Ojciec Święty Jan Paweł II pielgrzymuje po Ziemi Świętej. Egipt, Jordania, Izrael, Autonomia Palestyńska. Spotkania, rozmowy, modlitwy i liturgia. Z całą pewnością będziemy potrzebowali wielu lat, żeby w sposób właściwy docenić wagę tych wydarzeń. My, zwykli ludzie, potrzebujemy dużo czasu, aby przekonać się, jak bardzo ważne jest coś, czego mamy szczęście być świadkami. Nie do końca wierzymy naszym uczonym i mądrym przewodnikom, żeby nie marnotrawić darów, którymi obdarza nas dziś Dobry Bóg.
Reklama
Kwestie formalne związane z załatwieniem różnych spraw nieraz wymagają długiego czasu. Mimo całej sprawności, jaką wykazał nasz kierownik produkcji - Waldemar Flis, nie wszystko udało się "dopiąć" w Warszawie. Wiele spraw trzeba było załatwiać już na miejscu. Jeżeli do tego przypomnę, że nagrywając wszystkie odcinki naraz, musieliśmy pamiętać o różnych wątkach w różnych odcinkach, to mam nadzieję, że choć po części Czytelnicy docenią naszą pracę. Piszę "musieliśmy" trochę na wyrost, ponieważ cały trud merytorycznego zapanowania nad tymi wątkami, a po powrocie także nad zmontowaniem materiału w logiczną całość przypada autorowi programu. Red. Witold Kołodziejski z tego niezwykle trudnego zadania wywiązuje się - jak dotąd - "przyzwoicie". Podczas podróży niewątpliwie pomógł mu doskonały operator - Jarosław Mytych, który - mam nadzieję - nie obrazi się na mnie, kiedy zdradzę pewną tajemnicę. Otóż, w okolicznościach, których szczegółów nie pamiętam, zacząłem na niego wołać "Baba Jaru". "Baba", żeby nie było nieporozumień, w zadziwiająco wielu językach znaczy "ojciec", a " Jaru" to już z polska (od jego imienia Jarek). Z tym "pseudonimem" było wiele zabawy, ponieważ w Egipcie nikt nie mógł nie tylko zapamiętać, ale nawet wymówić naszych nazwisk, a "Baba Jaru" dla Egipcjan brzmiało bardzo swojsko. Przypomnę tylko, że przed wizytą Ojca Świętego w tym kraju nieustannie słyszeliśmy o "Baba el Watikan" ("Ojciec z Watykanu").
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Ostatni z odcinków postanowiliśmy (mimo wszystko będę jednak " z przyzwyczajenia" używał pierwszej osoby w liczbie mnogiej) poświęcić pierwszemu Papieżowi - św. Piotrowi. Przecież wizyta Ojca Świętego była nie tylko wizytą w miejscach związanych z życiem naszego Zbawiciela, ale także wędrówką śladami św. Piotra. Tę historię zaczęliśmy nagrywać w Betsaidzie - miejscu urodzenia św. Piotra. Wjazd na ten teren też, niestety, trzeba opłacać. Nie ma tam zbyt wiele do zwiedzania, ale świadomość, że znajdujemy się w miejscu urodzenia Piotra i kilku innych Apostołów, wynagrodziła nam tę wizytę z nawiązką. Jeżeli Czytelnicy pamiętają odcinek Credo 2000, to z pewnością przypominają sobie początkową scenę, która kończy się zbliżeniem na tabliczkę: "Uwaga miny". Pragnę zapewnić, że nie była to żadna "sztuczka" telewizyjna (nieraz się takimi "sztuczkami" posługujemy w nagraniach studyjnych, kiedy korzystamy ze scenografii komputerowej). Takie miejsca, podobnie jak obecność uzbrojonych młodych ludzi (nie tylko żołnierzy), to część rzeczywistości, z jaką spotykają się odwiedzający te ziemie.
Reklama
Szczególnie ciekawym i niezwykłym przeżyciem było nagranie w Kafarnaum. Tym bardziej niezapomnianym, że w poprzedzającą noc przeżyliśmy burzę i ulewę. Nawet podczas nagrania kropiło. W Kafarnaum znajduje się dom św. Piotra i synagoga, do której uczęszczał i on, i sam Jezus. To właśnie tam, wracając z synagogi, Zbawiciel uzdrowił teściową św. Piotra. Sanktuarium wybudowano w tym miejscu niedawno. Samo odkrycie domu św. Piotra jest chyba największym z ostatnich sukcesów archeologii czasów Jezusa Chrystusa. Franciszkanin - o. Virgilio Corbo dopiero w 1980 r. napisał do Ojca Świętego list: " Jesteśmy pewni - odkryliśmy dom św. Piotra". Architektura tego najnowszego sanktuarium jest niezwykle ciekawa - w centrum rotundy wzniesionej nad wykopaliskami znajduje się szklana podłoga i dzięki temu pozostałości po domu można oglądać nie tylko z poziomu ulicy, ale i z góry. W tym niezwykłym miejscu nasz nieoceniony przewodnik - o. Seweryn Lubecki OFM odprawił dla nas Eucharystię. Miałem nawet zaszczyt przeczytać lekcję podczas tej Liturgii. Trudno sobie wyobrazić, jakie przeżycia mogą towarzyszyć następcy św. Piotra - naszemu Ojcu Świętemu Janowi Pawłowi II w tym niezwykłym miejscu.
