Reklama

Gołębica

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Był późny wieczór. Wszyscy czekali na ostatni autobus, który o tej porze zjeżdżał zazwyczaj już do zajezdni. Ludzie niecierpliwie wyglądali w stronę, z której miał nadjechać czerwony ikarus, gdy nagle, nie wiadomo skąd, wyrośli jak spod ziemi trzej
kilkunastoletni chłopcy. Ubrani byli w podniszczone krótkie kożuchy, które wyglądały na nich jak z młodszego rodzeństwa. Na głowach mieli filcowe czapki, zupełnie niespotykane dzisiaj wśród młodzieży, a w rękach kije, o które opierali się całym ciężarem, sprawiając wrażenie zmęczonych. Ludzie stojący na przystanku z początku się ich zlękli. Nie wiedzieli, co mogą oznaczać kije trzymane mocno w dłoniach przez nieoczekiwanych przybyszy. Jednak kiedy ci zbliżyli się tak, że można było się przyjrzeć ich twarzom, wszyscy natychmiast nabrali do nich zaufania. Nie wiadomo właściwie dlaczego, przecież dzisiaj nikomu nie można ufać. Jednak
bezgraniczne zdziwienie widoczne w oczach młodzieńców sprawiało, że trudno ich było posądzić o złe zamiary. Wyglądali, jakby byli świadkami czegoś niezwykłego, jednak to coś na pewno nie było groźne, gdyż próżno było szukać na ich twarzach lęku. Była tam raczej radość, może nawet euforia. Ludzie na przystanku spojrzeli po sobie, czy przypadkiem sami nie wyglądają dziwnie, bo skąd niby to zdziwienie widoczne na obliczach chłopców? Lecz nic u siebie nie zauważyli niepokojącego. Przybysze natomiast wyglądali, jakby chcieli coś powiedzieć, mimo to milczeli jak zaklęci. Zwykle ludzie przychodzący o tej porze na przystanek pytają, czy jechał już ostatni autobus. A ci nic, stali i patrzyli z uśmiechem na przystankowiczów.
- Ostatni autobus jeszcze nie jechał - odezwała się jako pierwsza młoda kobieta, która ledwie stała w butach na wysokich obcasach. Widać było, że do nich jeszcze nie przywykła. Najwyraźniej nie mogła wytrzymać napięcia, jakie powstało z powodu przedłużającego się milczenia.
Młodzieńcy wymienili między sobą spojrzenia i w końcu najwyższy z nich, który wyglądał na najstarszego, zrobił pół kroku do przodu, zwracając się jednocześnie do przystankowiczów drżącym z przejęcia głosem:
- Widzieliśmy.
Po tym jednym słowie zapadło znowu milczenie.
- Co widzieliście? - zapytał zdecydowanie młody mężczyzna ze skórzanym neseserem. - Gdzie widzieliście? Kogo widzieliście? Ilu ich było? Jak wyglądali? Może trzeba wezwać policję? Ja mam komórkę - mężczyzna wyrzucał z siebie słowa jak pociski, ściskając w ręku telefon komórkowy.
- Było ich dwoje - odpowiedział posłusznie najstarszy chłopiec.
- Tylko dwóch? - zaśmiał się mężczyzna. - Dam sobie radę - powiedział, patrząc pewnym wzrokiem po zebranych - trenuję karate i nie z tyloma mogę sobie poradzić.
- Nie dwóch, tylko dwoje, to znaczy kobieta i mężczyzna, a mężczyzna już niemłody - odpowiedzieli przybysze prawie jednocześnie.
- Kobieta i jakiś starszy facet? - zdziwił się mężczyzna. - To co innego. To co wam właściwie chcieli zrobić? Może to jacyś oszuści?
- Właściwie to na początku było ich dwoje, teraz jest ich troje - dodał najstarszy chłopak.
- Troje? Jakieś bajki opowiadacie! W ogóle wyglądacie nienormalnie! A skąd się niby miała wziąć trzecia osoba? - zapytał mężczyzna.
- Kobieta na początku była brzemienna, a później urodziła dziecko, to znaczy chłopca. I to prawie przed chwilą - mówił dalej młodzieniec w kożuchu.
- Gdzie ona do licha mogła urodzić dziecko? - zdziwili się wszyscy na przystanku. - Przecież tu jest Rynek Wieluński.
- Tam, w garażu - odpowiedzieli chłopcy jednocześnie, wskazując na drugi koniec Rynku.
Rzeczywiście, po drugiej stronie pustej przestrzeni stał stary blaszany garaż, a właściwie jakaś buda, w której mieścił się niegdyś skup makulatury i szmat. Było to między sklepem ze sztuczną biżuterią i hurtownią ozdób choinkowych. W środku jarzyło się wątłe światło, a wokół kręciły się zwierzęta. Jakiś koń z kulawą nogą, krowa bez jednego rogu, nie licząc psów i kotów, dwóch owiec i jednej kozy. Nad blaszaną budą jaśniała mocnym światłem gwiazda. W jej kierunku szli trzej mężczyźni w eleganckich płaszczach. Każdy z nich trzymał w ręku jakiś pakunek wyglądający na prezent.
Wszyscy na przystanku ze zdziwieniem przyglądali się dziwnej scenie, rozgrywającej się w starym skupie surowców wtórnych. Wtem na brzegu przystankowej wiaty usiadł biały gołąb. Przyleciał od strony garażu i przyglądał się bacznie oczekującym na autobus.
- Skąd w środku nocy gołąb? Przecież z wyjątkiem sów wszystkie ptaki śpią o tej porze - zdziwił się mężczyzna ze skórzanym neseserem. - Wiem coś o tym, bo ornitologia to moje hobby.
- To jest gołębica, proszę pana - powiedział jeden z chłopców.
W tej chwili podjechał na przystanek ostatni autobus z czerwonym napisem "zjazd do zajezdni".
- Trzeba tam zajrzeć, może tym ludziom czegoś potrzeba? - zapytała nieśmiało kobieta na wysokich obcasach.
- Zadzwonię do Straży Miejskiej, oni się takimi rzeczami zajmują, a my musimy wsiadać, bo odjedzie i trzeba będzie za taksówkę przepłacać - powiedział mężczyzna, dając pierwszy susa do autobusu.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Podziel się:

Oceń:

1999-12-31 00:00

Wybrane dla Ciebie

W Nigerii trwa wojna religijna przeciw chrześcijanom

2025-09-23 19:48
Świątynia w Nigerii

Vatican Media

Świątynia w Nigerii

W południowej Nigerii prowadzona jest nie wprost wojna religijna przeciw chrześcijanom – powiedział Radiu Watykańskiemu prezes stowarzyszenia SIGNIS Afryka, komentując zabójstwo kolejnego kapłana w tym kraju. Jego zdaniem wszystko wskazuje na to, że zamach ten miał motywy religijne. Islamiści przemocą szerzą swoją religię. Chcą przejęć kontrolę na regionami, które w większości są zamieszkiwane przez chrześcijan – dodaje ks. Walter Ihejiriki.

Więcej ...

Toruń: Zmarł ks. prałat Stanisław Kardasz, działacz społeczny i opozycyjny

2025-09-23 18:29
Zmarł ks. prałat Stanisław Kardacz

Diecezja toruńska

Zmarł ks. prałat Stanisław Kardacz

Zmarł ks. prałat Stanisław Kardasz, wieloletni proboszcz parafii pw. Matki Bożej Zwycięskiej i Świętego Jerzego w Toruniu, działacz społeczny i opozycyjny związany z Solidarnością. Miał 88 lat – poinformowała we wtorek kuria diecezji toruńskiej.

Więcej ...

Krewni ukraińskich jeńców i zaginionych o spotkaniu z papieżem: aby świat zobaczył nasz ból

2025-09-24 11:21
Papież Leon XIV

PAP

Papież Leon XIV

Każdego dnia ich pierwsze i ostatnie myśli kierują się ku bliskim, którzy są w niewoli lub zaginęli bez śladu. To samo przeżywają ukraińskie kobiety, które niedawno wzięły udział w środowej audiencji ogólnej papieża Leona XIV na Placu św. Piotra w Watykanie. Reprezentują one różne stowarzyszenia rodzin zaginionych i uwięzionych żołnierzy oraz cywilów. Trzy z nich opowiedziały w wywiadzie dla watykańskich mediów o swoim bólu i znaczeniu udziału w tej audiencji.

Więcej ...

Reklama

Najpopularniejsze

Nowenna do św. Michała Archanioła

Wiara

Nowenna do św. Michała Archanioła

24 września – wspomnienie odnalezienia ciała świętej...

Wiara

24 września – wspomnienie odnalezienia ciała świętej...

Ksiądz, powstaniec, patriota. Powieszony przez Niemców na...

Kościół

Ksiądz, powstaniec, patriota. Powieszony przez Niemców na...

Modlitwa św. Jana Pawła II o pokój

Wiara

Modlitwa św. Jana Pawła II o pokój

Tragedia w USA. Nie żyją polscy żołnierze

Wiadomości

Tragedia w USA. Nie żyją polscy żołnierze

Nowenna do św. Ojca Pio

Wiara

Nowenna do św. Ojca Pio

A jednak małżeństwo górą! Papież mówi „stop”...

Felietony

A jednak małżeństwo górą! Papież mówi „stop”...

PILNE! Powtórzył się cud św. Januarego

Wiara

PILNE! Powtórzył się cud św. Januarego

Pismo Święte podkreśla potrzebę uczciwości

Wiara

Pismo Święte podkreśla potrzebę uczciwości