Miasto spotkania
Ewangelia przeniosła nas do Nain. (…) Po dwu tysiącach lat takim miastem spotkania jak Nain stało się Zakopane. To tutaj dziesięć lat temu wielki tłum - mówiono o 300 tysiącach - spotkał się w tym miejscu z Namiestnikiem Chrystusa i z tymi, którzy mu towarzyszyli. Papież musiał przebyć ponad półtora tysiąca kilometrów z Rzymu i wielu z Was musiało przejść kawałek drogi z różnych stron Podhala. Ale to wszystko po to, by nastąpiło spotkanie, na które Podhale czekało długo i którego zawsze pragnął Ojciec Święty.
Miasto serca
I tutaj, do Zakopanego, przybył Jan Paweł II z sercem miłości i dobroci pełnym. Najpierw z Sercem Zbawiciela, gdyż był to pierwszy piątek. Papież mówił wiele o Sercu Jezusa, o Bogu, który jest miłością. Ale Sługa Boży pokazał również, jak bardzo jego serce umiłowało ziemię podhalańską i jej mieszkańców. To tutaj Papież powiedział: „Pozdrawiam tak drogich memu sercu górali podhalańskich”. (…) Dziś, po 10 latach, wierząc, że Sługa Boży chodzi już po niebiańskich halach, wyrywa się z serca nuta: „Góralu, czy Ci nie było żal odchodzić od stron ojczystych...”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Miasto krzyża
Reklama
Po dwudziestu wiekach miastem krzyża stało się Zakopane. Mówił Jan Paweł II: „Ojcowie Wasi na szczycie Giewontu ustawili krzyż. Ten krzyż tam stoi i trwa. Jest niemym, ale wymownym świadkiem naszych czasów”. Mówił również: „Umiłowani Bracia i Siostry, nie wstydźcie się tego krzyża. Starajcie się na co dzień podejmować krzyż i odpowiadać na miłość Chrystusa. Brońcie krzyża, nie pozwólcie, aby Imię Boże było obrażane w Waszych sercach, w życiu społecznym czy rodzinnym”. A na zakończenie Mszy św. dodał: „Ten krzyż patrzy na całą Polskę od Tatr aż do Bałtyku i ten krzyż mówi całej Polsce: Sursum corda! - W górę serca! (…)
Słowa o krzyżu nie mogło zabraknąć na ziemi Podhala. Nie tylko dlatego, że góruje on na Giewoncie, ale dlatego, że jest znakiem, za który my - mieszkańcy Podhala - jesteśmy szczególnie odpowiedzialni! Bo skoro Bóg dał nam góralską upartość, by wyrywać owoce z tej trudnej ziemi, skoro dał nam góralską odwagę, by nie bać się mówić tego, co się myśli, to jesteśmy odpowiedzialni za to, by uparcie krzyż nieść i nigdy się go nie wstydzić!
Miasto kobiety
Dziesięć lat temu mówił Papież w Zakopanem o dwóch kobietach. Co więcej, wyniósł je na ołtarze. To tutaj błogosławioną stała się Maria Bernardyna Jabłońska - duchowa córka św. Brata Alberta, i Maria Karłowska, która „prowadziła prawdziwie samarytańską działalność pośród kobiet, które doznały wszelakiej nędzy materialnej i moralnej”.
Ta beatyfikacja nie może pozostać tylko wspomnieniem. Każda kobieta podhalańskiej ziemi nosi przecież w sercu krzyż, jak ta kobieta z Nain. Czasem jest to krzyż bycia wdową, ponieważ męża nie ma - zmarł lub wyjechał na stałe. Bywa i tak, że on jest, ale tak, jakby go nie było. Czasem jest to krzyż bycia bezdzietną: bo albo Bóg nie dał potomstwa, albo potomstwo zostawiło matkę. Co więcej, kobieta tej ziemi nie tylko nosi krzyż, nie tylko musi nieść krzyż, ale kobieta tej ziemi może, a nawet powinna również być świętą, tak jak Maria Jabłońska czy Maria Karłowska. Nie da się bowiem nieść krzyża bez świętości. Krzyż bez Boga jest przekleństwem. Krzyż z Bogiem jest tajemnicą drogi do zbawienia.
Uwierzcie, Drogie Matki i Kobiety, uwierzcie, proszę Was, że i na Was patrzy Boski Zbawiciel. (…)
Miasto dzieci
Przed dziesięciu laty miastem dziecka stało się także Zakopane. Tutaj Ojciec Święty Jan Paweł II spotkał się z dziećmi pierwszokomunijnymi, by powiedzieć im o nowym życiu, które Jezus daje im w Komunii św. (…) Ojciec Święty również dzieciom zostawił zadanie. Powiedział: „Wasze zadanie jest następujące: zawsze kochać Pana Jezusa, mieć dobre i czyste serce i jak najczęściej zapraszać, aby On przez Komunię św. w Was zamieszkał. Nigdy nie czyńcie tego, co jest złe”.
Na jaką ocenę wypełniają to zadanie podhalańskie dzieci? Czy Papież, który był dobrym i sprawiedliwym nauczycielem, mógłby Wam postawić dziś ocenę bardzo dobrą? Czy zdajecie egzamin z miłości do Jezusa? Z częstego przyjmowania Go w Komunii św.? Jak jest u Was z majówkami? Z chodzeniem na różaniec czy roraty? Pytam Was, Drogie Dzieci, czy Ojciec Święty byłby zadowolony dzisiaj z podhalańskich chłopców i dziewcząt? (...)
Miasto wiernego tłumu
Zakopane i Podhale było miastem wiernego tłumu. O tej wierności przypominał Papież 10 lat temu: „Dziękuję za wzruszający hołd Podhala, zawsze wiernego Kościołowi i Ojczyźnie. Na Was zawsze można liczyć!”. W Ludźmierzu wyraził wdzięczność za modlitwę różańcową w rodzinach: „Dziękuję Wam za to ogromne dzieło modlitwy. Zawsze mogłem na nią liczyć, szczególnie w momentach trudnych”. (…)
Każdy wie, że Podhale było wierne. Każdy wie, że na Podhale zawsze można było liczyć. Nasuwa się pytanie, czy to „zawsze” odnosi się tylko do przeszłości? Ufam Bogu i wam, że to „zawsze” oznacza nie tylko wczoraj, ale i dziś, i aż do śmierci. Jeśli po 10 latach odnawiacie hołd górali, to znaczy, że chcecie powiedzieć Bogu i Ojczyźnie: „Nadal chcemy być wierni!”. „Nadal chcemy, by na nas można było liczyć!”. „Nadal chcemy być ziemią ludzi modlitwy, ludzi pracowitych i ludzi wierzących!”. „Nie chcemy, by nowe czasy zabiły to, co zawsze było dobre!”. „Nie chcemy, by pieniądz, alkohol, wygoda czy zazdrość zatruły ducha tej ziemi; ducha, który zawsze był duchem prawdy i wolności”.
Fragmenty homilii z uroczystej Mszy św. pod Wielką Krokwią w Zakopanem, w 10. rocznicę wizyty na Podhalu Jana Pawła II, 10 czerwca 2007 r.