„Nauka ta zasługująca na wiarę i godna całkowitego uznania, że Chrystus Jezus przyszedł na świat zbawić grzeszników”
(1 Tm 1, 15ab)
Zaginął człowiek… Cechy charakterystyczne to… Ostatnio widziano go…”. Komunikaty o podobnej treści pojawiają się nieustannie. Są nawet specjalne programy telewizyjne i strony internetowe poświęcone poszukiwaniu zaginionych osób. Bywa jednak, że fizycznie ktoś pozostaje w domu, jest wśród bliskich, a mimo wszystko jest zagubiony - straszliwie nieobecny!...
Księga Wyjścia relacjonuje dramatyczny moment, kiedy to naród wybrany - nie mogąc doczekać się na Mojżesza, przebywającego już czterdzieści dni na górze Synaj - uczynił sobie bożka, chcąc mieć materialne wyobrażenie Tego, który wyprowadził go z Egiptu. Lud uczynił to wbrew wyraźnemu zakazowi. Wobec rozgniewanego Pana stanął Mojżesz, przywołując argument wierności obietnicom, jakie Najwyższy złożył Abrahamowi, Izaakowi i Izraelowi (Jakubowi): wszyscy powinni przekonać się, że nawet niewierność wybranych nie jest zdolna zniweczyć Bożych zamiarów. Pan wysłuchał prośby ze względu na swojego sługę, chociaż wiedział, że Izraelici dalej będą uparci i przewrotni. Okazał, iż Jego miłość jest cierpliwa i oczekująca.
Trzy przypowieści Chrystusa - o zagubionej owcy, drachmie, o synu marnotrawnym - ilustrują w zasadzie tę samą cechę osób poszukujących: wytrwałość połączoną z głęboką nadzieją na odnalezienie tego, co uważa się za wartościowe. Cena poszukiwań przerasta niejednokrotnie obiektywną wartość przedmiotu, jednak dla tego konkretnego człowieka liczy się coś zupełnie innego, skoro ryzykuje los wielu owiec dla tej jednej, skoro nie waha się zapalić wszystkie światła i przetrząsnąć cały dom, by znowu ujrzeć pieniążek - równowartość dnia pracy. Jezus świadomie formuje swoich słuchaczy, by na tle tych banalnych sytuacji pojęli, jak cenny dla Boga jest człowiek, że całe niebo raduje się z „jednego grzesznika, który się nawraca”. Św. Paweł nie potrafi zachować tylko dla siebie radości z faktu, że sam został odszukany przez Zbawiciela. „Nieświadomość i niewiara” prowadziły go niegdyś do postawy „bluźniercy, prześladowcy i oszczercy”, doskonale więc zdaje sobie sprawę z tego, za ileż łask ma dziękować swemu Panu. Wie również, że przez miłosierdzie, jakie stało się jego udziałem, wielu jemu podobnych odważy się otworzyć na przebaczającą miłość Boga.
Zagubiła się ludzka dusza… Zeszła na bezdroża fałszywych nauk, egoizmu, zaprzedania się szatanowi. Czy nikt jej nie szuka? Przez kratki konfesjonału nieraz wyznają swoją radość odnalezieni przez Zbawiciela grzesznicy. Ciągle jednak zbyt mało jest w nas świadomości i chęci szukania z Chrystusem…
Pomóż w rozwoju naszego portalu