Synu Kochany!
W maju jest rocznica Twoich święceń kapłańskich. Oczywiście,
nie zapomniałam. Klęczałam tego dnia "w świętych ranach Mszy" - Mszy
św. w Twojej intencji. Wiesz, o co się modliłam? Abyś nigdy nie zapomniał,
że aby być wspaniałym, świętym kapłanem - trzeba być najpierw zwykłym,
ludzkim i dobrym człowiekiem. Nie proszę dla Ciebie o aureolę "okrągłą"
czy "kwadratową"... Proszę, abyś pilnie słuchał tylko Jezusa. On
wie, co Tobie potrzeba. Wie, jak Cię prowadzić.
Żeby nie być taką czcigodną osobą...
ale być chlebem
który krają
żywicą, którą z sosny na kadzidło skrobią
czymś z czego robią radio
żeby choremu
przy termometrze śpiewało
zegarem, który w samolocie jak obrazek ze świętym Krzysztofem
leci
żółtym dla dzieci balonem -
a zawsze hostią małą
gorętszą od spojrzenia
co się zmienia w ofierze
(Ks. Jan Twardowski)
W ten majowy poranek otrzymałeś, Synu, moc przeogromną.
Dar, któremu nadziwić się trudno. Dystrybucję Skarbów nie wysłużoną,
lecz darowaną. Tego dnia byłeś gotów dla Chrystusa zrobić wszystko.
Byłeś gotów poświęcić siebie dla ludzi, których Ci przysłał, całkowicie
i bez reszty - dla Ewangelii.
Wiem, że w rocznicę myślałeś o tamtym dniu, jedynym, tajemniczym.
Kapłan jest człowiekiem Tajemnicy. Święcenia kapłańskie to nie tylko
łaska do szczególnego działania. One znaczą niewymazalny charakter
wspólnoty z Chrystusem Kapłanem - "Kamieniem węgielnym Kościoła".
Wiem też, że każdego dnia przeżywasz swoje kapłaństwo nie
tylko w radości. Radość współmieszka z cierpieniem. To tak, jak w
życiu każdego człowieka. Ksiądz musi cierpieć, aby zrozumieć cierpienia
ludzi. Musi być bezradny, aby dostrzec, że nie on działa, ale Bóg
sam. Tylko niektórzy ludzie czasem myślą, że "to takie proste". Myślą,
że powołanie to życie bez problemów i powinno być bez skazy. Tak,
powinno. Ale... po grzechu pierworodnym to przecież niemożliwe.
W rocznicę, kiedy modlę się za Ciebie, przypomniałam sobie
nagle mojego kolegę księdza, który odszedł z kapłańskiej drogi. Biedny,
najbiedniejszy! Nie wiem, gdzie jest, co robi. Zatarł za sobą wszystkie
ślady przebytej drogi. Uciekł od ludzi bliskich, od przyjaciół. Czy
uciekł od siebie? Dziś modlę się za niego także. Modlę się, aby zdążył
na spotkanie najważniejsze. Pamiętaj o nim czasem, choć go nie znałeś.
Synu Kochany, myślę, że w rocznicę dziękowałeś Panu za
dary. Synu, czy Ty czasem myślisz o tym, że zbierasz owoce, które
inni zasiali?
Powtarzała mi moja ciotka sentencję Hirszfelda: "Wdzięczność
jest cechą ludzi z dobrego kruszcu". Tak bardzo pragnę i wierzę,
że potrafisz być wdzięczny. Wdzięczny Bogu za dar życia, za dar kapłaństwa.
Nie da się słowami wypowiedzieć wielkości tego daru. Dlaczego Ty,
a nie inny?
Dawco darów - dlaczego?
Wierzę, że potrafisz żyć wdzięczny ludziom - za przyjaźń,
telefony, uśmiech, za czas, gdy Cię potrzebują, a może za samotność,
gdy Cię nie potrzebują.
Jestem przekonana, że myśląc o wdzięczności za Dar i dary,
biegniesz do Maryi, Matki Twojego kapłaństwa. Ona jest przecież Matką
od codziennych spraw naszego trudnego, często uwikłanego życia. Ona
jedna, jedyna umiała powiedzieć "tak" - wiernie i do końca. Bo nawet
święci mieli różne wahania. Ona nas uczy mówić "tak". Często jest
to najtrudniejsze słowo. Od tego słowa jednak zależą losy człowieka
i świata. W Niej - Wieczność odnalazła drogę do ludzkiej historii.
Kobieta zwykła, jedna z córek tej ziemi, a zarazem niezwykła - "Niewiasta...
z wieńcem z gwiazd dwunastu" (por. Ap 12, 1).
Twoje kapłańskie święcenia przypadły w Jej majowym miesiącu.
Wierzę, że dziękując, przyniosłeś Jej wieniec z "dwunastu gwiazd".
Twoja matka -
Pomóż w rozwoju naszego portalu