Reklama

Przemyskie tropy na papieskim szlaku

Niedziela przemyska 24/2006

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Czas, który przybliżał nas do papieskiej wizyty zagęszczał z każdym dniem atmosferę oczekiwania. Jak zbliżająca się powódź dawał o sobie znać najpierw dość intelektualnymi dywagacjami na temat: jak to będzie, na ile ta pielgrzymka będzie podobna do tych, które tak dobrze znamy? Z każdym dniem intelektualne rozmyślania cichły, a na ich miejsce wkraczały uczucia. Uczucia nostalgii, kiedy wspominało się minione pielgrzymki, i nadziei, że Biały Pielgrzym poruszy nasze serca, że będzie to tchnienie Ducha, który wniesie w wystygłe czasem serca nowy entuzjazm wiary. Osobiście pamiętam ten moment przełożenia ciężaru refleksji. Ks. Bartosz, kanclerz, pojechał do Krakowa po bilety. Na drugi dzień podczas kolacji Ksiądz Arcybiskup bardzo go potrzebował, a ks. Bartosza nie było. Z wyjaśnieniem pośpieszył Ksiądz Oficjał informując, że ks. Bartosz sortuje przywiezione bilety. Po kolacji wstąpiłem do Kurii i zobaczyłem młodego Kanclerza, który wraz z s. Krystyną próbował uporać się z paczkami biletów. Zaczął się już tworzyć nastrój oczekiwania. W kolejne dni przychodzących do Kurii witał stos pakietów z biletami, przeznaczonymi na poszczególne dekanaty. Zaczęło się oczekiwanie. Raz po raz rozlegające się telefony zwiastowały kolejnych zainteresowanych, którzy szukali biletów, bo w parafii już brakło. Podejrzewam, że w niedzielne dni, kiedy wierni wychodzili z kościoła, pytali się nawzajem - jedziesz?, a dlaczego nie jedziesz? I tak potężniał ten strumień, który rósł w rzekę, a potem ta rzeka popłynęła w stronę miejsc, które nawiedzał Benedykt XVI. W naszym katolickim domu ten klimat oczekiwania podsycał ks. Biały poprzez kolejne spotkania z młodzieżą, z którą wybierał się do Krakowa. Ks. Kocór organizował wyjazd młodzieży z Fundacji III Tysiąclecia.
W radiu diecezjalnym klimat oczekiwania podsycił natomiast dzień urodzin sługi Bożego Jana Pawła II. Nocna audycja i telefony słuchaczy dzielących się wrażeniami ze spotkań z Papieżem Polakiem napełniały serca radością, tworzyły atmosferę potrzeby wyjazdu. Pamiętam telefon od niewidomego pana Adama, który zadziwił wielokrotną obecnością na szlaku papieskich pielgrzymek. Myślę, że słuchacze ze wzruszeniem słuchali słów refleksji pana Adama z jego pielgrzymki do Lwowa, kiedy to on, niewidomy, wracał z placu celebry wioząc na wózku niepełnosprawnego przyjaciela.
Kiedy już wreszcie uporaliliśmy się z dylematami - jechać, nie jechać, zaczęło się odliczanie czasu do przyjazdu.
Nadszedł wreszcie ów oczekiwany czwartek 25 maja. Wpatrzeni w telewizor przeżywamy to, co już wielokrotnie poznaliśmy. Płyta lotniska. Jeszcze gdzieś w głowie przebiegają wspomnienia, rodzą się iluzje, że za chwilę oto pojawi się w drzwiach Jan Paweł II, „nasz papież”. Rzeczywiście otwierają się drzwi. Podniecenie. Przez moment zalewa nas duma, że oto na pokład samolotu wejdzie nasz Arcypasterz, by w imieniu Episkopatu i Kościoła w Polsce przywitać i zaprosić Benedykta XVI. Zawód. To pierwsza nowość, inny scenariusz. Ale nie ma czasu na dyskusje. Jest Papież. Pojawił się w drzwiach samolotu. Rozkłada ręce i pozdrawia. Entuzjazm. Wtapiamy się w mijający czas. Właściwie nie ma czasu, jest radość spotkania. Cieszymy się polskim pozdrowieniem wojska i wyraźnym zainteresowaniem Papieża defiladującymi marszowym krokiem żołnierzami. Zapada cisza. Rozpoczynają się słowa powitania. Przemawia Prezydent RP, po nim Benedykt XVI. Salwa braw wita pierwsze polskie słowa wypowiadane przez Gościa.
I tak wchodzimy w atmosferę święta. Już wiemy, że będzie to pielgrzymka szlakiem Jana Pawła II, ale próbujemy analizować zastrzeżenie, że nie będzie to podróż sentymentalna. Będzie to katecheza, która ma nas umocnić w wierze. Zostajemy zobowiązani do szczególnego pielgrzymowania, bo Ojciec Święty, pragnie także przez te dni umocnić swoją wiarę. Duma, zawstydzenie, wielkie zobowiązanie.
Dzięki medialnej posłudze telewizji jesteśmy już w warszawskiej archikatedrze. Powitanie przez Księdza Prymasa. Pierwsza katecheza Benedykta XVI. Cisza uczestników transmisji świadczy, że każdy w swym sercu rozważa słowa, każdy inne akapity wystąpienia czyni własną refleksją. Dla mnie ważne były te o potrzebie modlitwy i adoracji. To one sprawiają, że znajduje w naszym sercu miejsce Duch Święty, a On, o czym zapewnił Jezus - wszystkiego nauczy.
W ciszy pielgrzymujemy za Papieżem, kiedy modli się przy grobach wielkich prymasów: Hlonda I Wyszyńskiego.
Już wcześniej odkrywamy owe przemyskie tropy. Ktoś dostrzega Księdza Oficjała, jeszcze ktoś inny Notariusza Sądu. Czujemy się jakbyśmy sami tam byli.
Czas mierzy się teraz godzinami relacji telewizyjnych. Każda kolejna rodzi pragnienie bycia tam, marzymy o Krakowie, tam, jak Pan Bóg pozwoli, będziemy osobiście. Telefon z redakcji. Ks. inf. Ireneusz Skubiś informuje, że miejsca dla księży biskupów Adama i Mariana są w redakcji przygotowane i czekają na nich w Częstochowie. Cały czas towarzyszy Ojcu Świętemu Ksiądz Arcybiskup. To cząstka nas.
Wieczorne spotkanie ekumeniczne. Patrzę na siedzących naprzeciw Benedykta XVI członków Kościołów i wspólnot chrześcijańskich i nagle nachodzi mnie myśl - kiedy oni sami staną się jedno, aby móc potem schronić się pod skrzydła Piotra. Wątpliwości wyjaśnia abp Nosol. Po spotkaniu olśniewa mnie jego wiara ujawniona w komentarzu, że to się stanie i stanie się nie tak jak myśli człowiek. Trzeba tylko otwierać się na Ducha Świętego.
Kolejny dzień. Warszawa. Miejsce tak emocjonalnie naznaczone. Pamięta się ten wiatr i wołanie o Ducha Świętego, który odmieni oblicze tej ziemi. I jeszcze ten obraz z maja 1981. Majestatyczne pożegnanie Prymasa Tysiąclecia. W papieskiej homilii wracają w pewien sposób słowa Jana Pawła II. Dzisiejszym wrogiem jest pokusa relatywizmu sięgająca aż po kamienne tablice Dekalogu. Nie wolno, nie wolno - przestrzega Piotr z Rzymu - przykładać przykazań do zmieniających się prądów historii czy zmian społecznych. Potrzeba więcej - czynić wskazania Dekalogu w duchu miłości. To wiemy, bez Ducha Świętego, który zrodzony został z miłości Ojca i Syna nie damy rady. Znowu myśl o potrzebie otwarcia się na Jego dary.
Wreszcie wyruszamy. Korzystam z życzliwości młodych kapłanów ks. Edwarda, ks. Marka i ks. Krzysztofa, którzy przygarnęli mnie do swojego samochodu. Wyjeżdżamy w piątek 26 maja gnani głodem atmosfery, klimatu, który tam w Krakowie jest już tak podniosły. Samochód staje się kaplicą modlitwy, ale i miejscem spotkania. To dzięki SMS dowiadujemy się o losach naszych przyjaciół, znajomych zdążających na spotkanie. Szczególnie przez SMS oblegany jest ks. Krzysztof. To przyjaciele z Ukrainy, gdzie pracował przez wiele lat, wysyłają mu słowa radości, pytają, umawiają się na spotkanie. Czekamy na radiową transmisję z Częstochowy. Dociera i tutaj przemyski akcent. Ktoś pisze: „Jestem blisko ołtarza. Mam nadzieję, że kiedy przyjedzie Papież uda mi się Go ucałować w pierścień”.
Nasze niepokoje co do płynności jazdy okazują się przesadzone. Droga luźniejsza niż w normalne dni. Spokojnie docieramy do Krakowa. Znajdujemy gościnę u sióstr Córek Bożej Miłości. Windą jedziemy na piąte piętro. Z poddasza zda się dotykamy nieba. Przez otwarte okna docierają śpiewy z Franciszkańskiej.
Sobotę do południa spędzamy z siostrami przed telewizorem. Po południu próbujemy dotrzeć do miejsca wieczornego spotkania z młodymi. Daremnie. Nie mamy biletów, a tam morze ludzi. Wracamy. Ta nocna feeria radości i modlitwy nie da się opisać. Pewnie nie trzeba tego robić. Zadziwiają młodzi zwłaszcza w momentach eksplozji radości. To naturalne. Ale mądrość i głębia ich ducha przejawia się w momentach, kiedy nagle zapada milczenie.
Noc u sióstr. Duchowo, nieco zawstydzeni komfortowymi warunkami, jesteśmy obecni z przemyskimi pielgrzymami, którzy specjalnym pociągiem i wielością autobusów zdążają do Krakowa. Fizycznym wyrazem tej łączności są SMS. O 4.00 już jesteśmy gotowi. Deszcz ustał. Zdążamy na krakowskie Błonia. Przez chwilę tylko jesteśmy w małej grupie. Za chwilę wchłania nas rzeka pątników. Dopiero teraz czujemy ten klimat. Jesteśmy jednymi z nich. Tłumy, tłumy serc... Kiedy wreszcie dostajemy się na plac koncelebry, czujemy się jak w Przemyślu: Przełożeni Seminarium, ks. Biały, ks. Waldemar, za chwilę kroczy ks. Kocór. Zresztą co chwilę pojawia się jakiś przemyślanin. Modlitwa różańcowa i wreszcie jak przed 27 laty - jest. Jedzie. Nobliwi kapłani wskakują na krzesła. Szukają w tym morzu Jego. Nie jest to łatwe. I znowu musi pozostać milczenie. Nie da się opisać.
I ostatni wątek. Wracamy w oczekiwaniu na spotkanie w Oświęcimiu. Nie mamy ochoty na rozmowy. Każdy wie, jak musi być Ojcu Świętemu trudno. Stanąć wobec tej Golgoty i medialnych oczekiwań. W tę ciszę wbija się głos ks. Edwarda proponującego modlitwę różańcową. Dopełniamy ją Koronką do Bożego Miłosierdzia.
Kiedy docieram do domu, kończy się transmisja z Oświęcimia. Włączony telewizor emituje ciszę, jaka zapanowała po przemówieniu Ojca Świętego. Potem już telefony, gdzie kto jest. Wszyscy wracają szczęśliwie. Także ks. Biały, który zgubił się grupie. Na drugi dzień z ulgą przyjmujemy wiadomość o odnalezieniu się pani, bez której po długich poszukiwaniach odjechali z Krakowa pątnicy z Kmieci. Późną nocą słyszę wracające do domu siostry Rycerki. Zatem wszyscy w domu. Na drugi dzień okazuje się, że to tylko fizyczna obecność. Duchowo wszyscy są jeszcze w miejscach, gdzie dane im było pielgrzymować. I wszyscy myślą, modląc się tym myśleniem, jak zachować radość godzin i jak one mają w nas owocować.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Podziel się:

Oceń:

2006-12-31 00:00

Wybrane dla Ciebie

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania

Adobe Stock

Litania Loretańska to jeden z symboli miesiąca Maja. Jest ona także nazywana „modlitwą szturmową”. Klamrą kończąca litanię są wezwania rozpoczynające się od słowa ,,Królowo”. Czy to nie powinno nam przypominać kim dla nas jest Matka Boża, jaką ważną rolę odgrywa w naszym życiu?

Więcej ...

Trudne ciąże. Jak Kościół pomaga kobietom?

2024-05-21 13:09

Adobe Stock

Kościół oferuje stałe wsparcie dla kobiet w kryzysie. Jest to pomoc materialna, medyczna, psychologiczna, rozwojowa, prawna, czy duszpasterska. W instytucjach powstałych z inspiracji chrześcijańskiej każda kobieta, która nie planowała ciąży i waha się przed dokonaniem aborcji, czy kobieta w trudnej ciąży, matka dziecka niepełnosprawnego czy jej rodzina, otrzyma potrzebne wsparcie.

Więcej ...

Reprezentant Chorwacji na konkurs Eurowizji: Bóg stał się dla mnie żywą osobą

2024-05-21 14:26
Baby Lasagna (2024)

Wikipedia.org

Baby Lasagna (2024)

Bóg stał się dla mnie żywą osobą - tak o swoim nawróceniu mówi reprezentant Chorwacji na tegoroczny konkurs Eurowizji. 25-letni Marko Purišić, występujący pod pseudonimem Baby Lasagna, zajął na nim drugie miejsce piosenką „Rim Tim Tagi Dim”, opowiadającej o młodym człowieku wyjeżdżającym ze wsi do miasta.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Zgorszenie w Warszawie. Tęczowe

Kościół

Zgorszenie w Warszawie. Tęczowe "nabożeństwo" z...

Największą wartością człowieka jest służba innym

Wiara

Największą wartością człowieka jest służba innym

#PodcastUmajony (odcinek 21.): Egoista

Wiara

#PodcastUmajony (odcinek 21.): Egoista

Oświadczenie rzecznika KEP ws. opublikowanego przez...

Kościół

Oświadczenie rzecznika KEP ws. opublikowanego przez...

Nowenna do Ducha Świętego

Wiara

Nowenna do Ducha Świętego

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania

Wiara

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania

Moc Ducha w Kościele

Wiara

Moc Ducha w Kościele

Kard. Ryś: neutralność religijna polega na wspieraniu...

Kościół

Kard. Ryś: neutralność religijna polega na wspieraniu...

Litania nie tylko na maj

Wiara

Litania nie tylko na maj