W katedrze wrocławskiej 26 maja zostaną wyświęceni kolejni kapłani naszej archidiecezji. Gdzie się zrodziło ich powołanie? Na to pytanie doskonale odpowiada Sługa Boży kard. Stefan Wyszyński: „Kościół Boży najwięcej dobrych powołań kapłańskich zawdzięcza katolickim matkom. Dobra rodzina katolicka zawsze daje powołania kapłańskie, zakonne, do służby dobroczynnej i do ofiarnej służby apostolskiej. To się rodzi niejako pod sercem dobrych, katolickich matek”. O tym, jak to jest oddać syna na służbę Bogu I Kościołowi opowiada Elżbieta Helwin, mama tegorocznego neoprezbitera Szymona Helwina:
- Pamiętam ten dzień, kiedy syn oznajmił nam, że jedzie złożyć papiery do wrocławskiego Seminarium Duchownego. Wróciliśmy właśnie ze spaceru, kiedy Szymon powiedział, że chce zostać księdzem.. Przeczuwałam, że coś takiego może się stać, bo syn już rok studiował prawo na Uniwersytecie Opolskim, ale nie był szczęśliwy. Czuł, że Chrystus woła go po imieniu i na ten głos chciał odpowiedzieć.
Od samego początku razem z mężem Andrzejem wspieraliśmy syna, cieszyliśmy się, choć nie było łatwo. Brakowało kontaktu, rozmów, jego obecności w domu. W pogodzeniu się z tą sytuacją pomogły mi piesze pielgrzymki na Jasną Górę, na które wtedy zaczęłam chodzić. Podczas pierwszej pielgrzymki Matce Bożej zawierzyłam Szymona, drogę którą poszedł i naszą rodzinę. Od tego czasu czuję pokój w sercu, wiem, że wybrał właściwą drogę.
Przez lata patrzyłam na kleryków, przyszłych księży, i widzę, jak ważne jest dla nich oparcie rodziny, jak ważna jest akceptacja rodziców, obecność przy synu, duma z ich powołania. Bardzo ważna jest także modlitwa za nich. Ja codziennie modlę się za syna za wstawiennictwem bł. ks. Jerzego Popiełuszki.
Ogromną radość sprawia nam zaangażowanie naszej wioski, Ziemiełowic, w prymicje Szymona. Nasz kościół został odremontowany, odmalowany, panowie zrobili nowe ławki. Ludzie przychodzą, pytają, w czym mogą pomóc, angażują się w sprzątanie i przystrojenie wioski. Nasza sąsiadka Zofia Henrych zrobiła prześliczne szydełkowe obrusy na ołtarz. Jesteśmy bardzo zbudowani ich postawą.
Szymon wybrał trudną drogę. Na pewno nie raz się potknie, nie raz się przewróci, ale je wierzę, że powstanie, że Chrystus będzie go prowadził. Serce mamy chciałoby, żeby trafił na dobrą parafię, do ludzi, którzy będą go szanować i wspierać. Najważniejsze jest jednak to, by on kochał Boga i ludzi. Marzę, aby tak jak będzie przeżywał i odprawiał swoją pierwszą Mszę św. prymicyjną, by z takim samym drżeniem i zachwytem odprawiał wszystkie Eucharystie, przez całe życie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu