Reklama

Ofiarom należy się szacunek...

Niedziela częstochowska 37/2000

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Z ponad półwiecznym opóźnieniem na arenę międzynarodową powróciła sprawa zadośćuczynienia za niewolniczą pracę w hitlerowskiej III Rzeszy. Ofiary: więźniowie obozów koncentracyjnych, obozów pracy, przymusowi robotnicy przemysłowi i zapędzeni przemocą do robót w rolnictwie (w Polsce jest ich ok. 226 tys.) oraz ich rodziny - doczekali się przeprosin i... jałmużny wymuszonej pod wpływem światowej opinii publicznej.

W trosce o pamięć ofiar hitleryzmu zamieszczamy relację złożoną przez Filomenę Poroszewską z domu Gębuś - która w okresie II wojny światowej została wywieziona z powiatu częstochowskiego do Niemiec na przymusowe roboty w gospodarstwie rolnym. Jest to wstrząsające świadectwo realizowanej przez państwo niemieckie zbrodniczej polityki wyzysku i okrucieństwa w stosunku do podbitej ludności. Zmuszani do pracy w rolnictwie na terenie hitlerowskiej Rzeszy, podlegali niczym nie ograniczonej władzy zwycięzców.

Pamiętam dobrze, była to jesień 1943 r. Mieszkałam wówczas we wsi Lgota (przy granicy m. Częstochowy w kierunku na Wieluń; przyp. S.B.), którą, jak szereg innych z powiatu częstochowskiego włączono do przestrzeni życiowej (Lebensraum) III Rzeszy.

Kończyliśmy wykopki ziemniaków, sposobiono się do siewu zbóż ozimych, odstawiano narzucone kontyngenty zbóż i żywca. Na wsi panował pozorny spokój narzucony rytmem pracy.

Rolnicy z Lgoty wyczuwali jednak, że niebawem stanie się coś złego. Zwiastunem tego był spis inwentarza żywego i martwego ( włącznie z broną, maszyną do szycia, a nawet budą dla psa). Dokonała tego policja graniczna (Grentzschutz), która, gwoli dokładności, za pomocą wojskowych lornet lustrowała, czy w pole nie wyprowadzono krowy z cielęciem lub konia. Po zakończonym spisie padło ostrzeżenie, że jeśli teraz cokolwiek zginie, to będzie z nami koniec - polecimy prosto do nieba przez komin.

Po tej inwentaryzacji majątku nastąpiło niebawem najgorsze - rugi. Oznaczało to dla nas wysiedlenie z rodzinnego gospodarstwa. Tego aktu przemocy dokonano przez zaskoczenie, o godz. 3.00 nad ranem. Na nasze podwórze wtargnęło kilku umundurowanych oprawców z rozjuszonymi psami, rycząc na całe gardło: "raus, schnell". W tej sytuacji Mama zdołała tylko zgarnąć w prześcieradło trochę odzieży i to, co było pod ręką. Ponaglając, załadowano nas do samochodów i odwieziono na rampę stacji kolejowej w Blachowni, skąd pociągiem, pod nadzorem policyjnym dojechaliśmy z Matką i bratem Dominikiem do Gliwic.

Ostatecznym miejscem naszego zesłania okazała się wielka posiadłość ziemska, występująca pod nazwą Dominium Schakanau. Dziś wiem, że jest to Czekanów, obecnie znajdujący się w powiecie Tarnowskie Góry. Pracowałam tam wraz z nieżyjącą już dziś Matką, Stanisławą, przy obsłudze krów. Wbrew pozorom nie było to łatwe i bezpieczne miejsce pracy, która rozpoczynała się o godz. 4.00 rano i trwała z przerwami na wegetariańskie posiłki do godz. 22.00. Nadzorca obory kontrolował dokładność udoju. Jeśli potrafił odzyskać pół szklanki mleka, uznawał to za sabotaż, po czym bił nas twardym bykowcem bez opamiętania. Zdarzało się to nie raz, a ślady z przeciętej skóry na plecach pozostały do dziś. Brata przydzielono do pracy z zaprzęgiem konnym. Jego tragiczna śmierć dobitnie świadczy o tym, jak nas traktowano w tym rolniczym obozie pracy przymusowej.

