Państwo Tołwińscy z Jasienówki k. Siemiatycz 8 listopada zorganizowali u siebie kolejnego już Hubertusa. W tym roku na tę uroczystość przyjechało do nich kilkunastu jeźdźców - indywidualnie oraz z kół jeździeckich. Tradycyjnie całość rozpoczęła się Mszą św. celebrowaną przez ks. dr. Andrzeja Ulaczyka, proboszcza parafii Wyszki, i ks. kan. Janusza Kubraka z diecezji łomżyńskiej. Zgodnie z obyczajem podczas nabożeństwa jeźdźcy na koniach znajdowali się w pobliżu miejsca celebry.
Ks. Ulaczyk podczas Mszy św. mówił m.in.: „Zgodnie ze staropolską tradycją te wielkie polowania były poprzedzane Mszą św. w intencji tego wydarzenia, aby mogło ono przebiegać pomyślnie. Intencją organizatorów, państwa Tołwińskich, było również to, aby nadać temu wydarzeniu głębszy sens - patriotyczny. Dlatego dziś trzeba nam, dziękując Bogu za odzyskanie przez Polskę niepodległości, uświadomić sobie, że nie jest to tylko wydarzenie historyczne, wiążą się z nim słowa, takie jak: niepodległość, suwerenność, wolność”.
Po nabożeństwie odbyła się główna część Hubertusa. Jeźdźcy wyruszyli do pobliskich lasów i na okoliczne pola. Ich celem był lis - w tym przypadku jeden z jeźdźców z lisią kitą przypiętą do lewego ramienia. Teraz bowiem taka symbolika charakteryzuje uroczystości związane z obchodami Hubertusa - nie ma tak jak dawniej konnego biegu myśliwskiego będącego polowaniem na lisa lub jelenia. Po około pół godzinie jeźdźcy wrócili. Jednak dla licznie zgromadzonych widzów akt złapania lisa rozegrano na głównym placu uroczystości, tak aby wszyscy mogli zobaczyć, jak to się odbywa. Tak więc lis został złapany, bieg się odbył i, jak zwykle w tym miejscu, nie zabrakło koni. A wszystko, co najważniejsze, w duchu pobożności i patriotyzmu.
Warto przypomnieć, że św. Hubert to patron myśliwych i jeźdźców. Dzień św. Huberta przypada 3 listopada i wtedy właśnie, a przynajmniej blisko tej daty, są organizowane biegi myśliwskie zwane Hubertusami.
Pomóż w rozwoju naszego portalu