Reklama

Nasza rozmowa

„Życia pomnożenie”

Niedziela warszawska 44/2005

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Uroczystość Wszystkich Świętych to nie obyczaj, ale mistyczna relacja bycia razem, podobna do momentu przemienienia we Mszy św.

Milena Kindziuk: - Lubi Pan uroczystość Wszystkich Świętych?

Ernest Bryll: - Tak, gdyż jest to święto otwarcia, nowych możliwości, miłosierdzia, święto obiecujące nam o wiele pełniejsze poznanie siebie i całego otaczającego świata. Dla mnie 1 i 2 listopada to radosne dni życia i zmartwychwstania.

- Jak w wierszu: „Jeśli chcesz, Bryllu, jutro będzie Zmartwychwstanie”...

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Śmierć jest początkiem zmartwychwstania. I na to nie ma rady.

- W powszechnej opinii jednak jest to raczej święto smutku. Chodząc po grobach, ludzie wspominają swych bliskich, tęsknią za nimi, płaczą nad ich utratą.

- Takie głębokie odczuwanie jest oczywiście bardzo ludzkie, ale zauważmy, że tak naprawdę litujemy się nad sobą, nie nad umarłymi. Płaczemy z braku. Z żalu, że jeszcze o czymś nie porozmawialiśmy, że nie byliśmy ze sobą bliżej. Płaczemy nad tym, co w nas zostało niedokonane. Często tak bardzo jesteśmy w tych dniach zajęci sobą, że nie dostrzegamy, iż ci, co odeszli, naprawdę do nas w tych dniach przychodzą. Odczuwam to silnie, kiedy 1 listopada uczestniczę w Mszy św. na cmentarzu.

- „Zmarli dzisiaj nie przyszli do nas” - napisał Pan kiedyś. Nie zawsze zatem przychodzą?

Reklama

- Oczywiście, że nie zawsze. Przychodzą wtedy, jeśli jest po co jednoczyć się z nami. Bo uroczystość Wszystkich Świętych to nie obyczaj, ale mistyczna relacja bycia razem, podobna do momentu przemienienia we Mszy św.
Jeśli zmarli z jakichś powodów do nas nie przyszli, wtedy właśnie są to smutne święta. Przyznam, że były takie lata, kiedy i do mnie nie przychodzili. Teraz mam wrażenie, że ciągle są obok mnie. I że mi pomagają.

- Pana wiersze świadczą o tym, że wyraźnie odczuwa Pan kontakt ze zmarłymi. Czy tylko z bliskimi?

- Nie tylko. Jest to raczej koleżeństwo - niemożliwe do zerwania. Bo w życiu tak bywa, że raz jedni ludzie są nam bliscy, a za jakiś czas inni. Człowiek w gruncie rzeczy jest jednak coraz bardziej samotny. Często ludzie żywi stają się dla nas nieosiągalni, obcy, dalecy. Natomiast umarli są z nami cały czas. Dbają o nas ciągle. Ale my musimy też dbać o nich.

- W jaki sposób?

- Modląc się za nich. Sam modlę się za dusze czyśćcowe, za wszystkich zmarłych. Jest to najbardziej częsta modlitwa w moim życiu. Przypomina mi się wtedy ich coraz więcej, i więcej. A są i takie chwile, kiedy mam wrażenie, że nie muszę już komuś pomagać, bo on przeszedł w dalszą, doskonalszą fazę istnienia i już mu to jest niepotrzebne. Wtedy ktoś inny, kogo w ogóle nie pamiętałem, zaczyna się dobijać do mojej pamięci z prośbą o modlitwę.

- Czyli te dwa światy: żywych i umarłych przenikają się ze sobą?

- Myślę, że nie tyle się przenikają, co po prostu ze sobą współistnieją. Tylko w innych wymiarach.

- Jak Pan wyobraża sobie spotkanie z bliskimi? Czy oni wyjdą po Pana po śmierci?

Reklama

- Po co mają wychodzić, skoro oni tu są? Sądzę, że ja ich nagle zacznę odczuwać. Nie jako przeczucie, tylko całkowitą oczywistość.

- Czy kogoś szczególnie chciałby Pan spotkać?

