Katechumenat to droga formacji do chrześcijaństwa. Przygotowanie do przyjęcia sakramentów wtajemniczenia, czyli chrztu, bierzmowania i Eucharystii. Obejmuje poznawanie Chrystusa i Kościoła oraz wrastanie w Kościół. W starożytności chrzczono tylko dorosłych, zatem każdy kandydat do chrześcijaństwa w sposób świadomy i czynny wybierał Jezusa. Także dziś dorośli, którzy pragną się ochrzcić, przechodzą formację, zwaną katechumenatem.
Echo, które wzywa
Reklama
Tłumaczenie słowa „katechumenat” to echo, pogłos, oddźwięk. Bóg woła, zaprasza do rozmowy, a człowiek udaje się w drogę, aby spotkać Tego, który go zawołał. To szukanie Źródła swoich tęsknot i pragnień ma swoje kolejne etapy.
Najpierw w okresie prekatechumenatu kandydat dowiaduje się wstępnie, czym jest życie chrześcijańskie, poznaje podstawowe pojęcia i zasady ewangeliczne oraz bada swoją motywację. Następnie rozpoczyna się katechumenat ścisły, który przypada na okres Adwentu i Bożego Narodzenia. Pierwszym obrzędem jest naznaczenie krzyżem i przekazanie Ewangelii. Na tym etapie katechumen uczy się żyć według wskazań Chrystusa, a Kościół wzmacnia go poprzez błogosławieństwa i egzorcyzmy. W Wielkim Poście „wybrani” (electi) przeżywają czas oczyszczenia i oświecenia, podczas którego otrzymują: skrót wyznania wiary „Wierzę w Boga” i modlitwę „Ojcze nasz”. Końcowy obrzęd „Effeta” (to znaczy: „otwórz się”), udziela łaski wspomagającej w tym intensywnym przygotowaniu do chrztu.
Podczas Wigilii Paschalnej (wieczornej liturgii Wielkiej Soboty) poprzez polanie wodą i wymówienie chrzcielnej formuły trynitarnej („Ja ciebie chrzczę w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego”), zostaje zgładzony grzech pierworodny i wszystkie popełnione za życia grzechy, a neofici, czyli nowo ochrzczeni, są odtąd chrześcijanami, żyjącymi w łasce uświęcającej. Jednocześnie osoby te otrzymują dar Ducha Świętego w sakramencie bierzmowania i Ciało Chrystusa w Komunii św. W okresie mystagogii, czyli pogłębienia rozumienia tych wydarzeń, wchodzą już w normalny rytm życia Kościoła.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Dojrzewanie w wierze
Reklama
Na drodze do chrześcijaństwa katechumenom towarzyszą poręczyciele, rodzice chrzestni, katechiści, kapłani i wspólnota wiernych, którzy poprzez świadectwo życia, modlitwę i pokutę, pomagają dojrzewać do pełni wiary.
W Krakowie co roku grupę katechumenów przygotowują siostry jadwiżanki przy kościele św. Marka. Do samego chrztu przystępuje około 10-15 osób. - Główną motywacją jest odkrycie, że brakuje niewierzącym czegoś, a później dochodzą do tego, że brakuje im Kogoś - zauważa s. Barbara Bonar, koordynatorka katechumenatu. - Często to są osoby, które nie mają kontaktu z Kościołem i naprawdę poszukują Pana Boga - mówi s. Barbara.
W tym roku najmłodszy kandydat przystępujący do sakramentów chrześcijańskiego wtajemniczenia miał 8 lat, a najstarszy ok. 60. Jedna z nawróconych osób pochodzi z zagranicy. W poprzednich latach były też konwersje z islamu. - Towarzysząc takim osobom, mam coroczne rekolekcje - wyznaje siostra koordynatorka. - Nie mogę mówić tylko tego, czego się sama nauczyłam. Oni to szybko wyczuwają, gdy nie dzielę się wiarą. Trzeba być świadkiem, żeby ich prowadzić do Chrystusa. Towarzyszę im, idę obok nich. Nie ma sztucznych ram przygotowania do przyjęcia chrztu. Każdy traktowany jest indywidualnie. Okres trwania katechumenatu zależny jest od zagmatwania życiowego, związków partnerskich, w których żyją niewierzący. Często bywa tak, że przy katechumenie wzrasta lub dojrzewa wiara wierzącego współmałżonka. Poznając Jezusa Chrystusa, weryfikują swoje dotychczasowe życie i próbują powoli je zmieniać - stwierdza s. Barbara.
* * *
ŚWIADECTWA
Wytyczyłeś mój szlak
Wspominam czas katechumenatu jako przełomowy dla kształtowania się mojej chrześcijańskiej duchowości. Chodząc później do swojego kościoła parafialnego, z początku czułem się niepewnie, bo prawie nikogo tam nie znałem, nikt ze śpiewających nie dorównywał kunsztem wokalnym siostrom jadwiżankom, a organy były elektryczne. Jednak skupiłem się na przeżywaniu tajemnicy Eucharystii, na uważnym słuchaniu słów Ewangelii. Kościół nie jest już dla mnie miejscem, w którym czuję się niepewnie. Nie zapominam także o osobistej modlitwie poza świątynią, o powierzaniu Bogu swych codziennych problemów. Wtedy, gdy przyjmowałem chrzest, wytyczony został dla mnie szlak, którym mam kroczyć. Wierzę, że będę nim kroczył, i jeśli nawet nie całkiem po linii prostej, to zrobię wszystko, by z niego nie zboczyć.
Jakub
Bym nie błądził zbyt długo
Długi rok nauk i obrzędów, pokory nauczyłem się wiele, s. Alicja z wielkim zaangażowaniem mnie prowadziła przez katechezy, nieraz wdając się w potyczki z pokazującymi pychę kawałkami mojej duszy. W Wielką Sobotę dotarło moje ciało i dusza na Wawel, w pełnym blasku świec, trudno było nie poddać się wzruszeniu, że oto Bóg pozwolił mi dotrzeć do celu. Po tylu latach stania ukradkiem w ostatnim rzędzie ławek, radość bycia w miłości Boga.
Teraz nowe życie i nowe pytania, jak dalej mam żyć? Co dalej? Jaką drogę dla mnie, Boże, wybrałeś? Codziennie pytam się, jak wypełniać życie w miłości Boga i staram się najlepiej jak potrafię to realizować. Na miarę danych mi zdolności i sił. Wędruję po mojej krętej, ludzkiej drodze, schodząc ze ścieżki właściwej i wracając na nią, w modlitwie prosząc, by mi nie było dane błądzić zbyt długo.
Arkadiusz
Fragmenty świadectw pochodzą ze strony: