Jestem stałą czytelniczką "Niedzieli", bardzo mi to pismo odpowiada.
Po przeczytaniu listu Pana Andrzeja z tej rubryki zainteresowałam
się opisywanym problemem. Ja też mam syna w wieku dojrzałym, który
powinien założyć już swoją rodzinę, ale gubi go nieśmiałość w nawiązywaniu
znajomości. Ja, jako matka, wytrwale modlę się, aby Matka Najświętsza
pomogła synowi przełamać tę nieśmiałość i aby postawiła na jego drodze
dziewczynę wierzącą i skromną. Myślę, że stworzenie kącika dla młodych
przyjaciół to dobry pomysł, może przełamie nieśmiałość niejednego
młodego człowieka.
Łączę serdeczne pozdrowienia i życzę sukcesów w tej pięknej
pracy.
Szczęść Boże!
Janina
W telewizji jest taki program Randka w ciemno. Ks. Stanisław Snarski
proponuje młodym ludziom Randkę w jasno. Bo chodzi o to, by się poznać,
a potem dopiero wybierać, a nie na odwrót.
Dlatego ks. Snarski apeluje o katolickie kluby dla młodzieży
pracującej. Młodzież akademicka ma swoje duszpasterstwa i tam się
spotyka. Zaś młodzi pracujący ludzie - przecież chłopcy i dziewczęta
często jeszcze młodsi od studentów - w pewnym sensie pozostawieni
są sami sobie. Mogą spotykać się tylko w dyskotekach, pubach, barach.
Nie są to miejsca, gdzie można dobrze poznać czyjeś poglądy na życie
i na rodzinę. Młodzież ta nie chce lub nie umie odnaleźć się we wspólnotach
parafialnych. Często zresztą praca wiąże się ze zmianą miejsca zamieszkania
i zerwaniem więzów z dotychczasowym środowiskiem.
Jak mogłyby wyglądać miejsca spotkań? Na pewno powinny mieć
charakter klubowy, tzw. klubokawiarni, z możliwością wieczorków tanecznych
bezalkoholowych. Przy parafii, np. dwa razy w tygodniu w jakiejś
salce, ze społecznym bufetem - kawa, herbata, słodycze.
Jest też inna możliwość. Mamy w Polsce Stowarzyszenia Katolickich
Przedsiębiorców. Mogliby oni dla swoich pracowników i ich przyjaciół,
naprawdę skromnym kosztem, zorganizować takie kluby pracownicze,
czynne choćby raz w tygodniu, np. w soboty.
A może rodzice dorastających lub nawet dorosłych dzieci
wspólnymi siłami utworzą coś podobnego?
Mam nadzieję, że nie są to jakieś mrzonki czy fikcja. Gorąco
wierzę, że znajdzie się ktoś pierwszy, kto podejmie się takiego zadania.
Oczekujemy na listy i propozycje - chętnie napiszemy o nich. Może
będą to m.in. Kluby Przyjaciół Niedzieli? Nie narzucamy się, tylko
podsuwamy pomysł...
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Aleksandra
Wszędzie alkohol
Po 1989 r. do kraju napłynęły z zagranicy ogromne ilości taniego
alkoholu. Stało się tak na nieszczęście naszej młodzieży. Tani, łatwo
dostępny alkohol stwarza okazję do rozpijania społeczeństwa i jest
naszą plagą narodową. Pije młodzież, piją nieletni, nie ma zabawy
bez dużych ilości alkoholu. Jego nadużywanie powoduje tragiczne skutki:
głodujące dzieci, rozbite małżeństwa, wypadki, narodziny dzieci upośledzonych,
przestępstwa popełniane w stanie nietrzeźwym. Nie mogę pogodzić się
z tym, że w naszych sklepach alkohol jest tak eksponowany, co zachęca
do konsumpcji. Nie powinno się wódki traktować na równi z chlebem.
Spożycie alkoholu powinno być ograniczane na wszystkie możliwe sposoby.
Czy wolność demokratyczna ma polegać na tym, że człowiek wszędzie
musi widzieć alkohol? Wiem, że przez część społeczeństwa będę krytykowany
za taką propozycję, ale nie przez matki, których dzieci z powodu
alkoholu schodzą na złe drogi.
Jest to ważna sprawa wychowawcza i jeden z problemów, o
których trzeba pamiętać u progu nowego tysiąclecia.
Bolesław
"Moja" kapliczka
Mam 12 lat. Mieszkam niedaleko dworca PKP w Łodzi Widzewie. W pobliżu znajduje się kapliczka. Często chodzę tam, by się pomodlić, a przy okazji zapalić znicz. Dbam też o porządek w tym miejscu. Gdy wiatr przewróci wazon z kwiatami, to go stawiam, a gdy jakiś znicz nie dopali się do końca, to go ponownie zapalam. Ta kapliczka stała się dla mnie bardzo ważnym miejscem. Cieszę się, że nie tylko ja zapalam tam znicze. Chciałbym zaapelować, by każdy, kto ma w pobliżu kapliczkę, także się o nią troszczył. Proszę, abyście napisali o tej sprawie. Może dzięki temu wzrośnie zainteresowanie kapliczkami?
Reklama
Kuba z Łodzi
Powiedz, co czytasz...
Już piąty rok kolportuję czasopisma katolickie przy swojej parafii.
Stoję na zewnątrz kościoła. Wewnątrz jest kiosk, ale wierni wolą
nabywać prasę katolicką przy wyjściu. W dni powszednie stoję 30-40
min., natomiast w niedziele od 8.00 do 13.00.
Sprzedajemy 150 egzemplarzy Niedziel. Sprzedawaliśmy 300
egzemplarzy, gdy nasz Ksiądz Proboszcz omawiał wybrany artykuł i
zachęcał wiernych. Teraz to się zmieniło. Teraz ja zachęcam i przekonuję
do czytania. Polecam artykuły, które mnie zainteresowały i które
uważam za szczególnie ważne.
Zresztą, nie oglądając TV, czytam prawie wszystkie czasopisma
katolickie. Muszę stwierdzić, że dzięki tej lekturze utożsamiam się
ze wszystkimi sprawami naszej ojczyzny i wzrastam duchowo. "Powiedz,
co czytasz, a powiem ci, kim jesteś". Czytanie to myślenie i rozwijanie
wyobraźni. Poza tym, jak mówi Pani Jadwiga Lepieszo w artykule Czytać!,
umiem rozmawiać na każdy temat, mój język jest żywy i czysty.
Czytanie poszerza wiedzę. Dzięki dobrej lekturze umiem się
zachwycić wszelkim dobrem, które daje nam Stwórca. Widzę piękno i
żyję nim na co dzień, i to jest szczęście.
Szkoda, że gazety katolickie nie mają reklamy w TVP. W związku
z tym musimy robić wszystko, by zachęcić do czytelnictwa. Czynił
to ks. Jakub Alberione, który twierdził, że prasa, kino, radio i
telewizja stanowią dzisiaj najbardziej skuteczne dzieła apostolstwa
katolickiego.
Nawet członkowie Akcji Katolickiej nie mogą zrozumieć, dlaczego
tak wytrwale sprzedaję prasę, ale jednocześnie nie poczuwają się
do pomocy. Kocham ludzi i wiem, że są często nieświadomi. Idą za
modą lansowaną przez telewizję. Nie wiedzą, że kultura musi być oparta
na wiedzy o Bogu i na prawdzie. Jan Paweł II mówi: "Człowiek żyje
życiem prawdziwie ludzkim dzięki kulturze" i "Człowiek tworzy kulturę,
a poprzez nią samego siebie".
Reklama
Teresa
zatroskany kolporter
List z Kanady
Czytałem właśnie wywiad z Księdzem Redaktorem w Niedzieli (nr 46) i całkowicie popieram sposób działania Księdza. Awanturnictwo
i krzykactwo, nawet w dobrej intencji, to nie jest to, czego ludzie
oczekują od Kościoła. Ludzie pragną stabilizacji i spokoju. Głośnych
reklam i głośnego zachowania wszyscy mają dosyć na co dzień. Nie
łudźmy się, że wszystkich zbawimy, ale Kościół to jest wyciągnięta
ręka Boga do tych, którzy szukają pomocy i ucieczki od machiny świata,
szukają życia i wiecznej radości, pragną wyjść z kajdan świata materialnego
i przejść do życia wiecznego.
Drogi Księże Redaktorze, królestwo Boże na ziemi jest możliwe.
Musimy się tylko otworzyć na Boży świat.
Marek
Każdy z nas jest dzieckiem Boga
...i niech wszyscy ludzie odkryją z radością, że są Twymi dziećmi...
(Jan Paweł II)
Chociaż my, siostry dominikanki klauzurowe ze Świętej Anny, zajmujemy
tak mały "metraż" na planecie Ziemi, to jednak czynimy wszystko,
by do Ostatecznej Nadziei pielgrzymować razem z całą rodziną ludzką.
Nie ustajemy w duchowych wysiłkach, by przez naszą wiarę i serce
coraz lepiej widzieć Twarz Boga i by dać Jezusowi radość, że Jego
ewangelizacja, Jego przekazywanie nam Ojca, głęboko zakorzeniło się
w Kościele i sprawiło, że oddychamy Jego Miłością.
Niemal co dzień dowiadujemy się o nowych wspaniałych odkryciach
naukowych. Tym bardziej powinniśmy teraz, na początku Roku Świętego,
dokonać odkrycia, że każdy z nas jest dzieckiem Boga. Dlaczego tak
wielu boi się jeszcze tego odkrycia? Dlaczego nie wszystkie twarze
jaśnieją?
Jezus uczył, że Bóg jest jak ojciec syna marnotrawnego,
wciąż wychodzący na drogę, gotów do przebaczenia i wyczekujący z
tęsknotą, kiedy będzie mógł przytulić do swego serca młodszego syna.
Otwórzmy się na tę prawdę z ufnością, ona nas rozgrzeje i pozwoli
wybiec Ojcu na spotkanie. Gdyby każdy z nas odkrył w sobie tożsamość
Bożego dziecka i złożył swoje życie w Jego Ojcowskie dłonie, żyłby
we wspaniałym wewnętrznym pokoju z samym sobą i z innymi.
Często w rozmównicy mówię młodym: Macie tylu idoli, tyle
autorytetów: olimpijczyków, artystów, kompozytorów, a co będzie za
80 lat, kiedy staniecie twarzą w Twarz z Bogiem, który zapyta: Co
wy o Mnie wiecie? Trzeba stale szukać Boga, powiększać swoją wiedzę
o Nim. Odkryjmy, że każdy z nas ma przed sobą wiele dróg, by poznać
Ojca i dojść do Niego. Bóg posłał każdego człowieka w zbawczą podróż
po ziemi, odkupionej krwią Jego Syna. Dał nam na tę podróż swoją
czuwającą Miłość. Jeżeli ciągle się boimy, to sięgnijmy do czerwcowych
homilii Jana Pawła II, który tak bardzo pragnął uwolnić całą Polskę
i cały Kościół od zagrożenia nadziei i od lęku przed Bożą MIŁOŚCIĄ.
S. Magdalena - dominikanka ze Świętej Anny