Jeszcze ziąb doskwiera i przestrzenie pogrążone w śniegach,
a już jawi się nadzieja. I pociecha wynurza się z utajonej tęsknoty
za wiosną. Bowiem pokutna zaduma popielcowej środy zwiastuje czas
zbawienny. Tylko trzeba najpierw przeżyć smutek wielkopostnych doznań.
Zanim Bóg uwieńczył swój majestat triumfem zmartwychwstania Syna,
była Męka Pańska na Drodze Krzyżowej. Ileż miłości i miłosierdzia
otrzymali ludzie w darze Chrystusowego cierpienia. Jakiż strumień
szczęścia płynie z głębi Bożych przesłań, z bolesnych wydarzeń na
jerozolimskiej Kalwarii. Cóż zatem godzi się czynić, by czas dany
przez Stwórcę owocował w skołatanym sercu, w zatroskanych myślach,
w obolałej duszy. Oto na misyjnym krzyżu przy parafialnym kościele
cieśla dłutem utrwalił napis: "Nawróćcie się". Szczęściodajna mądrość
ukryta w prostym zawołaniu.
Wielki Post to czas opamiętania. Pewien nawrócony chrześcijanin
tak po latach wspomina swój powrót do Boga: "Nad Polską wisiała czerwona
pomroka. Coraz bardziej pienił się nurt kłamstwa. Wzbierał jazgot
pustosłowia. Po krętych, śliskich ścieżkach codzienności spieszono
donikąd. A w głębi majaczyła gwiazda jak krwawiąca rana. Wielu dreptało
w tym żałosnym pochodzie. Sam, także schlebiając bałamutom i gawiedzi,
z wolna zatracałem wiarę, skarb otrzymany na chrzcie świętym. Jak
można było wyrzec się Boga? Przecież to On miłością swoją powołał
do życia moje serce i obdarował duszą nieśmiertelną. Odkupił mnie
na Krzyżu i przygotował szczęście wieczne. Dał mi rodziców, otoczył
przyjaciółmi i wprowadził w bogate, ojczyste dziedziny. I jeszcze
zdrowiem obdarzył, rozumem i wrażliwością. A ty co z życiem uczyniłeś,
niewdzięczny, marnotrawny synu? - dręczyła zgryzota. Z pomocą przyszła
Matka Boża. Weszła w kopii Jasnogórskiej Ikony do naszego domu. Wpatrując
się w cudowną twarz Maryi widziałem ślady cięć zadanych obliczu Częstochowskiej
Pani. Czyżbym winien był tych zabliźnionych ran? Wysłuchała mnie
Bogurodzica. A potem już w kościele, przed Najświętszym Sakramentem
do reszty skruszało moje sumienie. Tak więc znów po ćwierćwieczu
klęknąłem przed spowiednikiem u kratek konfesjonału. Zaczynał się
wtedy Wielki Post".
Niby nie ma nic nadzwyczajnego w przytoczonych życiowych
epizodach. Przecież ciągle marnotrawni wracają do Ojca, a w wielu
pojednaniach z Bogiem Najświętsza Matka pośredniczy. Oby teraz znowu
wielkopostny okres obfitował w nowe, szczęśliwe powroty do Boga.
Pomóż w rozwoju naszego portalu