- Nie. Naszym zadaniem jest spotkać się z Bogiem. Ale nie pantokratorem, sędzią, ale tym, który wyjdzie do nas ze swym miłosiernym sercem i zawoła nas po imieniu. Tak jak wołał Piotra, który szedł po morzu. I nawet jeśli w nas coś się załamie, tak jak w Piotrze, i zaczniemy tonąć, jak on, to Chrystus wyciągnie do nas pomocną dłoń.

- To znaczy, że nie boi się Pan śmierci?

- Samego przejścia - które jest istotą śmierci - nie boję się aż tak bardzo, bo mam głębokie przekonanie o miłosierdziu Bożym. Natomiast boję się umierania. Umieranie jest procesem, w którym człowiek przeżywa konfrontację ze sobą, z własnym ciałem, z tym, że na przykład nagle brakuje mu tchu i zaczyna się dusić. Jesteśmy wtedy zdani na próbę największej odwagi, by utrzymać w sobie wiarę w miłosierdzie, by nie zwątpić. W takich chwilach jest wokół nas ciemno. I zawsze pozostajemy w tym doświadczeniu sami.

- Dlatego obrazowanie związane z umieraniem jest dla Pana tak pesymistyczne? W wierszu „Dusza z ciała wyleciała” pisze Pan, że „żałośnie przykuśtykamy”, mając „gęby odrapane”, „nogi w ranach”, za chwilę pojawia się „krwawe ściernisko”...

Reklama

- Cóż? Zewnętrznie umieramy nieładnie. Jeśli dusza opuszcza ciało, czyni to wśród wszystkich potworności fizjologii. Ważne jest, czy wychodzi się z tego zwycięsko, czy skupiamy się na fizjologii śmierci czy na tym, co jest jeszcze naszą szansą.

- „Nasza śmierć to życia pomnożenie” - pisze Pan w wierszu. Co to właściwie znaczy?

- Znaczy to, że nasze życie jest pewnego rodzaju etapem przed następnym życiem. Gdy chodzę po cmentarzu, silnie to odczuwam. Mam poczucie, że ci, co odeszli, są w innej rzeczywistości. I nadal żyją, doskonale też wiedzą, co dzieje się z nami. To właśnie jest dla mnie świętych obcowanie. Zawsze głęboko w to wierzyłem. Nawet w momentach, w których byłem agnostykiem, kiedy sprawy religii mniej mnie interesowały, miałem silną wiarę, że pomiędzy nami a nimi jest powiązanie jedności. Że wzajemnie możemy sobie pomóc. Dlatego 1 listopada i Dzień Zaduszny - to dla mnie święta jedności. My żyjemy razem z nimi i oni żyją z nami. I to, co uczynimy na ziemi dobrego, przenosi się w jakiś sposób na nich. Ale również to, co zrobimy złego, również w jakiś sposób im przynosi wstyd, rozpacz i ból. Takie mam wrażenie.

- Hamlet mówił, że śmierć to „nieznany kraj, z którego nikt nie wrócił”. Dla Pana śmierć to uosobienie bezpieczeństwa. Nawet grób dla Pana jest „miejscem bezpiecznym”, które „da obronę ciału”. Dlaczego?

Reklama

- Grób pojmuję jako miejsce umierania, jako miejsce nierealne i symboliczne. Grób - to moment, kiedy ciało przechodzi dalej. W wierszu napisałem że „było pięknie jak nigdy nie było, bo się brzuchowe z duchowym złączyło”. Często myślimy tylko o problemach duszy, zapominamy natomiast, że zmartwychwstaje również ciało. A więc wszystkie nasze najistotniejsze cechy - które oczywiście mogą być przemienione.

- Jak wyobraża Pan sobie życie po śmierci?

- Myślę, że lepiej go sobie nie wyobrażać, bo wszelkie ludzkie wyobrażenia na ten temat są w gruncie rzeczy żałosne.

- Jak mówił Balthazar, „rzeczy ostateczne są nieobrazowe…”. Czy tak?

