Reklama

„Mam na Litwie przyjaciół...”

Niedziela zielonogórsko-gorzowska 50/2005

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Z Henrykiem Szylkinem, poetą oraz prezesem Towarzystwa Miłośników Wilna i Ziemi Wileńskiej, rozmawia ks. Tomasz Gierasimczyk

Ks. Tomasz Gierasimczyk: - Jaki jest dziś Pana związek z Wileńszczyzną?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Henryk Szylkin: - W Wilnie, w Nowo Święcianach, w Podbrodziu, w Kiejdanach pozostała część mojej rodziny. Dlatego co roku odwiedzam Wileńszczyznę i mój rodzinny dom. Są to także kontakty z polskim środowiskiem literackim Wilna. Byłem tym, który rozpoczął ruch wydawniczy; w 1985 r. przygotowałem do druku antologię, czyli zbiór wierszy młodych polskich poetów pt. Sponad Wilii cichych fal. Była to pierwsza od czterdziestu lat polska książka wydana na Litwie.

- Czy istnieją wspólne polsko-litewskie inicjatywy literackie?

- Wspólne kontakty zaistniały właściwie po 1991 r., kiedy Litwa uzyskała niepodległość. W tej chwili istnieje przy Związku Pisarzy Litwy sekcja literacka polskich pisarzy. Przewodniczy jej poeta Aleksander Sokołowski. Jestem konsultantem literackim tej grupy. Sekcja organizuje co roku w Wilnie imprezę literacką „Maj nad Wilią”. Finansuje to m.in. litewskie Ministerstwo Kultury i Ministerstwo Mniejszości Narodowych. Także polski konsulat pomaga upamiętnić rocznice związane z Adamem Mickiewiczem czy Władysławem Syrokomlą, polskim poetą romantycznym, swego czasu nawet bardziej popularnym na Litwie od Mickiewicza.

Reklama

- Poruszmy teraz kontrowersyjny temat. Jak określiłby Pan środowisko Kresowiaków? Czy są to ludzie wysiedleni, czy wypędzeni?

- Wydaje mi się, że termin „wypędzeni” jest trochę za mocny, ale presja po II wojnie światowej była tak duża, że masowo opuszczaliśmy Wileńszczyznę. Musiałem wybierać. Gdybym nie zdecydował się wyjechać, groziła mi wywózka w głąb Rosji. Polaków dotykały różne szykany na tle narodowościowym i religijnym. W normalnych warunkach nikt by stamtąd nie wyjechał. Z drugiej strony stwarzano atmosferę nadziei na nowe, dostatnie życie na Ziemiach Zachodnich i pozwalano na wyjazd z całym inwentarzem gospodarskim.

- Ale można było zostać…

- Oczywiście. W takich miastach jak Niemenczyn mieszka sześćdziesiąt procent Polaków, a w Solecznikach pozostało nawet osiemdziesiąt procent. Najwięcej wyjechało z samego Wilna, ale i tak co czwarty jego mieszkaniec ma polskie korzenie. Dlaczego nie wszyscy wyjechali? Ze względu na patriotyzm, a poza tym istniała opinia, że ci, którzy wyjeżdżają, wyjeżdżają na bardzo krótki czas. Stosunki miedzy Zachodem a Związkiem Sowieckim stawały się coraz bardziej napięte, niektórzy sądzili, że dojdzie do wojny i wszyscy wrócą. A ci, którzy tu się osiedlili - wiem to po sobie - czuli obcość tej ziemi. Tu nie było tak jak na Wschodzie, gdzie człowiek znał każdy zakątek. Piszę o tym w swoich wierszach.

- Zastanawiam się nad różnicami i podobieństwami między środowiskiem Niemców z Prus, Śląska, Pomorza, mieszkających dziś w Niemczech, a środowiskiem Polaków, którzy przybyli na nieznane im ziemie z Kresów.

