2 września jechałem do Słubic i Frankfurtu nad Odrą z prostym
zamiarem - napisać relację z nabożeństwa ekumenicznego, które miało
się odbyć we frankfurckim kościele mariackim i z Mszy św. dożynkowej
w słubickim kościele pw. Ducha Świętego. Trudno byłoby jednak pominąć
cały kontekst, w jakim te dwa wydarzenia się dokonywały. Nieoczekiwanie
więc dzień ten stał się dla mnie przyczynkiem do poszukiwania odpowiedzi
na pytanie o "duszę Europy".
Kiedy jeszcze przed godziną 9.00 przekraczałem granicę,
na słubickim moście ustawiano stoły, przy których po południu mieli
wzajem biesiadować Polacy i Niemcy. We Frankfurcie wzdłuż głównej
alei biegnącej od mostu do Oderturmu ekipy techniczne rozstawiały
sceny (podobno 20), na których już wkrótce miały zagrać najróżniejsze
kapele: młodzieżowe, rockowe, ludowe i dziecięce. Pomiędzy nimi,
wzdłuż ulicy i na przyległych placach, aż do nabrzeża rzeki stały
niezliczone ilości mniejszych i większych namiotów skrywające sklepiki,
stragany i bary. Miasto przygotowywało się na jeden z najważniejszych
dni w roku. Frankfurt wygrał bowiem konkurs na organizację Dnia Brandemburgii.
Jak podały niemieckie środki przekazu - wzięło w nim udział ponad
200 tys. osób.
W organizację Dnia włączyły się także Kościoły. Punktualnie
o godz. 9.00 rozkołysały się dzwony wszystkich kościołów miasta,
a o godz. 9.30 w kościele mariackim rozpoczęło się nabożeństwo ekumeniczne.
Kościół mariacki to chyba najstarsza i największa świątynia frankfurcka.
Przez wiele lat był on tzw. trwałą ruiną, ale w ostatnich latach
podjęto się trudu odbudowania go. Odbudowanie nie oznacza jednak
całkowitej rekonstrukcji. Współczesny kształt bryły łączy w sobie
elementy dawne i nowe. Kościół nie ma np. sklepienia i można podziwiać
ażurowe belkowanie dachu. Niezwykle wyglądają wolno stojące filary,
które niczego już nie podpierają. Kościół jest niezwykle surowy.
Nagość murów przełamuje jedynie wielki, drewniany krzyż stojący pośrodku
prezbiterium.
Świątynia jest tak wielka, iż uczestnicy ekumenicznej
modlitwy wypełniają jedynie prezbiterium. Wokół ołtarza grupa polskich
i niemieckich duchownych. Jest arcybiskup Berlina kardynał Georg
Sterzinsky i nasz biskup Adam Dyczkowski, luterańscy biskupi - Ryszard
Bogusz z Wrocławia i Wolfgang Huber z Berlina, prawosławny arcybiskup
Feofan i krajowy przewodniczący Kościoła Baptystów - Wolfgang Lorenz.
Słowo Boże czytane jest po rosyjsku, niemiecku, polsku. W tle słychać
głośne, rytmiczne dźwięki dobiegające z najbliżej rozstawionej sceny.
Kazanie głosi biskup ewangelicki - W. Huber. Przypomina,
co jest fundamentem jedności i pojednania. Bóg stworzył człowieka
na swój obraz - mówi Biskup. Każdy człowiek jest obrazem Boga. Jako
chrześcijanie rozpoznajemy w każdym człowieku, także w każdym obcym
człowieku Boże podobieństwo. To ekumeniczne nabożeństwo jest znakiem
przekraczania granic - kontynuuje - granic między wyznaniami i granic
między narodami. Aby tak się jednak stało, potrzebujemy nowego, żywego
serca. Stare serce z kamienia na nic się tutaj nie zda. Takiego serca
sami jednak nie jesteśmy w stanie w sobie stworzyć, możemy jedynie
pozwolić Bogu, by nam je ofiarował.
Po chwili medytacyjnej ciszy słowo Boże wygłasza bp A.
Dyczkowski. Wszyscy bierzemy z tego samego Chrystusa - mówi Biskup
i pyta: Czy możemy być w pełni pojednani z Chrystusem, jeśli nie
jesteśmy w pełni pojednani między sobą? Czy kryzys wiary, o jakim
słyszy się w świecie, a także w łonie samego chrześcijaństwa, nie
jest między innymi wynikiem gorszącego braku jedności wśród chrześcijan?
Biskup mówi dalej o ekumenizmie i budowaniu wspólnej Europy, przywołując
słowa Jana Pawła II: Europa potrzebuje nas wszystkich zebranych solidarnie
wokół krzyża i Ewangelii. Po liturgii Słowa chór intonuje pieśń Grosser
Gott, wir loben dich; Herr, wir preisen deine Staarke.
Nabożeństwo kończy się wspólnym Ojcze nasz i błogosławieństwem.
Gdy wychodzimy na ulicę, po mieście przewalają się już tłumy.
Wracam na polską stronę miasta. W Słubicach, które są
gospodarzem Dnia Województwa Lubuskiego wszystko wygląda dużo skromniej.
Tu postawiono tylko 2, a nie 20 scen: jedną przy Collegium Pollonicum,
drugą na pl. Bohaterów, gdzie zaraz odbędą się wojewódzkie uroczystości
dożynkowe. Przy Collegium już niedługo zaczną się prezentować poszczególne
powiaty. Wzdłuż ulicy Jedności Robotniczej, która prowadzi do centrum
miasta, panuje raczej jarmarczno-odpustowa atmosfera. Kilka skromnych
bazarów, przy których można kupić to, co zawsze: plastikowe zabawki,
tanią biżuterię. Jest też swojska cukrowa wata i kiełbaski na gorąco.
Gdy docieram do kościoła pw. Świętego Ducha, na przygotowanych
stołach stoją już dożynkowe wieńce opatrzone numerami i tablicami
z nazwą powiatu, który reprezentują. Przyglądam się im z bliska.
W dożynkowych wieńcach łączą się religia i życie. Wiele odwołuje
się do religijnej symboliki. Są krzyże i hostie czy nawet całe kościoły
uplecione ze słomy. Dekanat sulęciński przywiózł nawet uplecionego
ze zboża wielkanocnego baranka, a właściwie - zważywszy na gabaryty
- barana. Wśród delegacji stojących przy wieńcach nie brakuje ludowych
strojów, ktoś nawet gra na akordeonie. Ktoś robi grupowe zdjęcie.
Chciałby się powiedzieć - swojskie klimaty.
O 12.30 rozpoczyna się Msza św. dziękczynna. Niedaleko
prezbiterium starostowie dożynek, delegacje ze świeżym chlebem. W
tym roku wysiłki rolników wymagały jeszcze większej ofiarności -
mówi bp A. Dyczkowski. - Ile więc radości z tych obfitych plonów,
będących nie tylko owocem ziemi, ale przede wszystkim owocem pracy
rąk ludzkich, całorocznego znoju rolnika.
Pomóż w rozwoju naszego portalu



