Wakacje to dla młodych ludzi bardzo specyficzny czas. Chcą go wykorzystać po swojemu, często mają różne pomysły na ich spędzenie „Nie wiedzą, co z sobą zrobić, chcą nadrobić wszystko, na co nie było czasu w ciągu roku: spanie, leniuchowanie, częstsze kontakty z przyjaciółmi, pomoc w domu czy też wakacyjną pracę, tak dziś popularną wśród młodych, ale i często konieczną” - mówi ks. Paweł Tomoń, diecezjalny duszpasterz młodzieży.
Jednak wśród tysięcy młodych z niecierpliwością oczekują na czas wolności - jak go często nazywają, jest duża grupa młodzieży, która przynajmniej część wakacji chce spędzić inaczej. Inaczej, czyli „niezupełnie luzacko”- jak mówią. Jedni wybierają odważnie i konsekwentnie, inni - nieśmiało, jeszcze inni ciągle zastanawiają się, czy powinni „zmarnować” trochę swojego cennego czasu dla Jezusa.
Oferta rekolekcji, obozów, kolonii, rajdów, spływów czy górskich wędrówek jest duża. Mają one pomóc młodym w rozpoczęciu pracy nad sobą lub jej kontynuowaniu. Tak, aby każdy z nich niezależnie od tego, czy jest na turnusie wakacyjnym pierwszy czy też kolejny raz mógł czuć, że żyje naprawdę, że jego wysiłki nabierają nowego tempa i sensu. A wszystko dzięki Bogu, którego dopuszczą do współpracy.
„Każdy młody znajdzie coś dla siebie - zapewnia ks. Paweł Tomoń. - W diecezji działa wiele ruchów i stowarzyszeń młodzieżowych, które otwierają swoje ramiona w kierunku młodych nie tylko w ciągu roku szkolnego poprzez stałą formację w parafiach, ale także zapewnienie duchowego rozwoju podczas wakacji. Propozycje pochodzą między innymi od Ruchu Światło-Życie, Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży, Ruchu Apostolstwa Młodzieży, Liturgicznej Służby Ołtarza czy harcerzy” - wylicza ks. Tomoń.
Swoją wakacyjną ofertę dla młodszych dzieci ma też diecezjalna Caritas, która jak co roku organizuje kolonie w Myczkowcach. Największą liczbą młodych uczestników co roku może poszczycić się Piesza Pielgrzymka z Rzeszowa na Jasną Górę. Inną formą pielgrzymowania są rekolekcje rowerowe, cieszące się coraz większą popularnością.
Turnusy wakacyjne są tak pomyślane, że nie ma mowy o nadmiarze wysiłku fizycznego, intelektualnego czy też nadmiaru „pobożności”, czego często obawiają się młodzi, wyjeżdżający po raz pierwszy na tego typu wakacje. „Pobyt jest dobrze rozplanowany. Codziennie jest czas na Eucharystię, wspólną modlitwę, czytanie Słowa Bożego, zabawę, rekreację, zwiedzanie okolicy, czas dla siebie” - wylicza ks. Paweł Tomoń. Może jedynie nie ma czasu na nudę” - dodaje z uśmiechem duszpasterz młodzieży.
Dużo mówi się i pisze na temat wakacyjnych rekolekcji, chcąc w ten sposób zachęcić młodych do podjęcia decyzji o wyjeździe. Reklamowane są w radiu, czasopismach katolickich czy też poprzez różnego rodzaju ulotki czy ogłoszenia w szkołach i parafiach. „Najlepsza reklamą jest świadectwo życia ludzi, którzy brali udział w różnego typu rekolekcjach w poprzednich latach. Po przyjeździe nie zakopują cennego daru wiary, który tam odnaleźli, ale go rozwijają. Poprzez świadectwo dzielą się nim z rówieśnikami w swoich środowiskach, tym samych zachęcając do naśladowania”- zapewnia ks. Tomoń.
Po przyjeździe z rekolekcji młodzi mówią, że jest to siła napędowa na cały rok pracy szkolnej i młodzieńczego życia. Siła, której brakowało im wcześniej, której szukali w różnych miejscach. „Już nie chcą stać z tyłu kościoła i nie być zauważanym. Chcą się modlić, chcą doświadczać w swoim życiu żywego Chrystusa, który kocha ich z młodzieńczym buntem, załamaniami i duchowymi wątpliwościami - czyli takimi jakimi są. Rekolekcje dają im niezwykłą moc. Wracają do domu, do tych samych ludzi, tych samych problemów. Jednak z wakacji przywożą coś cennego - światło, które daje im Chrystus. To dodaje mocy i siły do zmierzenia się z często szarą codziennością” - zapewnia ks. Tomoń.
Na rekolekcje zgłaszają się bardzo różni młodzi. Często poranieni, bujający w obłokach, poszukujący. Obok nich, albo razem z nimi rekolekcje przeżywają ludzie od lat zaangażowani w działalność duszpasterską, entuzjaści czy młodzi Boży szaleńcy. Są też ludzie, którzy uważają się za zupełnie zwyczajnych, stojących pośrodku. Wszyscy tworzą fantastyczną wspólnotę, która na siedem, dziesięć, czy piętnaście dni staje się młodzieżową rodziną. „Wzajemnie się ubogacają, uczą się od siebie nawzajem. Jednak pośrodku nich stoi Bóg” - mówi ks. Tomoń. „Do każdego z nich mówi, że nigdy z niego nie zrezygnuje, będzie go ciągle szukał - także podczas wakacji. Bóg woła: jestem, żyję. Chcę na tym turnusie dać Ci wody życia, byś po wakacjach mógł żyć dalej”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu