Rodzina Malinowskich mieszka w Czajach, niewielkiej parafii w dekanacie ciechanowieckim. Od zawsze wyróżniają się na tle tutejszej społeczności. Apolonia i Antoni Malinowscy mają siedmioro dzieci, doczekali się już trójki wnucząt. Wraz z nimi mieszka też senior rodu p. Józef. W niedzielę i święta rodzinę Malinowskich zawsze spotkamy w kościele. Na Mszę św. przychodzą wszyscy. Od najmłodszego do najstarszego członka rodziny. Wszyscy też aktywnie włączają się w życie Kościoła. P. Józef, chociaż skończył już 99 lat, nosi krzyż, idąc na czele każdej procesji. P. Antoni jest lektorem w tutejszym kościele, wszystkie dzieci włączają się w organizację procesji, a p. Apolonia nie tylko co roku wyplata z córkami wieniec dożynkowy, ale piecze też chleb, który jest święcony podczas uroczystości dożynkowych. Chleb powstaje według tradycyjnej receptury, na zakwasie, bez żadnych sztucznych dodatków. Na zakończenie uroczystości proboszcz częstuje tym wypiekiem wszystkich parafian. W pełnioną posługę włączają się też nowi członkowie rodziny, a więc synowe i zięć. Przedstawiciele trzech pokoleń Malinowskich należą też do Kółka Żywego Różańca. To, co robią dla Kościoła, uważają za swój obowiązek, ale bardzo przyjemny obowiązek.
Mówiąc o rodzinie Malinowskich, nie można pominąć pewnej bardzo ważnej sprawy - gry na organach.
Msza św. sprawowana przy dźwiękach organów z pewnością jest piękniejsza od takiej samej uroczystości bez oprawy muzycznej. Dlatego wszyscy proboszczowie chętnie widzą wśród swych wiernych osoby obdarzone talentami muzycznymi. W Czajach od kilkunastu już lat grają na organach dzieci państwa Malinowskich.
Rodzinną tradycję zapoczątkował Piotr, dziś już 27-letni mężczyzna, który jako uczeń III klasy szkoły podstawowej grał na organach w kościele w Czajach. Zaraz potem zaczął go wspomagać młodszy brat Paweł, który zasiadł przy organach, będąc w klasie IV. Gry na instrumentach obaj bracia uczyli się w Brańsku od p. Niewińskiego. Do nauki i gry w kościele namawiali ich zaś rodzice.
Rodzice zdawali sobie sprawę, że chłopcy po ukończeniu szkoły podstawowej wyjadą z rodzinnej wsi, dlatego zapobiegliwie zaczęli wdrażać w muzykowanie kolejnego syna, Wojtka. Uczył się on od starszego rodzeństwa, a także uczęszczał do Społecznej Szkoły Muzycznej w Ciechanowcu. Początkowo wspomagał on tylko Piotra i Pawła, lecz kiedy starsi bracia wyjechali z Czai, zastąpił ich na stałe. Zresztą chłopcy, ucząc się i pracując z dala od domu, nie rozstawali się z organami, kiedy zachodziła taka potrzeba zastępowali miejscowych organistów w Ciechanowcu i Zielonce, gdzie teraz mieszkają.
Kiedy z kolei Wojtek rozpoczął naukę w Technikum Weterynaryjnym w Łomży, wydawało się, że organy w kościele w Czajach będą stały bezużytecznie. Okazało się jednak, że bakcylem muzykowania zaraziła się 12-letnia Dominika. Jej korepetytorem został Jacek Dudek, nauczyciel muzyki z Ciechanowca. Pod jego czujnym okiem dziewczyna chętnie zgłębia tajniki gry na organach i umie już zagrać kilka pieśni maryjnych, a parafianie mogli przekonać się o tym w październiku podczas nabożeństw różańcowych. Państwo Malinowscy z pewnością są dumni ze swoich pociech, których gra cieszy uszy i serca parafian w Czajach.
A jak wyglądają święta u państwa Malinowskich?
Boże Narodzenie to okazja do zebrania pod jednym dachem całej rodziny. Przyjeżdżają wszystkie dzieci ze swoimi rodzinami, ale choć trudno przewidzieć, ile nakryć należy postawić na wigilijnym stole, to zawsze wystarczy miejsca na talerz dla niespodziewanego gościa. Mama z córkami przyrządza 12 zwyczajowych potraw, które w miarę możliwości są przygotowywane w tradycyjny sposób. Młodsze dzieci ubierają choinkę, którą p. Antoni przynosi z lasu dopiero w dniu Wigilii. Na świątecznym stole nie może zabraknąć sianka, na którym leży opłatek. Państwo Malinowscy prowadzą gospodarstwo rolne, więc sianko to następnego dnia jest zanoszone hodowanym zwierzętom.
W całej przedświątecznej krzątaninie zawsze znajdzie się czas na pomoc w dekorowaniu kościoła. A chociaż prawie wszystkie dzieci są już dorosłe, to p. Malinowska zawsze upewnia się, że skorzystały z sakramentu spowiedzi i są naprawdę gotowe do wspólnego świętowania.
Wieczerza wigilijna zawsze rozpoczyna się modlitwą, głośno odczytywany jest fragment Pisma Świętego, jest też modlitwa za tych członków rodziny, którzy odeszli do wieczności. A potem, oczywiście, wszyscy dzielą się opłatkiem, składając sobie życzenia. Zajmuje to sporo czasu, bo nie można ominąć nikogo z domowników. Po uroczystej kolacji zostaje czas na śpiew kolęd. Któreś z muzykujących dzieci akompaniuje kolędnikom, grając na pianinie. Później rozśpiewana rodzina wspólnie zmierza do kościoła na Pasterkę. Oczywiście, wszyscy są w kościele przed rozpoczęciem Mszy św., parafianie czekają przecież na swoich organistów. Rodzina Malinowskich ma też swój wkład w kolędowanie, dzięki ich zaangażowaniu i uporowi ta piękna tradycja została w Czajach podtrzymana i rozkrzewiona.
P. Antoni zapytany, czego można życzyć im na święta, odpowiada: - Zdrowia, ciepła rodzinnego i żeby tożsamość narodowa utrzymała się w naszym środowisku. - Aby dzieci żyły zgodnie i byśmy za rok znowu się spotkali - dodaje p. Apolonia. A p. Józef życzy sobie zdrowia, bo - jak mówi - dopóki sam chodzi, to wszystko jest dobrze i czuje, że żyje.
Oby te życzenia się ziściły, a że w przyszłym roku państwo Malinowscy będą obchodzili 30. rocznicę zawarcia związku małżeńskiego, już dziś składamy im gratulacje, życząc kolejnych szczęśliwych lat, Bożego światła na każdy dzień i opieki Matki Najświętszej Królowej Rodzin.
Pomóż w rozwoju naszego portalu


