Jeszcze niedawno przy drodze do Droszkowa stała kamienna kolumna
maryjna z 1699 r., była więc jedną z najstarszych na ziemi kłodzkiej.
Niestety, wieńcząca ją figura Maryi zniknęła w tajemniczych okolicznościach.
Aby ją ukraść, zwalono całą kolumnę. Została tylko jej podstawa.
To wielka strata, ale Droszków i tak zaliczany jest wciąż do miejscowości,
w których zachował się jeden z największych na ziemi kłodzkiej zespołów
kamiennych figur i kapliczek przydrożnych. Najwięcej jest tutaj kamiennych
krzyży, głównie XIX-wiecznych. Jeden z nich stoi tuż przed ogrodzeniem
kościoła. Ale nic dziwnego, że tematyka pasyjna dominuje w sztuce
przydrożnej. Na krzyżu dokonało się Zbawienie, którego - dzięki ofierze
złożonej na nim przez Jezusa Chrystusa - może dostąpić teraz każdy
człowiek. Stawianie krzyży przydrożnych było swoistym, publicznym
wyznaniem wiary. Prowokowało też do religijnych rozważań, refleksji
o rzeczach ostatecznych. Kontynuując tradycję przedwojennych mieszkańców
Droszkowa, współczesny krzyż przy tej samej drodze postawił L. Orski.
Jest to krzyż dziękczynny za ocalenie mu życia 30 stycznia 1988 r.
L. Orski uległ wtedy wypadkowi drogowym podczas rajdu samochodowego.
Podobne intencje towarzyszyły stawianiu figur przydrożnych. Była
to swoista "Biblia pauperum". Najchętniej stawiano je przy mostach,
które są elementem powszechnego komunikowania się. Jest w nich przecież
coś magicznego - wciąż stanowią symbol przejścia (podobnie jak brama)
. Kiedyś mosty uważano za cud techniki, podkreślały więc cuda dokonywane
przez świętych "zaklętych" w kamienne figury.
Jednym z takich świętych był św. Jan Nepomucen, który
miał chronić przed powodzią, utonięciem i przypominać, że za wiarę
- jeśli trzeba - należy oddać życie. Zginął męczeńską śmiercią utopiony
w Wełtawie, zrzucony uprzednio z mostu za to, że - jak mówi jedna
z wersji tragicznych wydarzeń - nie chciał wyjawić królowi tajemnicy
spowiedzi jego małżonki. Figura św. Jana Nepomucena stoi także w
Droszkowie, tuż przy kościele. Ale, co dziwne, nie ma w pobliżu ani
mostu ani cieku wodnego. Dla fundatora ważny był zapewne inny element
symboliki związany z tym świętym - tajemnica spowiedzi. Ustawiając
figurę męczennika chciał podkreślić wierność mieszkańców Droszkowa
wierze katolickiej.
Działo się to bowiem w czasach, gdy doktryna katolicka
ścierała się z protestancką, nie uznającą spowiedzi jako sakramentu.
Mieszkańcy Droszkowa pozostali wierni ideom swych poprzedników -
przystąpili ostatnio energicznie do ratowania miejscowego dziedzictwa
kulturowego. Zaczęli od kościoła pw. św. Barbary.
Naprawiono już dach, założono nowe rynny i spusty, wykonano
odkuwkę fundamentów i ich izolację, co ma zapobiec dalszemu zawilgoceniu
kościoła. Nie zapomniano o rzeźbach z wnętrza świątyni, które poddano
renowacji. A kościół to cenny, jeszcze gotycki, tylko nieznacznie
przebudowany w czasach baroku. W jego przyziemiu znajduje się skromny,
barokowy portal. Obecny kształt wieży pochodzi z XIX w.
Droszków to jedna z ładniej położonych wsi na ziemi kłodzkiej.
Powstał ok. XIII w., leży dość wysoko, bo 440-500 m n.p.m. Prowadzi
tędy malownicza droga z Ołdrzychowic Kłodzkich m.in. przez Przełęcz
Droszkowską, Jaszkową Górną do Kłodzka. Przy drodze tej stoi wiele
starych i często cennych kamiennych krzyży, figur przydrożnych i
kapliczek (w Jaszkowej Górnej zachowała się m.in. unikatowa kapliczka
pokutna). Nawet na wysoko położonej Przełęczy Droszkowskiej (510
m n.p.m.) stoi kapliczka domkowa, której postawienie musiało kosztować
budowniczych niemało trudu. Stoi bowiem na skarpie drogi. Nic dziwnego,
że Joseph Wittig - znany przedwojnny badacz ziemi kłodzkiej - powiedział
kiedyś o niej, że to "Poletko Pana Boga".
Pomóż w rozwoju naszego portalu