Wizyta Ojca Świętego została opisana i skomentowana właściwie we wszystkich aspektach. Nie pominięto niczego. I można się spierać o to, która z homilii była najważniejsza, czy wizyta w Auschwitz miała większe znaczenie niż spotkanie na Błoniach, czy w Auschwitz Papież powiedział to wszystko, czego się spodziewano itd. Te wszystkie dywagacje można wciąż prowadzić, ale jedno nie ulega wątpliwości: w oczach Papieża można było odnaleźć zachwyt tym, jak my, Polacy przeżywamy swoją wiarę, jak wyznajemy ją publicznie. W oczach Polaków przychodzących na spotkania z Papieżem można było odnaleźć spokój, i jakby ulgę, że oto jest Ktoś, kto mówi: Dobrze robisz, dobrze myślisz, droga, którą Twój naród idzie od ponad tysiąca lat, jest słuszna, nie zbaczaj z niej. I dopisując niejako komentarz do papieskich przemówień można być pewnym jednego: nie jesteśmy zaściankowi, nie jesteśmy nieeuropejscy, nie jesteśmy gorsi próbując iść za Chrystusem. Religia nie, jest opium dla ludu, jak mawiał Karol Marks. Jest raczej wodą, która poi, chłodzi, oczyszcza, ale ma też gwałtowne porywy, zwodnicze fale na powierzchni i cała spragniona jest głębi. I nie, nie gasi pragnienia. Pozwala raczej odkryć w sobie pragnienie jeszcze większe, ukryte jeszcze głębiej. Pragnienie Wody Żywej, którą jest sam Jezus. To do Niego wiara prowadzi coraz bardziej.
Pomóż w rozwoju naszego portalu