Kolejny etap naszych nagrań to Tabgha. Sanktuarium Rozmnożenia
Chleba, z bardzo znaną mozaiką przedstawiającą dwie ryby i cztery
chleby, oraz Sanktuarium Prymatu Piotra. Mieliśmy możliwość nagrań
w obu sanktuariach. Nie chcę ukrywać, że bardziej "miło" pracowało
nam się w tym drugim sanktuarium (Polacy są wszędzie), przełożonym
tego miejsca jest o. Jozafat Ciunajtis OFM. To właśnie o. Jozafat
przygarnął nas podczas niesamowitego deszczu, jaki zaczął padać w
chwili, gdy chcieliśmy zacząć nagrywać. Oba sanktuaria są pięknie
położone nad jeziorem Genezaret. Nie mogłem się powstrzymać od sprawdzenia,
jaka jest w nim woda. A jak już wszedłem do wody, to zdecydowaliśmy
się wykorzystać to w programie. Ocenę zostawiam Czytelnikom, którzy
to widzieli. To nagranie powtarzaliśmy tyle razy, że choć pływać
umiem, to wielokrotnie groziło mi przynajmniej porządne przemoczenie.
Jak już wspominałem, bardzo lubię nietypowe pamiątki
z podróży. W Tabdze też nie oparłem się temu i kupiłem kamyk, na
którym jest wyrzeźbiona ryba. Chyba każdy przyzna - kamyk z jeziora
Genezaret, z wyrzeźbioną rybą, z Sanktuarium Rozmnożenia Chleba i
Ryb, jest pamiątką niezwykłą.
Kolejnym miejscem nagrania był kościół S. Petri in Gallicantu, obok którego znajdują się schody, którymi Chrystus schodził do Getsemani i którymi prowadzono Go na sąd. Tutaj właśnie, według tradycji, znajduje się miejsce, gdzie św. Piotr zaparł się swojego Mistrza "nim zapiał kogut". Na kolumnie przy kościele znajduje się właśnie ten ptak. Nie jest to z pewnością najchlubniejszy z czynów Piotra, ale i z niego możemy się uczyć, że miłosierdzie Boże jest bez granic, a na naszą skruchę Bóg zawsze odpowiada z miłością.
Ostatnim wspomnieniem, jakim chciałem się podzielić z Czytelnikami,
jest nasze nagranie w Sanktuarium "Pater Noster" w Jerozolimie, na
zboczu Góry Oliwnej. Postanowiliśmy tu zakończyć nasz odcinek poświęcony
św. Piotrowi, ponieważ - według tradycji - znajduje się tu "Grota
Tajemnic", w której Jezus tłumaczył swoim uczniom znaczenie przypowieści
opowiadanych słuchającym go tłumom. Także w tej grocie (już po Wniebowstąpieniu)
zebrani Apostołowie mieli ułożyć (każdy z nich po jednym artykule)
wyznanie wiary - zwane "Apostolskim". Nie jest to udokumentowane
naukowo i wielu historyków nie zgadza się z tą wersją, jednak nam
bardzo się spodobała z prostej przyczyny - tytuł naszego programu
to właśnie początek wyznania wiary: "Wierzę", czyli po łacinie "Credo".
Oczywiście, Sanktuarium "Pater Noster" znane jest przede
wszystkim z upamiętnienia modlitwy Pańskiej. To w tym miejscu Jezus
nauczył swoich wyznawców modlitwy Ojcze nasz. Jak podają różne przewodniki,
w sanktuarium znajduje się kilkadziesiąt tablic z tekstem modlitwy
w różnych językach. Przy czym w różnych przewodnikach liczba tablic
jest różna. Przyczyna jest prosta. Tablic wciąż przybywa, choć nie
wszystkie najnowsze są tak duże, jak te najstarsze. Miałem szczęście
i udało mi się porozmawiać z s. Anne Myriam z miejscowego klasztoru,
która powiedziała mi, że w tej chwili jest tych tabliczek 117, a
do końca roku przybędzie ich jeszcze kilka. Potwierdziła także ważną
dla mnie wiadomość (jestem w "poważnej części" Kaszubem, moim przodkiem "
po kądzieli" był Aleksander Majkowski, znany działacz kaszubski),
że tekst modlitwy Ojcze nasz po kaszubsku przywiezie do tego sanktuarium
pod koniec roku pielgrzymka z Kaszub ze swoim pasterzem - metropolitą
gdańskim - abp. Tadeuszem Gocłowskim CM. Nie bez przyczyny refren
kaszubskiego hymnu brzmi:
Nigde do zgubea
Nie przindą Kaszubea,
Marsz, marsz za wrodziem!
Mea trzimómea z Bodziem!.



