ANNA WYSZYŃSKA: - W chwili, gdy ten numer :Niedzieli" dotrze do rąk Czytelników, w Rzymie odbywać się będzie jubileuszowe spotkanie dziennikarzy całego świata z Ojcem Świętym. Następuje przy tym pewien zbieg dat. "Niedziela", reaktywowana w 1981 r., rozpocznie w tym samym czasie 20. rok swojej działalności. Wielki Jubileusz Chrześcijaństwa łączy się więc z małym jubileuszem :Niedzieli". Z pewnością więc z tej okazji dziennikarze pracujący w tygodniku, którym kieruje Ksiądz Infułat, przyjmują szczególną intencję jubileuszowej pielgrzymki do Rzymu...
KS. IRENEUSZ SKUBIŚ: - W Roku Jubileuszowym w Rzymie gromadzą się pielgrzymi z całego świata. Niedawno odbył się Jubileusz Kapłanów, zaś na 4 czerwca Ojciec Święty zaprosił dziennikarzy. Celem jubileuszowych pielgrzymek jest podążanie do źródeł wiary, by przybliżyć swoje życie do Ewangelii - przez naukę, przyjmowanie sakramentów i uzyskiwanie odpustów. Dziennikarze Niedzieli będą pielgrzymować do Rzymu z intencją, by cała prasa katolicka i wszystkie media przeniosły w trzecie tysiąclecie światło wiary, nadziei i miłości, by głosiły prawdę i dobrze służyły ludziom. Naszą redakcję będzie reprezentować dość liczna, bo prawie 50-osobowa grupa. Dziennikarze Niedzieli czują szczególną potrzebę odnowienia siebie i - przez słowo pisane - odnowienia swoich czytelników, poszczególnych grup społecznych, całego narodu. Zależy im bowiem, by tak służyć swoją pracą, by Ewangelia była światłem dla ludzi w następnym tysiącleciu. Sądzę, że na spotkaniu będzie również wielu dziennikarzy, którzy, choć pracują w mediach nie mających w nazwie słowa "katolicki", to jednak są katolikami i także gorąco pragną służyć tym samym celom. Oczywiście, dla dziennikarzy Niedzieli, która rozpocznie w tym dniu 20. rok działalności, błogosławieństwo Ojca Świętego będzie miało szczególną wymowę i znaczenie.
- Każda rocznica "Niedzieli" jest również rocznicą Księdza, który od początku jest jej redaktorem naczelnym. Jaki był start tego tygodnika? Jak wyglądała praca w warunkach cenzury?
- Niedziela wychodząca od 1926 r., która miała pierwszą przerwę podczas II wojny światowej, została zamknięta przez władze komunistyczne w 1953 r. Kościół czynił wiele starań o jej wznowienie, jednak dopiero w marcu 1981 r. Kuria Diecezjalna otrzymała pisemną decyzję prezesa Głównego Urzędu Prasy, Publikacji i Widowisk, zezwalającą na wydawanie drukiem Tygodnika Katolickiego Niedziela o objętości 8 stron i nakładzie 100 tys. egzemplarzy. Otrzymaliśmy również przydział papieru i wskazanie Opolskich Zakładów Graficznych jako miejsca druku Niedzieli. Zaczynaliśmy od zera, niemal od jednej maszyny do pisania. Zespół liczył kilkanaście osób, które musiały wykonywać wszystkie prace. Pierwszy numer ukazał się z datą 7 czerwca 1981 r. Czytelnicy bardzo czekali na każdy kolejny numer - blisko 75 proc. nakładu rozchodziło się wtedy w prenumeracie. Pracy było dużo. Oczywiście, nie było numeru bez ingerencji cenzury. Teksty były wyrzucane i skracane, ludzie z cenzury wykonywali swoje obowiązki bardzo skrupulatnie, ale my też dbaliśmy o prawdę. W tekstach zaznaczaliśmy miejsca, gdzie coś zostało usunięte. Dla czytelników był to sygnał, że była tam myśl czy informacja niewygodna dla ówczesnej władzy.
- Dziś nie ma już cenzury, na rynku mediów dokonały się ogromne zmiany. Czy łatwiej jest wydawać gazetę?
- Obecna Niedziela to pismo duże, co nastręcza wiele problemów merytorycznych, technicznych i ekonomicznych, związanych z jej wydaniem. Oprócz części ogólnej wydajemy bowiem również 18 edycji diecezjalnych, przygotowywanych w redakcjach terenowych. Na początku redagowaliśmy 8 stron tygodniowo, teraz - razem z edycjami - jest to ok. 130 stron. Dbamy o zróżnicowanie poszczególnych numerów, ale też o to, by polscy katolicy mogli zapoznać się z nauczaniem Ojca Świętego oraz uzyskać aktualne informacje o życiu Kościoła w Polsce i na świecie. Staramy się przybliżać katolicką naukę społeczną Kościoła, są artykuły na aktualne tematy społeczne i kulturalne. Niedziela chce być zawsze w samym środku życia, nie boimy się tematów ryzykownych - podejmujemy je w imię prawdy i dobra naszych czytelników.
- Redakcja "Niedzieli", mieszcząca się kiedyś w kilku ciasnych pokoikach, rozrosła się z biegiem lat do potężnej rozmiarami i wyposażonej w najnowsze zdobycze techniki wydawniczej centrali oraz kilkunastu redakcji terenowych. Jak jest zorganizowana ta ogromna instytucja?
- Edycje diecezjalne przygotowywane są przez redakcje terenowe. Księża Biskupi dokonali wyboru Niedzieli jako pisma diecezjalnego na podstawie życzeń swoich kapłanów, a w wielu przypadkach wybór ten następował w drodze głosowania. Dla diecezji jest to rozwiązanie korzystne z wielu względów. Otrzymują bowiem bogatą część ogólną, redagowaną przez zespół "centrali" oraz przez prawie tysiąc naszych współpracowników znajdujących się w różnych częściach kraju i świata. Drugą część gazety stanowi dodatek lokalny danej diecezji, jej własny tygodnik, wspomagający biskupów i kapłanów w pracy duszpasterskiej, a jednocześnie stanowiący historyczny zapis wydarzeń z życia Kościoła na tym terenie. Dodać trzeba również, że koszty związane z redagowaniem i wydawaniem całości pisma ponosi redakcja centralna.
- Jak się układa współpraca z redakcjami lokalnymi? Z czego wynikają zróżnicowane nakłady tygodnika "Niedzieli" w poszczególnych diecezjach i parafiach?
- My - jako "centrala" - przyjmujemy wobec diecezji rolę służebną, bierzemy na siebie ciężar wydawania pisma i koszty. Natomiast o treści i zawartości pisma lokalnego decyduje miejscowa redakcja oraz władze diecezji. To biskupi określają proprium, czyli to, co jest dla danej diecezji najważniejsze. Jeżeli zaś chodzi o wysokość nakładów pisma w terenie, to należy stwierdzić, że bardzo dużo zależy od proboszczów. Wielu z nich docenia znaczenie prasy diecezjalnej w duszpasterstwie. Proboszczowie nawet mówią, że Niedziela jest dla nich dodatkowym wikarym, i zabiegają o wysoki nakład. Jednak nie wszyscy tak czynią. Łatwo można zauważyć, że zapotrzebowanie na Niedzielę "idzie" za proboszczem. Jest wiele przykładów na to, że gdy duszpasterz utrzymujący wysoki nakład Niedzieli zmieni parafię, to na jego nowej placówce również nakład naszego tygodnika szybko " idzie" w górę. I odwrotnie. Jeżeli w jednej parafii danego kapłana utrzymywał się niski nakład, to również w następnej zostanie obniżony. I to jest właśnie podstawa do stwierdzenia, że czytelnictwo prasy katolickiej w parafii zależy od pracy kapłanów.
- "Niedziela" jest czytana nie tylko w diecezjach, w których ma redakcje terenowe...
- Niedziela jest czytana w całym kraju i często daleko poza jego granicami. Mamy wielu czytelników na wschodzie i na zachodzie Europy, w USA, Kanadzie, w Argentynie. Niedawno otrzymaliśmy list ze Spitsbergenu z informacją, że czytają nas pracownicy tamtejszej stacji naukowo-badawczej. Jesteśmy obecni na pokładach samolotów, zaś w internetowym wydaniu Niedzieli odnotowaliśmy odwiedziny z ok. 70 krajów. Nasz tygodnik jest również z misjonarzami w buszu oraz na egzotycznych wyspach, gdzie nie ma nawet łączności telefonicznej. Tam Niedzielę wysyłamy pocztą.
- Czy obejmując przed 20 laty stanowisko redaktora naczelnego " Niedzieli", przypuszczał Ksiądz, że z biegiem lat stanie się ona również wydawnictwem książkowym?
- Czas przyniósł taką potrzebę i takie możliwości. Zaczęliśmy wydawać książki potrzebne katolikom, którzy chcą pogłębić swoje wiadomości z życia Kościoła, studiować nauczanie Ojca Świętego i rozeznawać problemy katolickie. Wydaliśmy już blisko 100 tytułów, wśród nich książki adresowane do kapłanów, młodzieży i dzieci. Cieszy nas - bo jesteśmy przecież młodym wydawnictwem - że na tegorocznych Targach Wydawców Katolickich w Warszawie otrzymaliśmy Feniksa 2000 - nagrodę za serię wydawniczą "Biblioteka Niedzieli".
- Czytelnicy "Niedzieli" otrzymują ostatnio tomiki Pisma Świętego w tłumaczeniu bp. Kazimierza Romaniuka. Co zadecydowało o takiej inicjatywie wydawniczej?
- Każdy katolik powinien regularnie czytać Pismo Święte, ale tak, niestety, nie jest. Dlatego w Roku Wielkiego Jubileuszu Chrześcijaństwa postanowiliśmy umożliwić naszym czytelnikom dostęp do ksiąg Nowego Testamentu. Na Boże Narodzenie wydaliśmy Ewangelię według św. Łukasza, w tym roku ukazały się już Ewangelie według św. Jana oraz św. Marka. Wkrótce wydamy Ewangelię według św. Mateusza. Najprawdopodobniej już po wakacjach będą wydane Dzieje Apostolskie, potem dwa tomy Listów, następnie Apokalipsa według św. Jana. W ten sposób czytelnicy otrzymają za bardzo niską cenę cały Nowy Testament w wydaniu kieszonkowym. Będzie to pamiątka, która pozostanie po Roku Świętym. Zauważamy, że inicjatywa nasza odpowiada na zapotrzebowanie wiernych. Nie jesteśmy, niestety, w stanie powiadomić księży osobnymi listami o tym, że kolejne części Nowego Testamentu ukażą się wraz z danym numerem Niedzieli, ale zapowiadamy to na naszych łamach. Dziękujemy też w tym miejscu za pomoc i otwartość dla tej sprawy - która świadczy, że kapłani wiedzą, że jest to lektura, której wierni naprawdę bardzo potrzebują.
- Jako duszpasterz, redaktor naczelny wysokonakładowego tygodnika oraz współzałożyciel Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy, obserwuje Ksiądz sytuację na rynku prasowym i w mediach w Polsce. Jaka ona jest obecnie?
- Rola mediów stale wzrasta. Nikt już dzisiaj nie planuje działań społecznych czy politycznych bez mediów. Są one również cenną pomocą dla duszpasterzy. Oceniając media w Polsce, chciałbym przypomnieć instrukcję duszpasterską Aetatis novae, wydaną przez Papieską Radę ds. Środków Społecznego Przekazu, w której podkreślono, że "środki przekazu potrafią zarówno umocnić, jak i niszczyć tradycyjne wartości w sferze religii, kultury i rodziny". A więc pismo powinno spełniać wobec czytelnika rolę dobrego przewodnika czy życzliwego sąsiada, powinno być właściwym drogowskazem i pomagać ludziom żyć. Myślę, że każdy uczciwy dziennikarz, niekoniecznie pracujący w redakcji katolickiej, tak właśnie powinien widzieć cel swojej pracy, a raczej służby czytelnikom. Czytając polskie pisma, oglądając telewizję, widzimy, że są dziennikarze konsekwentnie i z poświęceniem dążący do prawdy, nawet narażający życie, by dostarczyć swojemu odbiorcy wiarygodną i sprawdzoną informację. Niestety, są również media bazujące na ludzkich słabościach, nie dbające o prawdę ani o to, by nie wyrządzać krzywdy odbiorcom. Cynizm niektórych dziennikarzy jest ogromny - eksponowanie zła i przemocy, wyśmiewanie wartości chrześcijańskich, kreowanie wiary w gusła i "wiedzę tajemną" itd. Wielu ludzi jest bezbronnych wobec tej promocji zła i może doznać ogromnej krzywdy ze strony tych, którzy nimi manipulują. Myślę, że ci, którzy wyrządzają takie szkody społeczne, poniosą kiedyś za to odpowiedzialność przed Bogiem. W tej sytuacji trzeba się angażować w przygotowanie odbiorców do świadomego odbioru mediów. Chodzi o to, by ludzie wiedzieli, że złe programy, złe filmy zatruwają ich świadomość, że trzeba wyłączyć telewizor czy wyjść z tzw. imprezy, na której dzieją się rzeczy niegodne. Opinia katolików powinna być jasna, powinniśmy śmiało wyrażać swoje zdanie na ten temat, walczyć z zepsuciem, chronić wrażliwość i sumienie naszych dzieci. Jestem przekonany, że wobec takiej zdecydowanej postawy katolików nie ostaliby się ci, którzy promują zło.
- Czy rozwój prasy katolickiej w Polsce jest wystarczający?
- Każdy katolik powinien mieć możliwość pogłębiania swojej wiedzy religijnej. Księża, którzy mają w swoich parafiach dobrze rozwinięte czytelnictwo prasy katolickiej, wiedzą, że jest to nieoceniona pomoc duszpasterska. W przeciwnym wypadku bowiem tzw. czas wolny ludzie - nawet praktykujący katolicy - wykorzystują często w sposób przypadkowy: kolorowe pisemko z ploteczkami, telenowela, właśnie nadawany w telewizji film, naszpikowany przemocą, brutalizmem, erotyką itd. Jest to nie tylko czas stracony, jeśli chodzi o wiedzę religijną, a tym samym naszą świadomość jako katolików, ale też sprowadzanie swojego intelektu na inny poziom, a niekiedy wręcz uczenie się zła. Parafie powinny więc dbać o czytelnictwo katolickiej prasy i książek, o tworzenie bibliotek parafialnych. Rolę prasy i mediów trzeba też uświadamiać klerykom studiującym w seminariach. Również rodzice troszczący się o przyszłość swoich dzieci powinni dbać o to, by miały one kontakt z katolicką książką i gazetą. Uważam, że jest to ciągle wielka potrzeba naszych czasów.
- Sprawa wykorzystania mediów w pracy duszpasterskiej łączy się jednak ściśle z finansami. Czy w obecnej sytuacji możemy się spodziewać ich szybkiego rozwoju?
- Wydawanie pisma wymaga dużych pieniędzy, stworzenia zaplecza technicznego i ludzkiego. Trzeba wziąć pod uwagę pensje pracowników, honoraria, podatki, ubezpieczenia i bardzo wiele innych składników. Przy czym koszty te systematycznie rosną, a każda podwyżka cen benzyny i energii rzutuje na koszty druku i kolportażu. My utrzymujemy tę samą cenę tygodnika już od bardzo dawna, chociaż w tym czasie miało miejsce wiele podwyżek cen paliwa, papieru i innych elementów niezbędnych do wydawania pisma. Wiele pism jednak nie wytrzymało tego naporu. Prasa świecka czerpie wpływy z reklam, katolicka przeznacza swoje łamy przede wszystkim na duszpasterstwo. Dlatego kupowanie prasy katolickiej trzeba rozpatrywać również w kategoriach wsparcia wspólnej sprawy. Jej rozwój w sensie wzrostu nakładów, liczby tytułów, nowych stacji radiowych i telewizyjnych jest na pewno niezbędny polskiemu Kościołowi i wszystkim wiernym. Toteż podczas pielgrzymki do Rzymu będziemy się modlić, by Chrystusowe słowo głoszone przez media mogło dotrzeć do ludzi na całym świecie.
- Dziękuję za rozmowę.
Pomóż w rozwoju naszego portalu