Nie jesteś sama
Pani Magdaleno! Niech Pani nie martwi się tym, że może Pani
nie spotkać odpowiedniego kandydata na swojego męża. Czy to może
przeszkodzić być szczęśliwą? Najważniejsza sprawa: wypełnić Wolę
Bożą. Jest to gwarancja szczęścia. Rozeznać i wypełnić Wolę Bożą.
Pani list napełnił mnie nadzieją, że są młode kobiety, które myślą
normalnie.
Ja też jestem w takim wieku, iż poważnie myślę o założeniu
rodziny. Tak jak Pani, zależy mi bardzo na tym, by moja rodzina była
szczęśliwa, wspaniała. Wiem, że tylko z Panem Bogiem można to osiągnąć.
Potrzebna też jest Boża kobieta. Proszę o nią Boga gorąco, proszę
też o wypełnienie Woli Bożej względem mnie. Może On nie chce, bym
założył rodzinę?
Wiem na pewno, że kocha mnie i chce, bym był szczęśliwy.
Każdego kocha i chce jego szczęścia, życzę, by Pani o tym pamiętała.
Świadomość tego wyrywa nas, młodych samotnych, z samotności.?
Z szacunkiem - Grzegorz
Reklama
Pan Grzegorz pośrednio odpowiada na moje zapytanie do Pani Magdaleny,
czy dopuszcza ona w swoim życiu inny wariant niż spełnienie się w
małżeństwie. Może Bóg ma inne plany, niż sami zakładamy?
Z Tobą pójść w samotność - to tytuł jednego z tekstów zawartych
w kwartalniku eSPe (nr 442/99). Jest to pismo młodych poświęcone
życiu wewnętrznemu. Proponuję mały fragment zamiast komentarza do
naszego tematu:
"Siedzę wiele razy w nocy i mówię Tobie o mojej samotności,
samotności dwudziestokilkuletniej dziewczyny, kobiety, o samotności,
która tak znajoma, o samotności, w której niebycie z drugim, kochanym
człowiekiem staje się bólem... Ta samotność coraz bardziej jest świadoma...
Siedzę pod Twoim Krzyżem i myślę, że wiesz, że znasz moją samotność... (...) Wiesz, jak bardzo pragnę mieć rodzinę, pragnę kochać, dawać,
być kochaną, ale nie wiem jeszcze, jaka jest Twoja wola wobec mnie
i mojego życia...
(...) Siedzę tak czasem pod Twoim Krzyżem i wiem już, że
chcę Tobie dać moją samotność, osamotnienie czasem, wszystko to nie
wybrane przeze mnie, co wciąż dla mnie ciężarem.
(...) Siedzę kolejną noc i wiem, że jeszcze nie jestem zdolna,
ale Ty wiesz, że chcę, że chcę świadomie i z radością oddać Ci moje
samotne dnie i noce, tęsknoty i pragnienia, chcę otworzyć się do
końca na to, co chcesz ze mną czynić...".
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Aleksandra
Ludzie zamarzają
Zimą często dowiadujemy się z mediów, że ludzie zamarzają na ulicach czy w barakach. Czasem są to alkoholicy, czasami ojciec lub matka maltretowani przez bezduszne dzieci, czasem osoba starsza, zamieszkująca stary dom, a potrzebująca schronienia tylko na czas największych mrozów. Rok miniony był Rokiem Seniora, obecny jest Rokiem Wielkiego Jubileuszu, dlatego powinien to być czas zwiększonej wrażliwości na potrzeby najbiedniejszych. Tymczasem jakoś tak się dzieje, że walka o ratowanie ludzkiego życia w wielu innych dziedzinach toczy się energicznie, natomiast jeżeli chodzi o noclegownie, to nie ma ich nawet w wielu dużych miastach. Uważam, że ten temat powinien mieć większe poparcie społeczne. Jest wielu ludzi na zasiłkach dla bezrobotnych, którzy mogliby wykonać prace przy urządzaniu - prowizorycznych nawet - noclegowni. Pamiętajmy, że w obecnych, trudnych czasach wielu z nas może się w przyszłości znaleźć w takiej sytuacji.
