Kiedy staniesz na szczycie tej góry, twarzą zwróconą w kierunku napływającego wiatru i wsłuchasz się w delikatny poświst wśród traw - poczujesz się ptakiem zrywającym się do lotu”. Tak zapewne odczuwał 60 lat temu twórca szkoły pilotów w Częstochowie, gdy poszukiwał odpowiedniego wzniesienia pod przyszłe szybowisko.
Wzgórze Lotników
Reklama
Instruktor pilot Henryk Sięga wraz z grupą zapaleńców dokonał rzeczy niebywałej: w czasie dwóch miesięcy 1945 r. (od lipca do września) uzyskał zgodę władz miasta i wojewody kieleckiego na zagospodarowanie wzgórza. Uporządkowano zbocza na kierunkach startowych, a inżynierowie Wojan i Przybyłowicz dokonali pomiarów geodezyjnych całego terenu wraz z przyległym lotniskiem Kucelin, celem opracowania planu zagospodarowania potrzebnego do uzyskania opinii i zgody ministerstwa komunikacji na uruchomienie szkoły.
23 września odbył się oblot całego terenu szybowiska, a równolegle inna grupa zapoczątkowała prace ziemno-budowlane pod wystawienie drewnianego hangaru na szczycie góry od strony wsi Mirów. Kolejne miesiące 1945 r. to kontynuowanie rozpoczętych robót, stawianie słupów linii telefonicznej i starania o subwencje i dotacje finansowe.
Zimowe miesiące roku 1946 przeznaczono na szkolenie teoretyczne całej 21-osobowej grupy młodzieży - budowniczych szybowiska, a w czerwcu i lipcu rozpoczęto naukę latania pod kierunkiem instruktorów Mieczysława Minora i Jacentego Cabana. Szkoła została zarejestrowana w Departamencie Lotnictwa Cywilnego Ministerstwa Komunikacji w Warszawie i nosiła nazwę: Ośrodek Szkolny Szybownictwa w Częstochowie.
Można przypuszczać, że osiągnięcie celu organizatorów szkoły szybowcowej legło u podstaw ufundowania w grudniu 1946 r. polowej kapliczki z figurą Matki Bożej z Lourdes oraz tablicy upamiętniającej powstanie placówki lotniczej na górze Ossona.
Mimo burzliwej historii Ośrodka Szkolnego Szybownictwa i upływu wielu dziesiątków lat, Matka Boża dalej trwa na skale góry, chroniąc pamięć o tamtych czasach.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Narodziny nowej tradycji
Dzień 17 maja 2006 r. stał się dniem modlitwy na górze Ossona, a następnie przypomnieniem pięknej przygody lotniczej młodzieży, która szkoliła się tutaj w trudnej sztuce latania. Tego dnia abp Stanisław Nowak po raz pierwszy przyprowadził liczną pielgrzymkę wiernych parafii św. Wojciecha na nabożeństwo majowe do stóp figury Matki Bożej. Jestem pod wielkim wrażeniem tamtego wieczoru, gdy rozległ się potężny śpiew zebranych, gdy abp Stanisław Nowak celebrował litanię w blasku zachodzącego słońca, a następnie usłyszeliśmy zapowiedź corocznych spotkań majowych na podobieństwo tych odbywających się w Lourdes. W tym roku odbyły się one już po raz trzeci.
Podczas tego pierwszego, historycznego spotkania w maju 2006 r., w tej niezwykłej scenerii przedstawiciele Klubu Seniorów Lotnictwa opowiadali o narodzinach Aeroklubu Częstochowskiego, o tych, którzy stawiali pierwsze lotnicze kroki na zboczach szybowiska i o nieprzemijającej roli wychowawczej sportów lotniczych każdego rocznika młodzieży. Już o zmroku opuszczaliśmy to magiczne wzgórze z postanowieniem powrotu za rok, by przeżywać na nowo wzruszające chwile na „Wzgórzu Lotników”.
Gorzka refleksja
Na górze Ossona nie ma już szkoły szybowcowej, przedwojenne lotnisko Kucelin zostało zabrane pod rozbudowę Huty Żelaza Częstochowa. Od 50 lat Aeroklub prowadzi swoją działalność lotniczą na części byłego lotniska wojskowego w Rudnikach. Samorząd Gminy Rędziny zaproponował administratorowi tego terenu - Agencji Mienia Wojskowego, przejęcie całego obiektu na cele lotniska sportowego, lecz oferta została odrzucona. Trzy lata temu AMW sprzedała 27 ha lotniska biznesmenowi z Zakopanego. Dlaczego podjęto taką decyzję? Komu zależy na likwidacji Aeroklubu Częstochowskiego?
W tej ponurej rzeczywistości jest jednak nadzieja, bowiem ludzie dobrej woli dostrzegają błędne decyzje i próbują je zmienić. Metropolita Częstochowski daje nam wsparcie duchowe, senator PiS Czesław Ryszka wskazał na naruszenie prawa przy sprzedaży terenu lotniska przez AMW. Czekamy na zdecydowane działania władz miasta i samorządów w walce o odzyskanie jedynego lotniska w rejonie Częstochowy.
Żyjemy w XXI wieku, wieku postępu i rozwoju. Jasną Górę odwiedza rocznie blisko 5 mln pielgrzymów, w tym wiele tysięcy z zagranicy. Miasto posiada dużą liczbę prywatnych firm i przedsiębiorstw przemysłowych, nie może być zatem zacofaną stolicą regionu. Dla rozwoju Częstochowy potrzebny jest regionalny port lotniczy spełniający funkcję szkoleniowo-sportową, jak pełniący obsługę samolotów dyspozycyjnych, ratowniczych i czarterowych. Wierzę, że realia współczesnego świata wymuszą na rządzących odzyskanie dla Częstochowy lotniska w Rudnikach.