Problem w tym, że choć rok akademicki rozpoczęty, student nie wie, gdzie mieszka. Czy właśnie tak, jak na naszym zdjęciu, będą przekuwać swe talenty i zdobywać wiedzę studenci po zajęciach na swoich wydziałach? W ostatnich tygodniach wrocławscy studenci stoczyli prawdziwą batalię o miejsca do godnego zamieszkania w nowym roku akademickim. Nie powstrzymali się od rozbicia namiotów przed budynkiem Wydziału Prawa, pikiety na Moście Grunwaldzkim i przygotowania obywatelskiego projektu ustawy o budownictwie mieszkaniowym. A wszystko po to, aby nie płacić zawrotnych cen za wynajem mieszkań na czas studiów.
Na wrocławskich uczelniach studiuje 30 tys. młodych ludzi pochodzących spoza miasta. W akademikach oferowanych jest tylko 7 tys. miejsc. Ceny wynajmu mieszkań szybowały ostatnio w zastraszającym tempie, nawet o 30 % w górę. Co zrobić, gdy za wynajmowaną kawalerkę właściciele żądają nawet 1,4 tys. zł? Studenci postanowili rozmawiać z władzami miasta. Prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz wyraził wstępną zgodę na rozmowę z rektorami szkół wyższych, by przekonywać ich do inwestowania w nowe akademiki. To dobra wola, jednak urzędnicy miejscy nie pozostawiają złudzeń: - Nie mamy żadnego wpływu ani na liczbę mieszkań dla studentów, ani na ich ceny. Miasto nie może budować akademików ani dopłacać studentom do wynajmu. Uczelnie są autonomicznymi instytucjami i to one muszą sobie poradzić z problemem. A jak sobie radzą? Nie dają studentom nadziei. Zaniedbywano tę kwestię latami, domów studenckich nie przybywało, bo w ostatnich latach warunki tam oferowane często były o wiele gorsze niż w wynajmowanych mieszkaniach. Studenci woleli więc wynajmować. A teraz stali się ofiarami wolnego rynku: właściciele wynajmujący mieszkanie chcą zarobić, nie uruchamiają wyobraźni miłosierdzia. Zresztą, tłumaczą - a w ostatnich dniach odbyłam wiele takich rozmów - że skoro ktoś, spoza miasta, decyduje się przyjechać tu na studia, tzn., że stać go na płacenie niemałych rachunków za życie. - Nie ma możliwości udostępnienia studentom gminnych mieszkań, chętnych jest tak wielu, że czekają w kolejkach latami - informuje jedna z urzędniczek wrocławskiego magistratu. - Nie ma z czego podnosić stypendiów socjalnych. Może część żaków mogłaby się postarać o kredyt studencki? - mówi Paweł Czuma, rzecznik Politechniki Wrocławskiej.
Co chcą zrobić młodzi? Na początek 26 października zorganizują kolejny marsz. Tym razem pod Urząd Miasta. Wręczą władzom list z pomysłami jak rozwiązać ten problem. Pracują nad obywatelskim projektem ustawy o budownictwie akademickim. Studenci, zdaniem pomysłodawców, mogliby taniej kupować mieszkania w TBS-ach. - Dzisiaj to niemożliwe, bo młodych nie stać na wpłacenie jednorazowo kilkudziesięciu tysięcy złotych. Zamierzają też nakłonić miasto, by współuczestniczyło w budowie prywatnych akademików. Miasto mogłoby na preferencyjnych warunkach wydzierżawiać grunty pod budowę takich obiektów, akademik budowałby prywatny inwestor tak, jak dzieje się to za granicą. Tylko czy u nas, gdzie wszyscy chcą zarabiać dużo i szybko, ktoś nie dojdzie do wniosku, że to mało dochodowa inwestycja?
Ile to kosztuje?
Wynajęcie pokoju: Wrocław 640 zł;
Wynajęcie mieszkania:
Wrocław:
kawalerka - 1,4 tys. zł,
2 pokoje - 1,8 tys. zł
- 28 % drożej niż rok temu
Pomóż w rozwoju naszego portalu