Z ks. Zbigniewem Powadą, proboszczem katedry św. Mikołaja w Bielsku-Białej, rozmawia Mariusz Rzymek
Mariusz Rzymek: - Dokładnie 10 lat temu, 24 września kościół św. Mikołaja w Bielsku-Białej stał się katedrą. Jak wspomina Ks. Proboszcz tamto wydarzenie? Jak w pamięci Księdza zapisał się dzień, w którym kościół św. Mikołaja w Bielsku-Białej stał się katedrą?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Ks. Zbigniew Powada: - O tym, że kościół św. Mikołaja stanie się diecezjalną katedrą dowiedziałem się 25 marca 1992 roku z radia. To mnie zdziwiło, ale nie pomniejszyło radości, jaka z tego faktu wynikła. Kościół św. Mikołaja na swego gospodarza czekał do 9 maja 1992 r. Wtedy to nastąpił uroczysty ingres Biskupa Ordynariusza. Pamiętam, że kilkanaście minut przed tym wydarzeniem bp Tadeusz Rakoczy podpisał w moim pokoju kanoniczny dokument stwierdzający objęcie rządów w diecezji.
- Jak czuje się Ksiądz jako pierwszy proboszcz w dziejach katedry?
- Jest to spora satysfakcja. W końcu pierwszym proboszczem katedry jest się nie tylko raz w życiu, ale i w historii lokalnego Kościoła. Później doskonale to widać w kronikach parafialnych. Moi następcy będą w tym spisie zawsze trochę z tyłu.
Reklama
- Najstarsza część katedry liczy sobie kilka wieków. Czy pod jej posadzką istnieją jakieś podziemia niedostępne na co dzień dla osób postronnych?
- Nic takiego nie istnieje. Wiadomo jedynie, że pod prezbiterium, a więc w najstarszej części kościoła pochodzącej sprzed 1445 r., znajduje się krypta grobowa. Według źródeł historycznych, spoczywają w niej zasłużeni ewangelicy. Z pewnością pochowani zostali w latach 1559-1630, a więc w czasie - gdy kościół pełnił funkcję zboru protestanckiego. Z braku dokładnych badań archeologicznych trudno jednak coś więcej na ten temat powiedzieć. Gdy chodzi o dwie pozostałe, młodsze części świątyni, to pod nimi na pewno nic nie ma, gdyż nie posiadają one podpiwniczenia.
- Na przestrzeni ostatnich lat bardzo mocno zmienił się wystrój katedry. Przybyło wiele nowych elementów. Co teraz dzieje się z figurami, obrazami, które nie są już eksponowane w świątyni?
- Czekają na dobre czasy albo na osoby, które zechcą sfinansować ich renowację. One prędzej czy później znów znajdą się w świątyni. Nie są to jednak rzeczy cenne. Najczęściej pochodzą z XIX wieku. Te starsze, które miały wartość artystyczną nie dotrwały do naszych czasów. Doszczętnie zniszczyły je pożary, które kilkakrotnie nawiedzały świątynię.
- Wraz z modernizacją płyty Rynku ma powrócić na nią pomnik św. Jana Nepomucena. Czy będzie to oryginał przechowywany w katedrze, czy jego kopia?
- Władze miejskie pytały się, czy wyrażam zgodę na przeniesienie figury św. Jana Nepomucena z katedry na Rynek. Zgodziłem się, gdyż figura nie należy do parafii. Jej miejsce jest tam, gdzie pierwotnie stała. Dlatego po konserwacji wróci na płytę Rynku.
- Świątynia wewnątrz odzyskała swój blask. Jakie zmiany czekają ją jeszcze w przyszłości?
- Pozostała już kosmetyka, zadbanie o obudowę kaloryferów, zrobienie czterech witraży. Teraz przyszedł czas na dopieszczanie detali. Niezależnie od wykonania tych prac, marzy mi się zaadaptowanie podziemi w budynku obok katedry na obszerną zakrystię. Przy większych uroczystościach, gdy jest dużo celebransów, musimy korzystać z gościnności Sióstr. Dobrze, by jednak było zadbać o własne pomieszczenie.
- Co jakiś czas podnoszą się głosy o konieczności budowy większej katedry na Sarnim Stoku. Czy uważa Ks. Proboszcz, że diecezji rzeczywiście jest potrzebna nowa katedra?
- W moim odczuciu takiej potrzeby nie ma. Owszem, może świątynia św. Mikołaja nie jest obiektem spektakularnym, zbyt harmonijnym, w końcu z przodu ma węższą nawę, a z tyłu większą, ale jak na razie dobrze spełnia swoją rolę. Jest w miarę pojemna i z roku na rok piękniejsza. Niekiedy zwykło się mówić: „nowa diecezja, nowa świątynia”. Wszystko zależy od tego, co kto woli. Dla mnie kościół katedralny kojarzy się z pewnym majestatem lat. To moje zdanie. Katedra jako kościół jest świątynią Biskupa i do niego zawsze należy ostateczna decyzja w tej sprawie.