśmy kościół pw. św. Petroniusza, który jest drugim co do wielkości, po Bazylice św. Piotra, kościołem we Włoszech. Komunikaty, które otrzymywaliśmy z Rzymu, były niepokojące. O godz. 22.00 ma zostać zamknięta kolejka do Bazyliki św. Piotra. Rezygnujemy z noclegu w hotelu i podejmujemy decyzję, aby jak najszybciej dostać się w pobliże Bazyliki. O godz. 18.00 udaje nam się stanąć w kolejce wśród dziesiątek tysięcy ludzi z całego świata. Ok. godz. 21.00 spotkaliśmy abp. Władysława Ziółka i bp. Adama Lepę. Wracali z Bazyliki. Pocieszali nas, że na pewno uda nam się oddać ostatni hołd naszemu Papieżowi. Udało się to dopiero następnego dnia ok. godz. 8.00. Zapominamy o 13 godzinach męczącej drogi. Jesteśmy blisko naszego Ojca. Klękamy, modlimy się, wpatrzeni ostatni raz w Jana Pawła II. Najstarsza pątniczka, 81-letnia Genowefa Kalinowska, jest bardzo wzruszona, płacze. „Jestem bardzo szczęśliwa, że mogę tu być. Niech Go Pan Bóg wynagrodzi i wprowadzi wprost do nieba”.
W piątek uczestniczymy we Mszy św. żałobnej; stajemy pod telebimem wśród setek tysięcy ludzi. Spoglądamy w okna apartamentu Ojca Świętego. Wpatrujemy się najbardziej w to drugie, na najyższym piętrze. Jest zamknięte.
„Mam wrażenie, że Ojciec Święty działa na większą skalę niż za życia. To, co dzieje się na całym świecie po śmierci Papieża, pokazuje jak wielkie pokłady miłości się uaktywniają” - mówi br. Hieronim.
Prof. Ewa Marxen Wolska, która z Karolem Wojtyłą była związana jeszcze w czasach, kiedy był biskupem krakowskim, przywiozła do Rzymu złoty medal Pro Ecclesia et Pontifice, który otrzymała wraz z mężem od Ojca Świętego. Długo nie mogła opuścić miejsca, gdzie mieszkał i działał Ojciec Święty. „Byłam, zobaczyłam i nie uwierzyłam” - powiedziała.
Na placu, gdzie odbywała się Msza św. młodzież jeszcze długo śpiewała i skandowała: „Jan Paweł II Święty” i „Jan Paweł II Wielki”. Na pewno nikt nie ma wątpliwości, że nasz Ojciec był Wielki.
Pomóż w rozwoju naszego portalu