- Od 1946 r. mieszkałem w Nowej Soli. Jako młody człowiek sam wysiedlałem Niemców. Oni byli przygotowani do wyjazdu. Przekazywali nam klucze do domu. Odjeżdżali z pewnym poczuciem winy, ze świadomością, że jest to konsekwencja rozpętanej przez ich ziomków wojny. My Wileńszczyznę opuszczaliśmy bez winy. Zadecydowano za nas. Ale w obu przypadkach podobny jest sentyment do kraju swego dzieciństwa. Rozumiem Niemców pod tym względem. Po ludzku rozumiem to, gdy Niemka wychodząc z domu, całowała próg i drzwi, a wszyscy płakali.

- A czy Litwini rozumieją Polaków, którzy wracają do swoich progów?

- Różnie to bywa. Szczególnie starsze pokolenie czuje się zagrożone naszymi odwiedzinami. Ale ponieważ od niedawna jesteśmy razem w Unii Europejskiej i w Pakcie Północnoatlantyckim, to młodzież coraz częściej wyjeżdża na Zachód i ma ten nacjonalizm trochę stępiony. Mówi, że chodzi o człowieka, a nie o to, że on jest Polakiem czy Litwinem.

- Czy ma Pan przyjaciół na Litwie?

- Oczywiście, mam na Litwie przyjaciół. Znakomitych. Jednym z nich jest litewski pisarz, mój tłumacz Albinas Bernotas. Odwiedzam go co roku. Moim serdecznym przyjacielem był także Eduardas Mieżelaitis, jeden z największych pisarzy litewskich.

- A co z miłością do Kresów w młodym pokoleniu Polaków?

- Ci młodzi, którzy odwiedzali strony swoich przodków, rodziców czy dziadków pochodzących z Wileńszczyzny, mają bardziej emocjonalny i serdeczny stosunek do tamtej ziemi niż ci, którzy się tutaj urodzili i nigdy na Wileńszczyźnie nie byli. Ich stosunek jest raczej obojętny. Jako młody nauczyciel z całą rodziną, z żoną i dziećmi, wyjeżdżałem na Wileńszczyznę do rodzinnej Santoki. Każdego roku, przez kilkanaście lat, przebywaliśmy tam na dwumiesięcznych wakacjach. Moja córka, gdy odjeżdżaliśmy, całowała wodę pobliskiej rzeczki Łokai, tak była w niej zakochana. Syn także. W tym roku odwiedzał ze mną te miejsca, gdzie w dzieciństwie zbierał grzyby i łowił ryby. Największym moim zmartwieniem jest to, że nasze Towarzystwo, podobnie zresztą jak Towarzystwo Przyjaciół Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich - obumiera. Ja nie mam następców. Młodzi są zajęci swoimi sprawami, nauką, biznesem... Trzeba jednak zachęcać młodych, żeby tam jeździli, żeby byli na cmentarzu na Rossie, żeby widzieli pomnik z sercem Józefa Piłsudskiego, żeby odwiedzili groby Joachima Lelewela, Adama Mickiewicza czy Władysława Syrokomli, żeby byli w Ostrej Bramie...

- Dziękuję za rozmowę.

Henryk Szylkin, ur. w 1928 r. w zaścianku Santoka na Wileńszczyźnie w polskiej rodzinie o starym, patriotycznym rodowodzie. Uczęszczał do szkoły powszechnej w Rymkach i Nowo Święcianach. Po repatriacji zamieszkał w Nowej Soli, gdzie ukończył liceum ogólnokształcące dla pracujących. Studiował polonistykę w Wyższej Szkole Pedagogicznej we Wrocławiu i w Uniwersytecie Wrocławskim. Był nauczycielem języka polskiego w Zielonej Górze. Poeta, prozaik, członek Stowarzyszenia Pisarzy Polskich w Poznaniu. Wieloletni prezes Towarzystwa Miłośników Wilna i Ziemi Wileńskiej w Zielonej Górze. Redaktor i wydawca poetyckiej serii polskich poetów zamieszkałych na Wileńszczyźnie. Współautor kilkudziesięciu antologii poezji i prozy wydanych w kraju i za granicą. Utwory Henryka Szylkina tłumaczono na języki: litewski, rosyjski, białoruski, niemiecki, ukraiński. Do jego najważniejszy książek należą: Psalmy ostateczne (1991), Antologia wierszy sybirackich (1998), Sonety i pieśni (2004) oraz album Wileńszczyzna w obiektywie (1997). Mieszka w Zielonej Górze z żoną Haliną. Ma dwoje dzieci.