- Tak uważam. Nasze wyobrażenia sprowadzają się do tego, że będziemy wielbili Boga. Tymczasem Bóg nie jest żadnym biurokratą i nie potrzebuje biernego wielbienia. Bóg nie potrzebuje pieśni na harfie, które wynikają z obowiązku człowieka. On potrzebuje naszej indywidualności, aktywności, konieczności relacji z nami. Jest to relacja braterska, przyjacielska, a więc wymagająca własnego zdania, nawet pewnego rodzaju oporu, konieczności dyskusji. Jezus wciąż przecież dyskutował z Apostołami. To było dla nich budujące. Stąd uważam, że to nie będzie bierna relacja. A w jaki sposób zostanie przemienione nasze „chamstwo duchowe”, tendencja do spierania się, jak uzyskamy poszerzenie naszego rozumu - nie umiem odpowiedzieć. Ale wiem jedno: że stagnacja to być nie może. I jeszcze jedno: bramy raju zawsze są dla nas otwarte. I nikt nie broni nam dostępu do niego. Bo raj to coś w rodzaju ogrodu. Tak jak w ewangelicznej opowieści o Magdalenie, której po zmartwychwstaniu Jezus objawił się jako ogrodnik. Wizja nieba jest dla mnie wizją świata, który jest lepszy.

Ernest Bryll, rocznik 1935, poeta i dramatopisarz, debiutował w roku 1958. Przez wiele lat pracował jako kierownik literacki Teatru TV, autor audycji radiowych i telewizyjnych, w latach 1991-95 ambasador RP w Irlandii, w l. 1995-98 doradca literacki Programu 2 TVP, 2002 - konsultant Tele 5, 2003 - konsultant Telewizji Puls-Niepokalanów. Autor m.in. Rzeczy listopadowej oraz wielu tomików poetyckich, m.in. nie proszę o wielkie znaki. Tłumacz z języka irlandzkiego, czeskiego, jidysz. Mieszka w Warszawie.

Podziel się:

Oceń:

2005-12-31 00:00

Wybrane dla Ciebie

NASZA INFORMACJA: Leon XIV został zaproszony na Jasną Górę! Abp Wacław Depo u Ojca Świętego

2025-09-27 12:00

Vatican Media

Abp Wacław Depo został przyjęty przez papieża Leona XIV na audiencji w sobotę 27 września 2025.

Więcej ...

Nowenna do św. Michała Archanioła

Agata Kowalska

Nowennę do św. Michała Archanioła rozpoczyna się 20 września i odmawia przez kolejne 9 dni aż do święta świętych Archaniołów Michała, Gabriela i Rafała (29 września).

Więcej ...

„Ojcostwo to codzienna obecność" – Marcin Kwaśny o tym, jak być bliskim tatą

2025-09-27 20:00

Razem.tv

11 października 2025 roku odbędzie się 17. Międzynarodowe Forum Tato.Net w Kielcach, wyjątkowe wydarzenie gromadzące ojców. W tym roku tematem forum będzie ojcostwo, które buduje odporność. Rozmawiamy o tym z Marcinem Kwaśnym - odtwórcą głównej roli św. Maksymiliana w filmie „Triumf serca", aktorem, który w ubiegłym roku prowadził Galę Max wieńczącą Forum Tato.Net.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

NASZA INFORMACJA: Leon XIV został zaproszony na Jasną...

Kościół

NASZA INFORMACJA: Leon XIV został zaproszony na Jasną...

Nowenna do św. Franciszka z Asyżu

Wiara

Nowenna do św. Franciszka z Asyżu

O co się boję zapytać Jezusa dzisiaj?

Wiara

O co się boję zapytać Jezusa dzisiaj?

Modlitwa św. Jana Pawła II o pokój

Wiara

Modlitwa św. Jana Pawła II o pokój

Ksiądz zmarł na zawał serca podczas Mszy św.

Kościół

Ksiądz zmarł na zawał serca podczas Mszy św.

Ksiądz, powstaniec, patriota. Powieszony przez Niemców na...

Kościół

Ksiądz, powstaniec, patriota. Powieszony przez Niemców na...

Nowenna do św. Ojca Pio

Wiara

Nowenna do św. Ojca Pio

Niezbędnik Katolika miej zawsze pod ręką

Wiara

Niezbędnik Katolika miej zawsze pod ręką

24 września – wspomnienie odnalezienia ciała świętej...

Wiara

24 września – wspomnienie odnalezienia ciała świętej...