Takie pytanie słyszy się dzisiaj na placach zabaw niezmiernie rzadko. Wystarczy spojrzeć na dziecko - nawet zakutane w zimowy kombinezon i wielką czapę, spod której wystaje tylko czubek czerwonego noska - i od razu wiadomo, jakiej jest płci. Wszystko z powodu ubrań. Już od najmniejszych rozmiarów są one podzielone na dziewczęce i chłopięce: bluzki, spodnie, a nawet buty dla dam i kawalerów mają zupełnie inne kolory, wzory i fasony. Dla rodziców, którzy mają dzieci różnej płci, jest to spory problem, bo maluchy nie mogą nosić strojów odziedziczonych po rodzeństwie. Niektóre mamy próbują wygrzebywać spod stosów ubrań w sklepie rzeczy uniseks, ale z reguły szybko się zniechęcają. Ja zrezygnowałam, kiedy nawet przy kupowaniu nocnika usłyszałam sakramentalne pytanie: Dla chłopca czy dla dziewczynki? Faktycznie nocniki dzieliły się na pastelowe z lalkami i misiami oraz „żołnierskie” z robotami i samochodami. Wybór jest więc taki: albo podkreślamy strojem płeć dziecka, albo przebieramy je za kogoś innego.
Choć to oznacza podwójne koszty, to jednak warto ubierać malucha zgodnie z jego płcią i od początku przyzwyczajać go do myśli, że jest chłopcem lub dziewczynką. Oczywiście Jasiowi prawdopodobnie nic się nie stanie, jeśli ktoś go raz czy dwa razy pomyli z Małgosią. Ale niedobrze, jeśli zawsze wygląda on jak dziewczynka. Dotyczy to szczególnie chłopców, którzy wyglądają jak laleczki, i energicznych chłopczyc, które z kolei wszyscy uważają za małych mężczyzn. Zwłaszcza tym dzieciom warto przypominać, kim są naprawdę. Proces identyfikacji z własną płcią - choć nadal jeszcze nie do końca poznany - kształtuje się od wczesnego dzieciństwa.
Główną rolę odgrywają w tym procesie rodzice: chłopiec utożsamia się z tatą, a dziewczynka z mamą. Dlatego synek, choćby gorąco zachęcany do krawata i spodni z kantem, nie będzie chciał ich zakładać, jeśli nie będzie ich oglądał na ojcu. Podobnie jest z córką - nigdy nie polubi sukienek, jeśli nie podpatrzy tego u mamy.
I jeszcze jedno: młoda matka może być pewna, że jeśli codziennie zaserwuje rodzinie litanię żalów z cyklu: Tak mi ciężko!, to jej córeczka wyrośnie w przekonaniu, że bycie kobietą to pech. Sposób ubierania się nie jest jedyną ani nawet nie najważniejszą sprawą, od której zależy, czy dobrze czujemy się we własnej skórze. Ale jest ważny.
Pomóż w rozwoju naszego portalu