Henryk Szylkin, „Wileńszczyzna”

Ks. Zdzisławowi Chlewińskiemu*

Spójrzcie na kamienie. Wśród poletek lasu
fundamenty domów. Dzisiaj ich już nie ma.
Nie powstanie o nich liryczny poemat.
Młodzi nie zapłaczą. To są znaki czasów.

Pamiętajcie zatem wy, wiekiem sterani,
o domach ojców i tych, co w pierścieniu
ponarskich rozdołów zostali zgładzeni,
i tych z borów Łukna, poległych w powstaniu.

Idźcie na cmentarze. Tam mogiły bliskich.
Odkopcie pomniki, które wrosły w ziemię.
Niechaj wiosną przy nich złoty promień błyśnie.

On o zmarłych będzie waszym przypomnieniem.
Groby polskie Boskiej polećcie opiece,
bo na nich ostatnie dogasają świece.

* Ks. Zdzisław Chlewiński, profesor psychologii Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, kuzyn Autora

Podziel się:

Oceń:

2005-12-31 00:00

Wybrane dla Ciebie

Kard. Ryś o Jacku Zielińskim: artysta tej miary stawał przed Bogiem i śpiewał o Bogu

2024-05-20 13:06

PAP/Łukasz Gągulski

Dziś odbyły się uroczystości pogrzebowe Jacka Zielińskiego ze Skaldów. Homilię wygłosił kard. Grzegorz Ryś. „O bardzo trudnych rzeczach potraficie śpiewać w sposób prosty. To wielkość Skaldów, że o wielkich rzeczach w sposób bardzo prosty potraficie mówić” – mówił zwracając się do biorących udział we Mszy św. artystów. Zdaniem kardynała Skaldowie, odkąd istnieją, czyli blisko 60 lat, potrafią poprzez swoją twórczość rozmawiać z ludźmi, dlatego, że sami potrafią ich słuchać.

Więcej ...

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania

Adobe Stock

Litania Loretańska to jeden z symboli miesiąca Maja. Jest ona także nazywana „modlitwą szturmową”. Klamrą kończąca litanię są wezwania rozpoczynające się od słowa ,,Królowo”. Czy to nie powinno nam przypominać kim dla nas jest Matka Boża, jaką ważną rolę odgrywa w naszym życiu?

Więcej ...

Zabrzmi kolejny Dzwon Nienarodzonych

2024-05-21 01:11
Jeden z dzwonów na stałe przebywa w Kolbuszowej

Alina Zietek-Salwik

Jeden z dzwonów na stałe przebywa w Kolbuszowej

Kolejny Dzwon z Polski „Głos Nienarodzonych” poświęci Papież Franciszek. Każdy waży tonę i trafiają do różnych (nieprzypadkowych) miejsc na świecie. Ich dźwięk za każdym razem po raz pierwszy wybrzmiewa na Watykańskim Placu św. Piotra poprzez symboliczne uderzenie Papieża. Tak też będzie w przypadku Dzwonu dla Kazachstanu.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Franciszek wyjaśnia: zezwoliłem na błogosławieństwo...

Kościół

Franciszek wyjaśnia: zezwoliłem na błogosławieństwo...

Oświadczenie rzecznika KEP ws. opublikowanego przez...

Kościół

Oświadczenie rzecznika KEP ws. opublikowanego przez...

Proszę Cię, Panie, o łaskę bycia zawsze świadomym ceny...

Wiara

Proszę Cię, Panie, o łaskę bycia zawsze świadomym ceny...

Kard. Ryś o Jacku Zielińskim: artysta tej miary stawał...

Wiadomości

Kard. Ryś o Jacku Zielińskim: artysta tej miary stawał...

Nowenna do Ducha Świętego

Wiara

Nowenna do Ducha Świętego

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania

Wiara

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania

Hiobowe wieści dla katechetów

Wiadomości

Hiobowe wieści dla katechetów

Moc Ducha w Kościele

Wiara

Moc Ducha w Kościele

Kard. Ryś: neutralność religijna polega na wspieraniu...

Kościół

Kard. Ryś: neutralność religijna polega na wspieraniu...