Reklama

Opowieści (56)

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Najwięcej ludzi młodych wyjechało do miast, ale niekiedy trafiali też do Państwowych Ośrodków Maszynowych tzw. POM-ów albo Państwowych Gospodarstw Rolnych nazywanych skrótowo PGR-y. Jedne i drugie były utrzymywane i wspomagane przez państwo, które nie kochało własności prywatnej takiej jak własne gospodarstwo. Do PGR-u na drugim końcu Polski trafił brat Anteczka Józik. Skończył jakieś szkolenie rolnicze, zdobył prawo jazdy na ciągnik i w charakterze traktorzysty został zatrudniony na terenach poniemieckich w zupełnie obcym dla siebie miejscu. Robotę sam sobie znajdował, bo brygadzista był w tym czasie na urlopie, a nikt z obecnych nie potrafił wydać sensownych poleceń. Po miesiącu nieobecności wrócił do pracy brygadzista, starszy pan z siwą brodą i niebieskimi oczami. Kiedy Józik pierwszy raz go usłyszał, wydającego polecenia w dyspozytorni, uświadomił sobie, że zna ten głos. Poszedł do dyspozytorni, aby zobaczyć twarz tego człowieka. Nie bardzo pasowała do obrazu zapamiętanego z ostatnich dni wojny. Tamten człowiek był o wiele młodszy, nie nosił brody i gdy go wtedy widział, był w partyzanckim mundurze. Tu natomiast stoi mężczyzna z siwymi włosami i brodą, lekko przygarbiony i postarzały, tylko te niebieskie oczy nic się nie zmieniły. - A ty co tu robisz? - zapytał brygadzista. Sekretarka odpowiedziała, że to nowy traktorzysta przyjęty przez dyrektora. Starszy pan dobrze przyjrzał się chłopcu. - Skąd jesteś? - zapytał. - Z Lubelskiego - padła odpowiedź. - Z Lubelskiego - powiedział pod nosem. - Papiery masz w porządku? - Tak, wszystko złożone w miejscowym sekretariacie. - No to na co czekasz? Bierz się do roboty! Józik z trudem zapalił starego Ursusa, którym pojechał w pole orać. Nie mógł się skupić na pracy, ciągle myślał o spotkanym człowieku i o tym, czy on także go rozpoznał. Nie miał już żadnej wątpliwości, to jest człowiek, którego znał z rodzinnych stron. Człowiek ten był burmistrzem w pobliskim miasteczku przed wojną i podczas wojny. Starsi opowiadali, że lubił bardzo płatać figle swoim pracownikom i miejscowej ludności. Był taki zwyczaj, że ci, którzy chcieli się wynająć do jakiejś pracy stawali pod cementowym słupem ogłoszeń zwanym popularnie "grzybkiem". Jeśli ktoś potrzebował pracownika, to wczesnym rankiem szedł na rynek właśnie pod ów "grzybek" i umawiał się ze stojącymi, jaką pracę mają wykonać i za ile. Około godz. 9.00 przychodził pod "grzybka" burmistrz i pytał: - Dlaczego nie pracujecie? - Bo nikt nas nie najął - odpowiedzieli. - Co chcecie robić? - Możemy kosić. - Ile chcecie za dniówkę? - Dwa złote. - To dużo - odparł burmistrz, ale chodźcie, dam wam pracę i płacę z góry. Wypłacił po dwa złote, następnie zaprowadził na rynek znajdujący się w środku miasteczka wybrukowany kocimi łbami i kazał im kosić. - Co mamy tu kosić, kiedy tu nie ma ani jednej trawy? - Nie dyskutujcie tylko do pracy! - Kosić! Jak kosić, to kosić, chłopy osełką naostrzyli kosy i zaczęli nimi machać. Z początku bawiło ich to, ale takie machanie to cięższa praca niż prawdziwe koszenie, po godzinie już mieli dosyć. Po pewnym czasie poszli do burmistrza, aby oddać pieniądze i iść do domu, ale ten wcale nie chciał o tym słuchać i kazał pracować cały dzień. Innym razem burmistrz zamówił u chłopa dwa worki sieczki dla konia. Gdy chłop przywiózł zamówiony towar, kazał mu zawartość z worka wysypać do beczki, która stała w pobliżu obory. Chłop nie wiedział, że w beczce jest woda zamaskowana odrobiną sieczki. Wsypał najpierw jeden worek, potem drugi, ale nie chciało się zmieścić. Wtedy burmistrz kazał mu wleźć do beczki i udeptać. Chłop niczego nie podejrzewając chętnie wskoczył do środka i wtedy poczuł, że ma mokro w butach i spodniach. Siarczyście przeklinając wygramolił się z powrotem, ale wyczyn ten został nagrodzony dodatkową złotówką.

Nie wiadomo w jaki sposób burmistrz utrzymał się na swoim urzędzie podczas okupacji niemieckiej. Niektórzy podejrzewali, że na pewno współpracuje z Niemcami. Wyglądało na to, że spełnia polecenia okupanta bardzo gorliwie, szczególnie wtedy, gdy bije za jakiekolwiek przewinienie. Rzeczywiście chodził z trzcinową laską, przy żandarmach krzyczał głośno i laską prał, gdzie popadnie. Były to jednak pozory, bo naprawdę nikogo nie chciał skrzywdzić. Opowiadali, że żandarm kazał mu bić Żyda, burmistrz zabierał się do tego niechętnie i z ociąganiem. Zrobił to dopiero wtedy, gdy Niemiec chciał nieszczęśliwca sam skatować. Uderzał go swoją laską tylko wtedy, gdy żandarm patrzył, a kiedy się odwrócił, powiedział cicho do skazanego: - Krzycz głośno! - Głośniej! - Krzycz, że cię boli! Żyd zrozumiał, że laska wcale nie jest taka twarda, jak się wydawało, a bicie nie jest zbyt bolesne. Doświadczyli tego także Polacy, którzy wcześniej bardzo bali się tego człowieka. Pod koniec wojny Niemcy zorientowali się, że burmistrz współpracuje z AK i chcieli go aresztować, ale Polacy mieli także swój wywiad i w czas zdołali swego człowieka zdjąć ze stanowiska. Widziano go kilka razy w wiosce w mundurze w stopniu kapitana. Znał dobrze ludzi i przychodził ze swoim oddziałem po prowiant, czasem w gościnę lub na zabawę. Kiedyś spotkały się dwa oddziały partyzantki w wiosce, jeden pod dowództwem burmistrza, drugi pod dowództwem jakiegoś chorążego, który wyglądał bardzo podejrzanie. Okazało się, że byli to zwykli rabusie, którzy podszywając się pod oddziały AK rabowali i mordowali niewinnych ludzi. Burmistrz ze swoimi ludźmi przepędził złodziei i ocalił wioskę. Właśnie wtedy zatrzymał się u rodziców Józika, który był małym chłopcem.

Brygadzista przyjechał na starym motocyklu na pole, gdzie pracował Józik. Nakazał mu na chwilę przerwać pracę i zapytał: - Dlaczego tak na mnie patrzyłeś jakbyś mnie znał? - Bo znam pana, panie burmistrzu. - Skąd mnie znasz? - Pamięta pan chłopca z Dębic, to ja jestem tym chłopcem. - Tak pamiętam. - Słuchaj, chyba wiesz, że wielu najlepszych Polaków po wojnie rozstrzelano, zamęczono w więzieniach, wywieziono do Związku Sowieckiego? Mnie udało się tego uniknąć, nie wiem na jak długo, ale jeszcze jestem wolny. Wydasz mnie? - Panie burmistrzu, ja też pamiętam, jak moi rodzice dziękowali panu za uratowanie życia i majątku. Ja potrafię odróżnić człowieka porządnego od drania, może być pan spokojny.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Podziel się:

Oceń:

2002-12-31 00:00

Wybrane dla Ciebie

Ks. prof. Stanisz: Propozycja minister Nowackiej to wstęp do usunięcia religii ze szkół

2024-05-17 12:47

Karol Porwich/Niedziela

- Projekt nowego rozporządzenia Ministra Edukacji jest to inicjatywa mająca się przyczynić do wypchnięcia nauki religii z polskich szkół i przedszkoli - mówi w rozmowie z KAI ks. prof. Piotr Stanisz z Katedry Prawa Wyznaniowego Wydziału Prawa, Prawa Kanonicznego i Administracji Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II. Ekspert zwraca uwagę, że w świetle obowiązującego prawa, decyzje związane ze zmianą warunków nauczania religii w publicznym systemie oświaty powinny być dokonane „w porozumieniu” z Kościołem katolickim i innymi związkami wyznaniowymi, a nie jedynie po przeprowadzeniu konsultacji publicznych.

Więcej ...

Eksperci: Zarządzenie prezydenta stolicy ws. symboli religijnych narusza Konstytucję RP

2024-05-17 19:16

flickr.com

Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski nie chce symboli religijnych w publicznych przestrzeniach stołecznych urzędów. "Urząd jest świecki i jest neutralny światopoglądowo i religijnie, takich symboli, w przestrzeniach wspólnych, tam, gdzie przyjmowani są klienci urzędu, nie powinno być" - przekonuje rzeczniczka urzędu. Zdaniem Łukasza Bernacińskiego z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Łódzkiego, zarządzenie prezydenta stolicy narusza gwarantowaną konstytucyjnie wolność sumienia i religii. Profesor UKSW, politolog ks. Piotr Mazurkiewicz ocenia z kolei, że takie inicjatywy nie mają nic wspólnego z neutralnością lecz są próbą ateizowania przestrzeni publicznej.

Więcej ...

Rozmowa z Ojcem - Niedziela Zesłania Ducha Świętego

2024-05-18 08:28
Abp Wacław Depo

Karol Porwich/Niedziela

Abp Wacław Depo

Jak wygląda życie codzienne Kościoła, widziane z perspektywy metropolii, w której ważne miejsce ma Jasna Góra? Co w życiu człowieka wiary jest najważniejsze? Czy potrafimy zaufać Bogu i powierzyć Mu swoje życie? Na te i inne pytania w cyklicznej audycji "Rozmowy z Ojcem" odpowiada abp Wacław Depo.

Więcej ...
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najpopularniejsze

Kard. Ryś: neutralność religijna polega na wspieraniu...

Kościół

Kard. Ryś: neutralność religijna polega na wspieraniu...

Święty od trudnych spraw

Niedziela w Warszawie

Święty od trudnych spraw

Ks. prof. Stanisz: Propozycja minister Nowackiej to wstęp...

Kościół

Ks. prof. Stanisz: Propozycja minister Nowackiej to wstęp...

#PodcastUmajony (odcinek 18.): Odmówisz dziewiątkę?

Wiara

#PodcastUmajony (odcinek 18.): Odmówisz dziewiątkę?

Anioł z Auschwitz

Wiara

Anioł z Auschwitz

10 mało znanych faktów o objawieniach w Fatimie

Wiara

10 mało znanych faktów o objawieniach w Fatimie

Świadectwo Raymonda Nadera: naznaczony przez św. Szarbela

Wiara

Świadectwo Raymonda Nadera: naznaczony przez św. Szarbela

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania

Wiara

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania

Nowenna do św. Andrzeja Boboli

Wiara

Nowenna do św. Andrzeja Boboli