Reklama

Górnik z prędkościomierzem

Niedziela bielsko-żywiecka 48/2005

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Z Ryszardem Gorgulem, górnikiem kopalni „Piast” w Bieruniu i „Czeczot” na Woli, a także współorganizatorem dorocznego biegu na Magurkę, rozmawia Mariusz Rzymek

Mariusz Rzymek: - „Przyjął” się Pan do pracy w kopalni w nader ciekawym okresie, bo w roku 1981. Warto było?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Ryszard Gorgul: - Jakoś specjalnie pracy w kopalni nie szukałem, choć w ten sposób mogłem kontynuować tradycje rodzinne. Ojciec był w Wałbrzychu górnikiem, więc ja też trafiłem w to samo miejsce, co on. Robotę miałem jednak na powierzchni. Później był PGR i wojsko. Po wyjściu do cywila znów zacząłem szukać pracy i okazało się, że najlepsze warunki proponuje kopalnia „Piast”. Gdy się przyjąłem był luty 1981 r. Strajki rozpoczęły się w grudniu. Pamiętam, jak siedzieliśmy pod ziemią w kopalni i zastanawialiśmy się, jak zareagują władze. Baliśmy się, że zaleją chodniki i nie wyjdziemy z tego żywi. Wierzyliśmy jednak w słuszność tego, co robimy i w zmiany, które musiały nadejść. Dla mnie wymiernym owocem tamtych dni była decyzja o rzuceniu palenia, którą po zakończeniu strajku wprowadziłem w życie.

- Według komunistycznych propagandzistów ciężko pracujący górnik miał być budowniczym ustroju socjalistycznego. Czy pod ziemią czuć było to ideologiczne ciśnienie?

Reklama

- Dla pracujących w kopalni takie gadanie nie miało żadnego znaczenia. Robotę trzeba było wykonać i tyle. Trudno nawet powiedzieć, że ten wysiłek się lubiło, co najwyżej można się było do niego przyzwyczaić?

- Mówi się, że odchodzący na emeryturę górnik to chodzący wrak człowieka, a Pan nie dość, że dobrze się trzyma, to jeszcze biega na 100-kilometrowych dystansach?

- Miałem to szczęście, że nie pracowałem w warunkach bardzo szkodliwych. Choroba zawodowa, czyli pylica, też mnie nie dotknęła. Żeby na nią zapaść, trzeba cały czas robić w przodku lub na kombajnie. A ja byłem i w przodku, ale też i w oddziale ratowniczym. Z drugiej strony „Piast” był bardzo „mokrą” kopalnią. Zasolenie jakie tam występowało było dziesięciokrotnie większe niż w Bałtyku, więc zagrożenie pylicą było o wiele mniejsze niż gdzie indziej. Przez to, że było tak mokro, nie dochodziło do wybuchów i wydzielania się gazów. W zamian „Piast” zapewnił nam choroby kręgosłupa i korzonków. Mnie od skalpela neurochirurga uratowało tylko bieganie. Gdyby nie to, pewnie teraz chodziłbym o lasce.

- Jak to się stało, że zaczął Pan biegać na długich dystansach?

Reklama

- Wszystko przez karty. Zapisałem się na brydża sportowego i wśród grających poznałem osobę, która zaproponowała mi udział w biegach. W marcu 1991 r., mając 35 lat, pokonałem pierwszy raz dystans 8 km. Ledwo to przeżyłem. Nogi mnie bolały przez cztery dni. Najgorsze było to, że starsze ode mnie chłopy nie dały mi wtedy żadnych szans. Postanowiłem wziąć się za siebie i zacząłem biegać. Najpierw wokół osiedla, a potem po lesie. Po pół roku treningów pojechałem we wrześniu na swój pierwszy maraton - do Warszawy. Trasę 42,195 km pokonałem w 3,30 godz. Chwytały mnie wtedy skurcze, a pomimo to udało się ukończyć bieg. W kolejnym maratonie wystartowałem miesiąc później. Było to w Kędzierzynie-Koźlu.

- Ile startów w maratonach ma Pan na swoim koncie?

- Obiecałem sobie, że na swoje 50. urodziny, które obchodziłem 5 listopada tego roku, będzie ich 50 i słowa dotrzymałem.

