Urodził się w Jastrzębcu 2 czerwca w 1915 r. w Stopnicy, w rodzinie Ignacego i Rozalii (z domu Janik) Oborów. Później rodzina zmieniła nazwisko na Oborscy. Przyjął chrzest w parafialnym kościele w Kargowie 9 czerwca 1915 r. Wychowanie religijne i pobożność rodziców zapewne wpłynęły na wybór drogi Władysława, brata Piotra, jak i jednej z pięciu sióstr, która wybrała powołanie do życia zakonnego w Zgromadzeniu Sióstr Nazaretanek. Władysław ukończył szkołę podstawową w Stopnicy. Po czym udał się do kolegium salezjańskiego. W wieku 21 lat wstąpił do nowicjatu Towarzystwa św. Franciszka Salezego w Czerwińsku.
Posłany do Brazylii
Reklama
Już w 1937 r. został posłany do Brazylii, po czym rozpoczął kurs filozofii w mieście Cuiába. Tutaj, przez cztery kolejne lata, odbywał praktyki duszpasterskie jako asystent w kolegium salezjańskim, ucząc różnych przedmiotów. Jego współbracia napisali, że wykazywał się dużą inteligencją, bardzo dobrą pamięcią i zyskał gruntowne wykształcenie. Teologię ukończył w Săo Paulo w Instytucie Piusa XI.17 marca 1946 r. w sanktuarium Serca Jezusowego w Săo Paulo, bp José Selva udzielił mu święceń kapłańskich.
W zgromadzeniu salezjanów pozostał przez dziesięć lat, po czym przeszedł do duchowieństwa diecezjalnego w diecezji Lins. Ks. Władysław był jedynym z fundatorów dzieła salezjańskiego w Lins i Araçatuba. Poza diecezją w Lins, jako ksiądz diecezjalny, pracował w kilku innych diecezjach: Campo Grande, Cuiába, Marělia, Presidente Pudente, Rio Pret, Botucatu, Jacarezinho. W wymienionych diecezjach posługiwał w miastach: Cuiába, Campo Grande, Silvânia, Tupă, Lins, Arealva, Guararapes, Rubiácea, Bento de Abreu, Guarantă, Alto Alegre, Alegre, Alvares Machado, Cafelândia, Tabapuă, Macaobá, Xavantes, Juniai do Sul, Floreal, Magda, Picatu, Medonça, Buritama, Luiziâna i Uru. W każdym z tych miejsc pozostawił różne dzieła ewangelizacyjne, rzesze ochrzczonych, tych, którym udzielił Pierwszej Komunii św., sakramentu bierzmowania. Posługiwał chorym, których odwiedzał w domach i zmarłym, których odprowadzał na cmentarz. Katechizował dzieci i młodzież. - Był gorliwym kapłanem i katechetą - napisali księża z diecezji w Lins, znający ks. Władysława. Uczył religii dzieci i młodzież w różnych parafiach. Wielu z jego wychowanków zdecydowało się potem wstąpić do zakonów. Był wielkim czcicielem Miłosierdzia Bożego, wykazywał dużą gorliwość w sprawach religijnych. Swoim przykładem wiary starał się w życiu realizować motto, jakie zamieścił na obrazku prymicyjnym. „Chwała Bogu, pokój ludziom”. W diecezji był znany jako malarz obrazów i kościołów. np. w Cafelandii. W wielu parafiach pozostawił po sobie ślad w postaci malowideł na ścianach kościołów i obrazów na płótnie. Parafia św. Antoniego w Uru była jego ostatnią parafią, w której przez cztery lata pełnił funkcję proboszcza.
Ks. Sławomir Bronakowski SDB, pracujący od 35 lat na misjach w Brazylii, wspomina ks. Władysława: „Poznałem go w 1996, w małym miasteczku Picatu w diecezji Lins. Był już proboszczem w podeszłym wieku. Wysoki, szczupły, punktualny, systematyczny. Wyróżniało go duże nabożeństwo do Matki Bożej. Żył skromnie, wręcz ascetycznie. Przez pewien czas mieszkałem w Lins, w stanie Săo Paulo. Ks. Obora od 2002 r. zamieszkał w domu biskupim z miejscowym biskupem Dom Irineu Danelon SDB. Był dobrym spowiednikiem, sam u niego spowiadałem się. W pamięci tamtejszej społeczności pozostał jako wielki misjonarz, kochający Kościół i ludzi. Brazylijczycy bardzo go szanowali, troszczyli się o niego, obdarzając go wielką życzliwością i opieką”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Oczekują na Słowo Boże
Reklama
Wielka szkoda, że ks. Władysław Oborski nie zostawił po sobie wspomnień na temat swojej wieloletniej pracy misyjnej. Pewne wyobrażenie o posłudze misjonarzy w Brazylii daje opis ks. Bronakowskiego, przebywającego obecnie w stanie Mato Grosso, co na język polski tłumaczy się Gęsty Las. To obszar cztery razy większy od terytorium Polski. Ks. Obora przypuszczalnie pracował w podobnych warunkach kulturowych, spotykał zbliżone problemy, stykał się z ubóstwem, analfabetyzmem, bezrobociem.
„Nasza misja salezjańska jest tutaj bardzo znana, gdyż salezjanie zaczęli ewangelizować tutejsze obszary zamieszkałe przez Indian przed ponad 100 laty. Ta praca trwa do dnia dzisiejszego. Moja parafia jest ogromna. Mam pod opieką duchową ok. 22 tys. ludzi. Dojeżdżam do siedmiu placówek odległych po 75 kilometrów” - pisze. Pod opieką duszpasterską salezjanów znajdują się Indianie Szawantes i Bororos - mieszkający 50 km stad. Są to trzy wielkie kolonie indiańskie, a każda kolonia liczy prawie 100 wiosek. Tubylcy są bardzo religijni, gościnni, prości, w większości analfabeci. Misjonarze otaczają duszpasterską troską dzieci i młodzież, opuszczonych i biednych. Ks. Bronakowski prowadzi dzieło socjalne dla dwustu dzieci ulicy. Codziennie przychodzą do naszego Centrum Młodzieżowego ks. Jana Bosko. Tutaj dzieci otrzymują pewną formację duchową, ale także zabezpieczony jest ich byt. Tutaj korzystają z posiłków. Uczestniczą w warsztatach, mogą odrobić lekcje. Podkreśla, że w tyglu kulturowym występuje też różnorodność religijna - mocne są sekty pentakostalne, afrobrazylijskie, spirytystyczne, do tego dochodzą problemy z narkotykami, z grupami przestępczymi, dlatego potrzebna jest ciąga praca z młodzieżą. Tymczasem, jak informuje w liście ks. Bronakowski, księży jest bardzo mało. Ubolewa także nad brakiem nowych powołań kapłańskich. „Misjonarze z Europy nie przyjeżdżają, a my starzy już potrzebujemy zastępców. Jesteśmy bardzo szanowani przez tutejszą ludność, która jest nam bardzo wdzięczna za pracę wśród nich. Praca misyjna przynosi dużo satysfakcji osobistej i kapłańskiej. To wspaniałe móc być użytecznym dla tylu ludzi, którzy z utęsknieniem oczekują na Słowo Boże” - podkreśla ks. Bronakowski. Ta radość i satysfakcja z pracy misyjnej z pewnością towarzyszyła także ks. Oborze.
Mój sen, to umrzeć jako salezjanin
Z Uru w 2002 r. ks. Obora przeniósł się do Lins i zamieszkał razem z bp. Irineu Danelon SDB. Był bardzo pobożny. Starszy kapłan codziennie odprawiał Msze św. w kaplicy biskupiej o godz.16. W ciągu dnia poświęcał długie godziny na adorację Najświętszego Sakramentu i dużo czytał. Jeszcze podczas swojego pobytu w Uru, ks. Obora 31 października1997 r., napisał fragment swojej biografii, a zakończył ją słowami: „Trudno jest szczegółowo opisać wszystkie studia, funkcje i prace, z którymi zetknąłem się podczas tych 60 lat pobytu w Brazylii. Brakuje tylko daty śmierci, która prawdopodobnie jest już bliska i tylko Bóg ją zna”.
Nie wiadomo, kiedy ks. Obora wyraził chęć powrotu do Zgromadzenia Księży Saezjanów. Ale to pragnienie było w nim bardzo silne. W 2007 r. miał powiedzieć „Ja kocham św. Jana Bosko, Matkę Bożą Wspomożycielkę Wiernych i zgromadzenie salezjańskie. Mój sen, to umrzeć jako salezjanin, jak to kiedyś obiecałem w ślubach wieczystych. W odpowiedzi na jego prośbę bp Irineu Danelon napisał do generała Salezjanów w Rzymie i do ks. inspektora w Campo Grande o intencji ks. Obory. Wkrótce Rada Zgromadzenia wyraziła zgodę. 7 listopada 2007 r., w czasie Mszy św. celebrowanej przez bp. Irineu, w kaplicy biskupiej ks. Paulo Vendrame, dyrektor Domu Salezjańskiego w Lins, reprezentując ks. inspektora Alfonso Castro, ks. Władysław Obora został oficjalnie przyjęty po 51 latach do Towarzystwa św. Franciszka Salezego. Ks. Obora 17 marca skończył 63 lata kapłaństwa i 94 lata życia.
Pokora i zapał misyjny
W 92. roku życia miał wylew krwi do mózgu, co spowodowało paraliż lewej części jego ciała. Zmarł daleko od swojej ojczystej ziemi, od rodzinnych stron, w szpitalu w Lins 20 maja 2009 r. Został pochowany na cmentarzu w Lins, obok innych salezjanów tam spoczywających. Podczas Mszy św. pogrzebowej biskup powiedział: „Jesteśmy wiecznie wdzięczni ks. Oborze za wielką pracę misyjną do Kościoła w Brazylii. Jego pokora i zapał misyjny, świadectwo życia są przykładem jak kochał Kościół i Jezusa Chrystusa. W takim momencie warto przypomnieć słowa Jezusa: „Kto we mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie” J 11, 25. Wierząc w te słowa, dziękujemy Bogu za dobrego księdza, który miał za swoje motto słowa „Chwała Bogu, pokój ludziom” i który powrócił na wieczny spoczynek do Domu Ojca”.
Warto przypomnieć postać pochodzącego z diecezji kieleckiej ks. Władysława Obory, który przez 63 lata kapłaństwa z poświęceniem i zaangażowaniem służył misjom. Nie będzie przesadą stwierdzenie, że jego posługa odcisnęła znaczący ślad w ewangelizacji Brazylii, w rozwoju duchowym i materialnym tamtejszego Kościoła.
W artykule autorka wykorzystała materiały z broszury poświęconej ks. Władysławowi Oborze, wydanej w diecezji Lins, staraniem bp. Dom Irineu Danelon SDB. Autorka dziękuję za pomoc ks. Sławomirowi Bronakowskiemu SDB - za tłumaczenie wspomnienia i e-maile.
W następnym numerze sylwetka Anny Błachuckiej z Małogoszcza, poetki, pisarki, działaczki społecznej