To sytuacja wcześniej nie do pomyślenia. W sierpniu powstał nowy rząd, jedynie w części wojskowy, natomiast w 50 proc. złożony z cywilów. Na jego czele stanął Abdalla Hamdok, były wicesekretarz wykonawczy Komisji Ekonomicznej ONZ dla Afryki.
Reklama
Zdaniem bp. Tombe Trille z El Obeid, stolicy regionu Kordofan, problemy, które były przyczyną wielkich protestów w ostatnim roku i które doprowadziły do zmiany rządów nie zostały jeszcze rozwiązane. Życie jest bardzo ciężkie, ceny wysokie, a warunki trudne.
Dobrym sygnałem jest to, że Sudan po 30 latach otworzył się na świat.Nie mówi się o nim tylko negatywnie. Po raz pierwszy w historii w rządzie znalazły się kobiety.
Premier po raz pierwszy od 2011 r. odwiedził region Kordofanu, najbardziej niespokojny w kraju, którego ludność od wielu lat znajduje się w stanie wojny z władzami w Chartumie i dąży do niezależności. Szef rządu został przyjęty bardzo dobrze, zarówno przez wojskowych, jak i cywilów. Jego przybycie odblokowało pierwszy raz po dziesięciu latach pomoc humanitarną i Światowy Program Żywieniowy ONZ.
Jeden z postulatów podnoszonych w regionie to oddzielenie religii od państwa. Chodzi o autonomię struktur władzy od islamu. Jeśli ten cel nie zostanie osiągnięty prawdopodobnie pojawi się w Kordofanie żądanie referendum w sprawie niezależności.
Zdaniem hierarchy, aby uzyskać pokój, tak bardzo upragniony przez wycieńczoną ludność, każdy będzie musiał coś poświęcić. Nie sprzyjają temu represje, surowe wyroki, łącznie z żądaniami kary śmierci dla reprezentantów poprzedniego reżimu. „Potrzeba sprawiedliwości, ale nie zemsty” – mówi bp Trille i dodał, że zmieniła się pozycja Kościoła w Sudanie. Pracownicy będący chrześcijanami mogą bez problemu świętować w niedziele. Po raz pierwszy Boże Narodzenie było obchodzone wspólnie z muzułmanami. „Nie był to już taki dzień jak wszystkie inne” – zaznaczył hierarcha.