Krzyk w ciszy
Dziecko
Ale Inne
- Wiadomość ta była dla nas szokiem - opowiada mama Bartosza Mazura, młodego częstochowskiego poety. - Ale przyjęliśmy to dziecko jako dar Boży, choć nie ukrywam, że nieraz było bardzo trudno. Pan Bóg jednak nas wspierał. Dzięki ogromnej pracy Bartosz ukończył szkołę podstawową, później trzyletnią szkołę zawodową. Lubi czytać książki, chodzić na spacery. Interesuje się sportem. Jest zapalonym kibicem siatkówki, piłki nożnej, koszykówki. Sam też jeździ na rowerze i gra w ping-ponga. Jest bardzo wrażliwy i trochę zamknięty w sobie - niestety, z winy otoczenia. Nie znajduje wytłumaczenia na przykrości ze strony swoich rówieśników. Ale nie ma w nim agresji, jest spokój i pogodzenie się z losem.
Nie płacz w liście
Nie pisz że los ciebie kopnął
Nie ma na ziemi
sytuacji bez wyjścia
Kiedy Bóg drzwi zamyka -
to otwiera okno
(Ks. Jan Twardowski, Kiedy mówisz)
Już w szkole podstawowej Bartosz zaczął pisać pierwsze, krótkie utwory poetyckie, najpierw do szuflady. W 2002 r. wziął udział w Turnieju Jednego Wiersza, organizowanym przez Ośrodek Promocji Kultury „Gaude Mater” w Częstochowie i zdobył pierwszą nagrodę. Wkrótce w wydawnictwie „Dom Książki” ukazał się debiutancki tomik jego poezji Światło i cień. Pan Bóg mu właśnie to okno otworzył. - Była to dla mnie ogromna radość - opowiada matka Bartosza. - Bardzo życzliwie i serdecznie zajął się moim synem Tadeusz Gierymski, nestor częstochowskich poetów. Umożliwił mu debiut prasowy i edytorski. Dostrzegł w nim poetycki talent i zachęcił do podejmowania kolejnych prób literackich. „Wierzę, że jego pączki poetyckie rozwiną się w kwiaty” - napisał w przedmowie do pierwszego tomiku. Dziwnym zbiegiem okoliczności 14 maja 2002 r., dokładnie 21 lat po tym, jak postanowiliśmy przyjąć to dziecko, odbył się w „Gaude Mater” wieczór poetycki Bartosza. Prowadził go Edmund Łągiewka, doktor polonistyki z Akademii im. Jana Długosza w Częstochowie. Przy szczelnie wypełnionej sali czytano wiersze mojego syna. Nie mogłam ukryć wzruszenia, łzy same cisnęły się do oczu. Rozpierała mnie duma, że choć moje dziecko jest inne, to wyjątkowe.
W rok później ukazał się drugi tomik poezji zatytułowany Do ludzkich serc, a w nim wiersze już bardziej dojrzałe. Za pochodzący z tego tomu erotyk Do Julii Bartosz zdobył po raz drugi pierwszą nagrodę w Turnieju Jednego Wiersza. - Zawsze na swojej drodze spotykaliśmy dobrych ludzi - wyznaje mama Bartosza. - Oni dodawali mi otuchy, wiary, że trzeba syna promować, wyjść z nim do innych. Wiersze młodego poety ukazały się w lokalnej prasie. Ostatnio zaproszony został na spotkanie do Liceum im. Romualda Traugutta w Częstochowie. Młodzież przyjęła go bardzo życzliwie, podobały im się wiersze Bartosza.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Dni są tak piękne
przy Tobie Mamo
Że ładniejszych nie ma
A sny mamusiu aż kwitną
Radością tętni moje serce
- Staraliśmy się dać Bartoszowi poczucie bezpieczeństwa, zrozumienie, a przede wszystkim naszą wielką miłość - wyznaje mama. W takiej oazie mógł zrodzić się i rozwinąć jego talent. Zagadką jest, że chłopiec, który ma ukończoną jedynie szkołę zawodową, dysponuje tak bogatym słownictwem, używa wyszukanych metafor, ma wspaniałą wyobraźnię i wrażliwość. - Bardzo dużo zawsze z nim rozmawiałam, tłumaczyłam, czytałam, pomagałam odrabiać lekcje. Nieraz syn mówił: „We śnie słyszałem, jak mi czytasz, mamo”. Również moje starsze dzieci, które już mają swoje rodziny, bardzo się o niego troszczą, wszędzie go ze sobą zabierają, do przyjaciół, do kina. Bartosz zawsze na nas może liczyć i on to czuje. Wie, że jest kochany i potrafi tę miłość odwzajemnić. Widząc zatroskanie mamy, stara się ją pocieszyć. Pisze:
Nie dam się mamo kochana
Wiem że mnie kochasz
prawdziwie
Nie zobaczysz mnie pod mostem
Na ulicy ni w bramie
Będę walczył o swoje
Rzucę się w wir życia
Zobaczysz
wszystko będzie dobrze
- Choć na początku miałam taki zamiar, nigdy nie zrezygnowałam z pracy zawodowej - kontynuuje mama Bartosza.
- Uważam bowiem, że ważne jest, aby nie zamykać się w czterech ścianach ze swoją biedą, ale wyjść do ludzi. Pozwala to człowiekowi zachować optymizm i radość życia. Ważne jest też, aby móc dziecku zapewnić stronę materialną. Nie muszę dodawać, ile trzeba było pokonać trudów i wyrzeczeń, żeby wszystko pogodzić. Ale chcę powiedzieć wszystkim matkom, czy to dzieci chorych, czy zdrowych: warto się dla dziecka poświęcić, dać mu swój czas i swoją miłość - to zawsze procentuje.
Miłość pokonuje wszystkie przeszkody. Bartosz, mając taki zapas uczucia wyniesiony z domu, da sobie radę w życiu. Na pewno.
Do mojej matki
Bartosz Mazur
Dni są tak piękne przy Tobie Mamo
Że ładniejszych nie ma
A sny mamusiu aż kwitną
Radością tętni moje serce
Zobacz urosłem
Już mnie nie weźmiesz na ręce
Już nie przytulisz jak dawniej
Kiedyś to ty mnie pieściłaś
A dziś ja ciebie pogłaszczę
Dni mijają tak szybko
Stajesz się coraz mniejsza
Teraz ja ciebie poniosę na rękach
Kocham cię Mamo
Już się nie zmieszczę
Pod fałdy twojej spódnicy
Ale kochał będę miłością tak wierną
Co wszystko przetrwać musi
Łzy Matki
Bartosz Mazur
Krzyk w ciszy
Dziecko
Ale Inne
Trwoga i miłość
Gorejące matczyne serce
Zawitało życie kalekie
Zdrowi ludzie szydzą
Drudzy odwracają oczy
Matka cieszy się i płacze
Nie znać po niej bólu
Dała życie
Wiatr rozwiewa jej włosy
Chce pokazać dziecko światu
Choć cierń wnętrze uwiera
Nic jej nie powstrzyma
Na przekór wszystkiemu
Przez łzy kapiące i drwiny
Śmiech słychać
Upada lecz poddać się nie może
Życie idzie dalej
Nie ustaje Matka
W miłości do dziecka