Irena z Krosna
Dzielę się "Niedzielą" z innymi
Reklama
Czytam Niedzielę od wielu lat, zawsze kupuję ją w kościele. Ten rok był dla mnie szczególnie trudny, bo dotknęła mnie choroba. Mimo to, o lasce idę co niedzielę do kościoła na Mszę św., a także, by kupić ten wspaniały tygodnik. Czytam go od deski do deski, podobnie zresztą, jak Rycerza Niepokalanej i Posłańca Świętej Rodziny, które także prenumeruję. Po przeczytaniu wszystkie te gazety wykładam na okno na korytarzu, bo chcę w ten sposób zachęcić innych do czytelnictwa tej wartościowej prasy. Wiem, że niektórzy ludzie nie kupują prasy katolickiej, bo nie stać ich na to. Mnie zresztą też coraz trudniej dociągnąć od emerytury do emerytury. Wierzę, że jak ludzie będą czytać gazety katolickie, to na świecie będzie lepiej. A przecież tak mało potrzeba, żeby nam było lepiej; trochę serca, rozumu, wiary mocnej i szacunku dla drugiej osoby.
Stanisław z Tomaszowa Maz.
Dwie Wigilie
Reklama
Przy ul. Chełmskiej (obecnie Męczenników Majdanka) w Lublinie
stały baraki obozu pracy, tzw. junaków. W grudniu 1943 r. było nas
tam ok. 200 młodych chłopców zmuszonych przez okupanta do pracy.
Na dwa tygodnie przed Bożym Narodzeniem komendant-Niemiec groził
nam podczas apelu, że każda próba ucieczki skończy się odesłaniem
na Majdanek. Groźbę swoją poparł pistoletem, ale nie było to konieczne,
gdyż z okien naszych baraków mieliśmy widok na cały obóz, zaś dym
i zapach palonych w krematoriach ciał wdzierały się codziennie do
nosa i płuc. Spać nie dawały odgłosy nocnych apeli, krzyków i strzałów.
Jednak przed świętami przeżyliśmy ogromne zaskoczenie, kiedy dowiedzieliśmy
się, że dwie trzecie znajdujących się w obozie otrzymało przepustki
do domu. W wigilijny wieczór ok. 60 osób zgromadziło się w obozowej
świetlicy przy wspólnym stole i kilku świecach. Posiłek był jak w
obozie, atmosfera przygnębiająca i ponura. Kolejną niespodzianką
było to, że komendant, z pomocą tłumacza, złożył nam życzenia. Mówił,
że życzy nam szczęśliwego powrotu do domu i abyśmy wokół siebie mieli
samo dobro, że wigilijny wieczór jest symbolem pokoju i dobra, chociaż
żyjemy w czasach wielkiego zła, niesprawiedliwości i nienawiści.
W końcu wspomniał, że i on stracił na wojnie dwóch synów, jednego
pod Stalingradem. Pamiętam, że w tym momencie łzy zaczęły mu płynąć
po policzkach. Ale my nie rozumieliśmy wtedy jego bólu, przeważała
w nas nienawiść, jak do wroga.
Rok później, od 5 grudnia 1944 r., byłem już w jednostce
LWP w Warszawie. Po wyzwoleniu miasta moja jednostka rozlokowała
się przy ul. Podchorążych. Wiosną na placu ćwiczeń była już kaplica
i co niedzielę cały pułk uczestniczył we Mszy św. Przed Wielkanocą
mieliśmy możliwość przystąpienia do sakramentu pokuty. W maju kaplica
została zlikwidowana, zaczęto tworzyć nowy ład - po radziecku. W
Wigilię Bożego Narodzenia w 1945 r. po apelu zaczęliśmy śpiewać kolędy.
Przerwano nam je jednak i kazano iść spać. Następnego dnia dostaliśmy
po setce alkoholu. Zarządzono spotkanie w świetlicy ozdobionej czerwonymi
flagami i portretami twórców komunizmu, gdzie oficer polityczny zaczął "
uświadamianie" nas. Powiedział, że nie musimy już słuchać przesądów
religijnych, bo one tylko szkodzą. Nastaje nowy, sprawiedliwy ład,
nowy porządek świata pod egidą proletariatu. Nie będzie bogatych
ani biednych, obywatel będzie miał prawo rządzenia wszystkim, słowem
- raj na ziemi. Pomyślałem wtedy: kiedy skończy się panowanie zła?
Dziś widzę, że po tylu cierpieniach i poniżeniach mamy wreszcie
promyk nadziei na dobro, które zatriumfuje, bo przecież Bóg, którego
kochamy, jest samą Miłością.
Franciszek z Ossowa
O Różańcu
Ja również jestem miłośniczką modlitwy różańcowej. Staram się
odmawiać ją codziennie, prosząc o szczęśliwy dzień dla całej rodziny.
Jest to pokorna prośba, by Jezus pomógł, pokierował, dodał otuchy
w trudnych momentach. Wiele rzeczy wyprosiłam już przez Matkę Bożą.
Gdy synowie byli w wieku młodzieńczym, modliłam się, by ułożyli sobie
życie, by nie zeszli na złą drogę, nie uzależnili się od alkoholu.
Minęło wiele lat, żaden z moich synów nie pije. Sama przekonałam
się, że Różaniec to najskuteczniejsza broń na nasze grzechy. Ta modlitwa,
przesuwanie paciorków daje mi wielką wewnętrzną radość.
Chcę prosić wszystkich Czytelników Niedzieli, by odmawiali
Różaniec, to nie jest staroświeckie, tego się nie zastąpi żadnym
majątkiem. Tą myślą i własnym doświadczeniem pragnę się podzielić
u progu nowego, dwutysięcznego roku.
Czytelniczka z Grudziądza
Czytelnicy wiersze piszą
Wśród listów od naszych Czytelników znaleźliśmy wiersz napisany przez Adama Wieczerzę z Lublina. Utwór nosi tytuł Oczekiwanie i jest pełnym pokory rozważaniem nad życiem, nad ludzką mizernością i niebotyczną doskonałością Boga. Postanowiliśmy zaprezentować go naszym Czytelnikom. Być może posłuży jako motto do rozważań nad własnym życiem u progu nowego roku.
Oczekiwanie
Reklama
Chcę tak zrobić, by każdy dzień był
jak modlitwa do Boga,
Gdy przede mną tak daleka droga,
By na końcu oczy szeroko otworzyć,
Z dumą przed Nim swe życie złożyć.
Lecz z czym udałbym się do Niego,
Ile miałem w swym życiu dobrego?
Czy aby zła nie ma więcej na szali,
I trosk ludzi, którzy przeze mnie płakali?
Co dobrego bym po sobie zostawił,
Co bym jeszcze przed końcem poprawił?
Tak malutki, chcę czekać na Niego,
Czekać na przyjście Najwyższego.
Brama Święta w Nowym Sączu - uzupełnienie
Do opublikowanego w Niedzieli z 12 grudnia 1999 r. artykułu Jana Urygi pt. Brama Święta w Nowym Sączu wkradła się pewna nieścisłość. Monumentalne wrota w kościele pw. Matki Bożej Niepokalanej zawisły dzięki pracownikom Zakładu Remontowego ZNTK Spółka z o.o. w Nowym Sączu, a nie, jak podaliśmy, pracownikom Zakładów Naprawczych Taboru Kolejowego, którzy także byli zaangażowani w to wspólne dzieło, ale przy wykonywaniu innych prac.
Redakcja
Pomóżmy sobie
Poszukuję kontaktu z osobami, które w latach 1942-45 były na robotach przymusowych w fabryce amunicji w Lippstad w Niemczech. Pracowałam tam wraz w moją matką Władysławą Pietrzak. W 1942 r. miałam 14 lat, pochodziłyśmy z Włocławka. Obecnie mam 71 lat, jestem rencistką I grupy. Papiery potwierdzające naszą prace w Lippstad zostały skradzione. Poszukuję osób, które przez posiadane informacje lub dokumenty mogłyby dopomóc mi w potwierdzeniu pobytu na robotach przymusowych.
Regina Płatkiewicz z d. Pietrzak
Listy do Czytelniczki prosimy kierować pod adresem Niedzieli, z dopiskiem: "dla Reginy Pietrzak"