Niziny to miejscowość położona przy wschodniej granicy diecezji kieleckiej. Leży przy trasie ze Stopnicy do Staszowa. Blisko stąd do Grzybowa, gdzie wydobywane jest „żółte złoto”, czyli siarka. Siarka też, a raczej to, co wiązało się z jej wydobywaniem, w przeszłości dawało niezłe utrzymanie mieszkańcom tych okolic. Niestety, teraz wszystko się zmieniło.
Pewnie mało kto słyszał o Nizinach, bo też i jej historia powstania nie sięga lat odległych. Ta mała osada nie wyróżnia się niczym szczególnym spośród setek innych, jednak mieszkańcy Nizin mają w sobie coś, czego można im pozazdrościć - jest to upór w dążeniu do celu.
W nieodległej przeszłości, bo jeszcze 30 lat temu, mieszkańcy tej miejscowości oraz okolicznych wiosek na Mszę św. oraz na nabożeństwa musieli iść aż do Tuczęp, a z najdalszego miejsca w parafii było to aż 12 km. Nic dziwnego więc, że życie religijne nie kwitło, a duża odległość do świątyni nie była zachętą do wierności praktykom religijnym. Po latach dyskusji i marzeń, mieszkańcy Nizin postanowili „wziąć sprawy we własne ręce” i spełnić swoje dążenia - podjęli decyzję, by wybudować kościół.
Początki były trudne. Czasy nie sprzyjały ich zamiarom. Lewicowe władze nie kwapiły się ani z udzieleniem pozwolenia na budowę kościoła, a tym bardziej z jakąkolwiek pomocą. Mieszkańcy Nizin postanowili działać małymi krokami. Na początku poprosili księdza proboszcza z Tuczęp, aby w niedzielę odprawiał Mszę św. w ich wiosce w punkcie katechetycznym. Jednak to im nie wystarczało i szybko zrodziła się myśl, by wybudować kaplicę.
Staraniem proboszcza ks. Romana Słomy w sierpniu 1975 r. uzyskano zgodę od władz wojewódzkich w Kielcach na budowę kaplicy w Nizinach. Dwa lata później rozpoczęto jej budowę. Plac pod nową inwestycję poświęcił bp Jan Gurda w maju 1977 r., a w czerwcu ordynariusz kielecki bp Jan Jaroszewicz oddelegował ks. Henryka Furtaka do budowy kaplicy. Decyzją Księdza Biskupa utworzony został również samodzielny rektorat z wiosek: Niziny, Jarosławice i Januszkowice.
Kaplica według projektu inż. Zdzisława Wieka z Kielc została wybudowana w ciągu dwóch lat. Jak można przeczytać w kronice parafialnej, „pomagali wszyscy”. Budowlę w stanie surowym w 1979 r. poświęcił bp Jan Gurda.
Wiosną 1981 r. przystąpiono do budowy plebanii. Kilka miesięcy później bp Stanisław Szymecki erygował w Nizinach parafię. Proboszczem został ks. Henryk Furtak. W tym też roku ogrodzony został teren przyszłego cmentarza. Historia powstania cmentarza zadziwia - dość powiedzieć, że ówczesne władze wyraziły zgodę na budowę świątyni, lecz początkowo nie godziły się na powstanie cmentarza. Dlaczego? Można snuć domysły. Kaplicę w każdej chwili można było zamienić na spichlerz zbożowy czy magazyn - przykładów można by szukać za wschodnią granicą, zza której rządzący ówczesną Polską czerpali nauki. Co zrobić z cmentarzem, na którym są groby? To byłby spory dylemat.
Jednak upór ks. Furtaka oraz mieszkańców został uwieńczony sukcesem i we wrześniu 1986 r., po uzyskaniu wszelkich możliwych zezwoleń możliwe było poświęcenie nowego cmentarza. Dokonał tego bp St. Szymecki. Dwa lata później parafia wzbogaciła się o nowe dzwony.
Z czasem kaplica, przebudowana i powiększona, zmieniła się w sporą świątynię, do której „wszyscy mieli blisko” - o co starali się tyle lat.
Obecnie proboszczem parafii jest ks. Jan Seweryn. Pracę w parafii objął w roku jubileuszowym, czyli pięć lat temu. Jak mówi, wspólnymi siłami, wraz z wiernymi stara się w miarę możliwości wykonywać kolejne prace porządkowo-remontowe w świątyni i w jej otoczeniu.
Do największej inwestycji - pokrycia dachu blachą - przymierzano się od lat. Prace te szczęśliwie udało się niedawno doprowadzić do końca. Obecnie przyszła kolej na remont wnętrza świątyni. Na razie wymieniane są ławki, „stare są już poważnie zniszczone, więc najwyższy czas, aby się ich pozbyć” - mówi Ksiądz Proboszcz, dodając, że wymiana na nowe została rozpoczęta. „Koszt duży, ale trzeba to zrobić - mówi - na szczęście wierni widzą potrzeby wspólnoty i chętnie odpowiadają na moje apele”.
Ks. Seweryn długo mówi o pomocy parafian, wymienia ich przywiązanie do kościoła oraz opowiada o ich trosce. Tradycją stało się, że z okazji Pierwszej Komunii Świętej rodzice dzieci pierwszokomunijnych składają „dar ołtarza”. Dzięki temu, co roku świątynia wzbogaca się o kolejne szaty liturgiczne, kielichy oraz bieliznę ołtarzową. Księdza Proboszcza cieszy także fakt, iż 20 chłopców posługuje do Mszy św. „Czynią to chętnie” - podkreśla. Bycie ministrantem to wyróżnienie. Również dziewczęta są aktywne - kilka z nich śpiewa w kościelnej scholi, uświetniając oprawę Mszy św. Są 4 kółka różańcowe.
A ponadto wierni lubią i chętnie jeżdżą na pielgrzymki - szczególnie do sanktuariów maryjnych. Tego pielgrzymkowego ducha widać już u dzieci pierwszokomunijnych, które także chętnie pielgrzymują do sanktuariów.
Ksiądz Proboszcz nie uczy religii w szkole,czynił to do niedawna - teraz jego miejsce zajęły katechetki: Henryka Wieczorek i Agnieszka Kardynał. Chwali je za pracę z dziećmi i pomoc w przekazywaniu wiary wśród młodych parafian. Efekty pracy widać między innymi na nabożeństwach w których licznie uczestniczą dzieci.
Mieszkańcy parafii utrzymują się z rolnictwa, część z nich pracuje w zakładach pracy, a wiele osób wyjechało za granicę. Jeszcze niedawno znaczna liczba mieszkańców parafii pracowała w kopalni siarki w Grzybowie, ale ostatnio nie prosperuje ona najlepiej. „Ludzie ciężko wiążą koniec z końcem” - mówi Ksiądz Proboszcz dodając, że widać to gołym okiem. Jednak - jak podkreśla - mieszkańcy parafii nie załamują się i na miarę możliwości starają się stawiać czoło przeciwnościom, chociaż nie jest łatwo.
Jak wspomniał, pomagają w upiększaniu świątyni, w zakupie nowych ławek i innych pracach. W najbliższym czasie planowany jest remont wnętrza świątyni, „może zostanie obniżony strop...” - głośno myśli - dodając, że pracy nie zabraknie, a świątynia będzie się zmieniać „Bogu na chwałę, a ludziom na pożytek”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu