Miesiąc sierpień obfituje w rocznice wielu ważnych dla naszego kraju wydarzeń. Zbiorowa zaduma oraz indywidualne, prywatne refleksje nad sensem i konsekwencjami tych wydarzeń prawie z konieczności skłaniają nas Polaków do szukania ciągle na nowo odpowiedzi na pytanie, czym jest dla nas Ojczyzna. Od kilku lat sprawa staje się aktualna dodatkowo dlatego, iż zdaniem niektórych, skądinąd światłych polityków, a także w przekonaniu wielu zwykłych obywateli nasze, jednak bardzo prawdopodobne, choć jeszcze ciągle nieokreślone chronologicznie, wejście do Unii Europejskiej może zagrażać przynależeniu do tradycyjnie pojmowanej ojczyzny. W tej sytuacji daje się czasem słyszeć zachęty do zrewidowania i ewentualnego zmodyfikowania - niektórzy mówią: unowocześnienie - naszego sposobu pojmowania ojczyzny.
"Ciągle poszukiwali
swojej ojczyzny..." (Hbr 11, 14)
Reklama
1. Więc cóż to jest Ojczyzna? W kategoriach przestrzenno-geograficznych
za ojczyznę uważają niektórzy ziemię, na której przyszło się na świat
- czasem to wystarcza - i spędza się na niej całe życie lub przynajmniej
jakieś jego lata. Tak określa swoją ojczyznę wielu na przykład Amerykanów
polskiego pochodzenia. Przez ziemię rozumie się w tym wypadku specyficzny
krajobraz regionu pochodzenia - szczególnie ukształtowane góry, rozległe
równiny, łąki z płaczącymi wierzbami, piękne lasy z wysokimi, pachnącymi
sosnami itp. - ale także wydarzenia, których było się naocznymi świadkami
lub aktywnymi uczestnikami.
Kolejny bardzo ważny element w pojęciu ojczyzny stanowi
język. Ci sami, wspomniani przed chwilą Amerykanie polskiego pochodzenia,
nawet jeśli już z trudnością posługują się polską mową, bardzo często
twierdzą, że to właśnie język polski jest ich ojczystym albo ojczyźnianym
językiem choć ubolewają przy tym, że go już w znacznym stopniu zapomnieli.
Cząstką ojczyzny jest z pewnością rodzima literatura,
malarstwo, muzyka, teatr. Kochanowski, Rej, Mickiewicz, Słowacki,
Matejko, rodzina Kossaków, Grotger, Malczewski, Chopin, Bogusławski
- to wszystko Polska. To nasza Ojczyzna. Czujemy się z tym silnie
powiązani. Słusznie szczycimy się tymi ludźmi, bronimy dzieł polskiej
kultury przed jakimikolwiek próbami ich niepolskiego zawłaszczenia.
Dość szczególnie rzecz się ma z historią jako elementem
składowym pojęcia ojczyzny. Zdaniem niektórych, zwłaszcza emigrantów
polskich, nasze dzieje posiadają moc wiążącą z krajem, nawet gdy
wypadło żyć z dala od niego. Posiada taką siłę nie tylko chrzest
polski, zwycięstwo pod Grunwaldem, Odsiecz Wiednia, uchwalenie Konstytucji
3 Maja, lecz także każdy z trzech rozbiorów, rzeź Pragi, powstanie
styczniowe, listopadowe i sierpniowe warszawskie, cmentarzysko katyńskie,
obóz w Oświęcimiu, rządy komunistyczne, powstanie "Solidarności"
itp. Wszystko to jest jakieś dziwnie nasze. Trudno byłoby się tego
wyrzec. Wszystko to kojarzy się wielu ludziom ze słowem ojczyzna
i jest - wedle wyznania poety - jak zdrowie, którego wartość docenia
się najbardziej wtedy, kiedy się je straci. Bez świadomości posiadania
własnej ojczyzny, trudno o dobre samopoczucie. Ojczyzna to zdrowie.
Ale są i tacy, którzy sądzą, że tego rodzaju skojarzenia
zakładają wcześniejsze utożsamianie się zwłaszcza uczuciowe z ludźmi,
którzy byli świadkami albo aktorami tamtych wydarzeń. Lecz są i też
tacy, którym właśnie nasza historia obfitująca w przegrane bitwy,
długoletnie niewole i cierpienia, utrudnia przyznanie się do Polski
jako ojczyzny. Wyraźnie przyznaje się do tego niejeden spośród polskich
emigrantów. Tak więc historia może wiązać z ojczyzną, stanowiąc jej
cząstkę, ale może też od ojczyzny oddalać.
Jednak jeśli ktoś czasem oświadcza, iż wstyd mu, że jest
Polakiem, to nie ze względu na nasze nie zawsze udane dzieje. Powodem
bywają - i słusznie - nasze narodowe wady, zwłaszcza przysłowiowo
polskie nadużywanie alkoholu, skłonność do kłótni i szczególnie politycznych
sporów itp. Wszystko to też na swój sposób ojczyźniane, ale chyba
zdrowo myślących ludzi do ojczyzny nie przyciąga i nie wiąże z nią
jeszcze nie zdecydowanych do końca.
Czy i do jakiego stopnia kojarzą się z ojczyzną wartości
religijne w postaci specyficznej pobożności, tradycji oraz praktyk
niedzielno-świątecznych? Dla wielu ludzi z pewnością tak. To właśnie
ci ludzie odczuwali potrzebę posiadania Częstochowy Amerykańskiej,
dorocznych pielgrzymek, polskich chórów przykościelnych, Grobów Pańskich
takich jak w kraju, Mszy zwanych pasterkami itp. To jest dla nich
Ojczyzna. Nie wszystkie narody to mają.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
2. Zastanówmy się jednak - choć może dziwny to pomysł - czy warto
mieć swoją ojczyznę? Czy powinniśmy zabiegać o patriotyczne wychowanie
naszych dzieci i młodzieży? Dla zdecydowanej większości Polaków -
także dla emigrantów polskich - są to pytania wyraźnie retoryczne.
Oczywiście, że tak. Większość z nas nie wyobraża sobie życia bez
poczucia przynależenia do własnej ojczyzny, bez posiadania ojczyzny,
którą jest Polska.
Ale nie tylko profesjonalni politologowie, lecz także
zwykli obywatele niejednego kraju, w którym żyje kilka lub kilkanaście
mniejszości narodowych, pielęgnujących własne obyczaje kulturowo-wyznaniowe,
uważają, że stawianie sobie dziś takich pytań jest w pełni uzasadnione.
Trwające bowiem w wielu krajach już od tylu lat krwawe walki bratobójcze
coraz częściej skłaniają do stwierdzenia, że między umiłowaniem własnej
ojczyzny a szowinizmem i ksenofobią granica jest bardzo cienka. Wcale
przy tym nie chodzi o kierujące się swoimi prawami wojny pomiędzy
afrykańskimi szczepami. Terrorystyczne zamachy, odnotowywane przez
media prawie każdego dnia mają miejsce prawie w każdym państwie cywilizowanej
Europy, od Portugalii aż do Ural. A co z tym wszystkim będzie w wielkiej,
niby zjednoczonej Europie? Może wobec tego należałoby - doradzają
niektórzy - odchodzić powoli od ideałów wychowania patriotycznego
na rzecz coraz bardziej otwartego myślenia kategoriami kosmopolitycznymi?
Może trzeba by już doradzać ludziom, by czuli się mniej Francuzami,
Niemcami, Włochami czy Polakami a coraz bardziej Europejczykami albo
po prostu obywatelami całego świata?
Pomysł tego rodzaju chyba jeszcze długo nie będzie znajdował
akceptacji u większości Polaków. I dzięki Bogu. Kosmopolityzm nie
wydaje się być dobrym lekarstwem na wszelkiego rodzaju ksenofobie
i narodowe szowinizmy. Te niewątpliwe schorzenia trzeba leczyć w
inny sposób, pamiętając przy tym, że sam proces leczenia wymaga nieco
dłuższego czasu. Być może, iż w Europie przyjmie się nieco wypróbowany
już amerykański model dwu ojczyzn: dawnej, pierwszej, w której przyszło
się na świat i nowej, tej, do której przybyło się na resztę życia.
W przypadku potraktowania całej Europy jako nowej ojczyzny pojawia
się jednak trudność wynikająca z tego, że tu się nie emigruje; ludzie
pozostają na swoim miejscu. Przybywa im tylko nowa "matka", druga
ojczyzna. Nie ma się co łudzić: nie wszystkim i nie od razu uda się
ją pokochać.
Więc jak odpowiedzieć na pytanie, czy warto mieć własną
ojczyznę? Jednak zdecydowanie: tak. Trudno żyć poza ojczyzną, rzadko
opuszcza się ją z byle powodu, ale jeszcze trudniej chyba wyzbyć
się wszelkich więzów z tym wszystkim, co składa się na pojęcie ojczyzny.
Nikomu nie ubliżając, wypada powiedzieć, że kosmopolita to człowiek
jednak okaleczony, jakoś samotny, bez oparcia na ziemi. Nie, nie,
to z pewnością nie dla nas Polaków.
3. Kończąc, zatrzymajmy się na moment przy tytule niniejszych
rozważań. To o mieszkańcach historycznego Izraela autor Listu do
Hebrajczyków powiedział, że ciągle poszukiwali swojej ojczyzny. Razem
ze swym poprzedzającym i następującym kontekstem tak brzmi ta wypowiedź: "
Siebie samych zaś uważali za gości i pielgrzymów na tej ziemi, co
oznacza, że ciągle poszukiwali swojej ojczyzny. Nie można przypuszczać,
że myśli o tej ojczyźnie, z której wyszli, bo przecież znaleźliby
niejedną sposobność, by do niej wrócić. Tymczasem oni zdążają do
lepszej, to jest do niebieskiej ojczyzny. Dlatego Bóg pozwala nazywać
się ich Bogiem, bo rzeczywiście przygotował im ojczyznę" (Hbr 11,
13-16). Św. Paweł też pisze do Filipian: "Nasza ojczyzna jest w niebie
i stamtąd oczekujemy przyjścia naszego Pana, Jezusa Chrystusa" (Flp
3, 20). Dość tajemnicza "niebieska ojczyzna" z Listu do Hebrajczyków
to według Pawła po prostu niebo. Ziemia, miejsce życia doczesnego
nie jest naszą ojczyzną. Przeciwnie jest wręcz obczyzną. Czytamy
w 1 P 1, 17: "Trwajcie w ustawicznej bojaźni Bożej, jak długo przebywacie
na tej obczyźnie". W jednej z naszych pobożnych pieśni ta obczyzna
nazywa się "łez padołem" a my wszyscy, przebywający na tym łez padole
jesteśmy "wygnańcami", "synami Ewy".
Taka jest zatem chrześcijańska a zarazem biblijna teologia
ojczyzny. Jakkolwiek bylibyśmy przywiązani do konkretnego kawałka
tej ziemi ze wszystkim, co składa się na ojczyznę, pamiętać mamy,
że nasza prawdziwa ojczyzna jest w niebie. I jak tęskni się za ziemską
ojczyzną, przebywając poza własnym krajem, tak trzeba nam troszczyć
się o tęsknotę za niebem, naszą prawdziwą ojczyzną. Przypadające
również w sierpniu święto Wniebowzięcia Matki Bożej ma w nas też
wzbudzić tęsknotę za niebem. I dopiero to uczucie będzie można uważać
za przejaw prawdziwie chrześcijańskiego patriotyzmu.