- Pewnie wielu znajomych górników może Panu pozazdrościć kondycji i sylwetki?

- Większość z nich poprzez brak uprawiania sportu i gimnastyki popadła w zdrowotne tarapaty. W dużej mierze wiążą się one z nadwagą, która dopada osoby prowadzące siedzący tryb życia. Gdybym nie biegał, pewnie miałbym te same problemy. W końcu - 15 lat temu ważyłem 93 kg i konsekwentnie zmierzałem do setki.

- Jakie są Pana najważniejsze osiągnięcia?

- Choć w 1999 r. zająłem w maratonie w Wiśle drugie miejsce, to jednak wyżej sobie cenię udział w biegu rozegranym w Wiedniu. Choć zająłem wtedy 191. miejsce, osiągnąłem najlepszy czas w swojej karierze, tj. 2,50 godziny. Było to w 1996 r. Na starcie zjawiło się wtedy 5 tysięcy uczestników. Rok później wziąłem udział w biegu na 100 km w szwajcarskim Lauf von Biel. Dystans ten pokonałem w 8,45 godz. Ten sam czas, na tym samym odcinku powtórzyłem w 2003 r. W sumie w biegach na 100 km startowałem cztery razy. Trzykrotnie w Szwajcarii (1997, 2003, 2004) i raz w Polsce - w Kaliszu (1999). Według statystyk, które prowadzę, w 2004 r. przebiegłem 2852 km, a w tym roku 3137 km (do połowy listopada). Najwięcej kilometrów miałem w nogach w 1996 r. Nazbierało się wtedy ponad 4 tysiące.

- Dziękuję za rozmowę.

Podziel się:

Oceń:

2005-12-31 00:00

Wybrane dla Ciebie

Sejm uchwalił ustawę uzależniającą wypłatę 800 plus cudzoziemcom m.in. od aktywności zawodowej

2025-09-12 22:15

PAP/Piotr Nowak

Przedłużenie do 4 marca 2026 r. legalności pobytu obywateli Ukrainy, którzy uciekli przed wojną, oraz uszczelnienie systemu otrzymywania świadczeń przez cudzoziemców, w tym powiązanie wypłat 800 plus z aktywnością zawodową - to niektóre z przepisów ustawy uchwalonej w piątek przez Sejm.

Więcej ...

Nowenna do Matki Bożej Bolesnej

Matka Boża Bolesna

Karol Porwich/Niedziela

Matka Boża Bolesna

Zapraszamy do wspólnej modlitwy nowenną do Matki Bożej Bolesnej. Nowenna do odmawiania między 6 a 14 września lub w dowolnym terminie.

Więcej ...

Kard. Robert Sarah: trzeba pogłębić i wyjaśnić wymiar synodalny Kościoła

2025-09-13 15:49

Vatican Media

Uważam, że wymiar synodalny należy pogłębić i wyjaśnić - stwierdza w wywiadzie dla włoskiego dziennika katolickiego „Avvenire” emerytowany prefekt Kongregacji do spraw Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów, kard. Robert Sarah, z którym rozmawiał Giacomo Gambassi.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Pijany mężczyzna podczas Mszy św. zatakował kapłana

Kościół

Pijany mężczyzna podczas Mszy św. zatakował kapłana

Nowenna do Matki Bożej Bolesnej

Wiara

Nowenna do Matki Bożej Bolesnej

Modlitwa św. Jana Pawła II o pokój

Wiara

Modlitwa św. Jana Pawła II o pokój

List Prymasa Polski po wydarzeniach w kościele w Mieścisku

Kościół

List Prymasa Polski po wydarzeniach w kościele w Mieścisku

Kanonizacja bł. Acutisa i bł. Frassatiego....

Kościół

Kanonizacja bł. Acutisa i bł. Frassatiego....

Carlo Acutis modlił się też po polsku

Kościół

Carlo Acutis modlił się też po polsku

Archidiecezja katowicka: Komunikat w sprawie parafii św....

Kościół

Archidiecezja katowicka: Komunikat w sprawie parafii św....

To on wybrał mnie

Kościół

To on wybrał mnie

„Ciemne Typy” z Polski na kanonizacji Frassatiego i...

Kościół

„Ciemne Typy” z Polski na kanonizacji Frassatiego i...