Dominik obsługiwał najstarszą latami parę koni w tym dominium i z tego powodu miał zabronione popędzać je w robocie batem. Wiedział o tym dobrze polowy kapo, czyli tzw. karbowy. W takiej sytuacji Dominik nie nadążał za innymi fornalami z wywózką obornika i nie wykonał normy. Kapo uznał to za sabotaż i obił Dominika widłami. Ten czując się niewinnie skrzywdzony, odpowiedział sadyście stosownymi słowami. Kapo złożył spreparowany donos do gestapo, że polski niewolnik targnął się na życie przedstawiciela rasy panów. Brata zabrano natychmiast do mordowni w Gliwicach i tam, po kilkudniowych torturach, zakończył życie. Aby było okrutniej, lecz zgodnie z niemieckim porządkiem, oprawcy zwrócili się do obolałej siostry i matki z zapytaniem, czy życzą sobie odebrać ubranie i buty po zmarłym.

Męczeńskiej pamięci Dominik już się o odszkodowanie nie upomni. My, żyjący, mamy obowiązek o tym pamiętać i przypominać.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Podziel się:

Oceń:

2000-12-31 00:00

Wybrane dla Ciebie

Oświadczenie PFROŻ w obronie praworządnego państwa prawa

2024-09-17 14:57

Adobe Stock

„Rządowe wytyczne nie są normami prawnymi, a sposób ich implementacji z pominięciem standardowego procesu legislacyjnego jest niedopuszczalny. Wzywamy do wycofania tych wytycznych oraz do pełnego poszanowania obowiązujących w Polsce przepisów prawa, które chronią ludzkie życie w jego prenatalnej fazie oraz zdrowie prokreacyjne kobiet” - napisał Jakub Bałtroszewicz, prezes Polskiej Federacji Ruchów Obrony Życia w imieniu 38 organizacji pro-life na temat wytycznych rozszerzających dostęp do aborcji wydanych przez Minister Zdrowia i Ministra Sprawiedliwości.

Więcej ...

Misja specjalna: wymodlić czystość!

2024-09-18 07:42

Karol Porwich/Niedziela

Członkowie Ruchu Czystych Serc serdecznie zapraszają do włączenia się w III edycję ogólnopolskiej inicjatywy Akcja Adoracja!

Więcej ...

Tusk zamyka Instytut im. Felczaka

2024-09-19 06:42

PAP/Maciej Kulczyński

Kancelaria Premiera zlikwiduje instytucję powstałą wskutek nieformalnego spotkania prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego i węgierskiego premiera Viktora Orbána – podała „Rzeczpospolita”. Wskazano, że Instytut im. Felczaka będzie już trzecim skasowanym po objęciu rządów przez nową koalicję.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Oświadczenie PFROŻ w obronie praworządnego państwa prawa

Kościół

Oświadczenie PFROŻ w obronie praworządnego państwa prawa

Prokuratura wszczyna śledztwo ws. nieprawidłowego...

Wiadomości

Prokuratura wszczyna śledztwo ws. nieprawidłowego...

Radochów. Powódź zniszczyła 75 procent wioski

Niedziela Świdnicka

Radochów. Powódź zniszczyła 75 procent wioski

Św. Stanisław Kostka

Niedziela Świdnicka

Św. Stanisław Kostka

Nie żyje ks. Piotr Sofij. Miał zaledwie 38 lat

Kościół

Nie żyje ks. Piotr Sofij. Miał zaledwie 38 lat

Franciszkanie z klasztoru w Kłodzku: worki z piaskiem...

Kościół

Franciszkanie z klasztoru w Kłodzku: worki z piaskiem...

Lądek-Zdrój. Żywioł mógł mnie zabrać - dramatyczna...

Niedziela Świdnicka

Lądek-Zdrój. Żywioł mógł mnie zabrać - dramatyczna...

Abp Wacław Depo: odnówmy śpiewanie suplikacji w naszych...

Kościół

Abp Wacław Depo: odnówmy śpiewanie suplikacji w naszych...

Powódź uderza w diecezję świdnicką. Dramat...

Niedziela Świdnicka

Powódź uderza w diecezję świdnicką. Dramat...