Mija sierpień - kolejny polski sierpień, maryjny, trzeźwościowy. Jedni pielgrzymi już powrócili z Jasnej Góry po święcie Wniebowzięcia, inni dopiero wyruszyli, aby wraz z Czarną Madonną świętować Jej urodziny. Przebrzmiały salwy honorowe dla zwycięzców Bitwy Warszawskiej i powstańcze pieśni, przypominane z okazji 61. rocznicy bohaterskiej walki mieszkańców Stolicy. Na apel Episkopatu Polski katolicy starają się w tym niezwykłym miesiącu żyć w trzeźwości. Nie jest to łatwe, tyle letnich pokus czyha dookoła: żniwa, wesela, rodzinne grillowanie, urlopowe spotkania. Ale trzeba spróbować, aby sprawdzić czy jeszcze jesteśmy ludźmi wolnymi. À propos wolności. Zbliża się apogeum obchodów 25-lecia Sierpnia ’80, robotniczych strajków w Lublinie, na Śląsku i przede wszystkim na Wybrzeżu, które doprowadziły do upadku dawnego reżimu i przemian demokratycznych w Polsce i naszej części Europy. To ważna rocznica. Słowa wolność i solidarność odmieniane są w tych dniach przez wszystkie przypadki. Brzmią jednak pusto i nie wywołują już tylu pozytywnych emocji, co przed laty. Dlaczego? Nie odważyłabym się stawiać diagnozy, zwłaszcza, że współcześni „prorocy” życia społecznego wciąż próbują nam wyjaśnić przyczyny, dla których „ideał sięgnął bruku”. Proponuję natomiast Państwu w ten sierpniowy czas uważną lekturę starotestamentalnej Księgi Nahuma. Co ma krótki opis zagłady Niniwy, zapowiadany przez proroka Starego Testamentu, do naszego Sierpnia? Pozornie niewiele, ale jeśli się wczytać i zastanowić...
Pierwsze wrażenie jest przerażające. Oto Prorok zapewnia, że Pan Bóg nie ugnie się i doprowadzi do całkowitej zagłady świetnego miasta, ponieważ jego władca „umyślił zło przeciw Panu, planując nikczemne zamiary”. W ślad za władcą poszli poddani. Miasto „całe kłamliwe i grabieży pełne” pogrążyło się w bałwochwalstwie i władzy pieniądza, wszędzie „nierząd i zwodnicze czary”. Bóg zapałał gniewem i uruchomił moce zniszczenia Niniwy, a nie ma nikogo, kto by się za nią wstawił: „Drzemią pasterze twoi, zasnęli twoi mocarze. Lud twój rozproszył się po górach i nie ma kto by go gromadził. Nie ma lekarstwa na twoją klęskę, nieuleczalna jest twoja rana”. Można się przerazić okrutną konsekwencją Bożych wyroków. Trzeba jednak wytrwałości w lekturze i ponownego spojrzenia na biblijne strofy, aby dostrzec pozytywny skutek działania Opatrzności. Zrujnowana Niniwa uosabia zło i bunt przeciw Bogu. Musi być zniszczona, aby więcej nie zagrażać Judzie i Izraelowi, Bożym wybrańcom. „Oto na górach stopy zwiastuna ogłaszającego pokój. Święć, Judo, twe uroczystości, wypełniaj twe śluby, bo nie przejdzie już więcej po tobie nikczemnik, całkowicie został zgładzony”.
Tak, Pan Bóg wielokrotnie chronił Polskę i Polaków od pogromców i łupieżców. Nawet nasze powstańcze klęski przynoszą po latach dobre owoce. Bogu i Matce Chrystusowej zawdzięczamy Cud nad Wisłą. Maryja i Jej Syn byli obecni wśród robotników Stoczni Gdańskiej, których ożywiała Boża miłość „rozlana w sercach przez Ducha Świętego”, wezwanego przez Papieża Jana Pawła II na Placu Zwycięstwa w 1979 r. Bóg był z nami w historii i jest pośród nas dzisiaj. Towarzyszy nam w naszej biedzie i ucisku, wówczas gdy oskarżają nas nikczemnicy i gdy grożą nam łupieżcy. Ważne byśmy wytrwali i nie utracili wiary Ojców. W 1920, 1944 i 1980 r. Polacy przyjęli obecność Boga i położyli w Nim ufność, choć inni okrzyknęli ich szaleńcami. Nie odmawiajmy sobie także dziś prawa do Bożego szaleństwa i drogi pod prąd rzeki świata. Może to jest nasze powołanie?
Pomóż w rozwoju naszego portalu