Jaka jest sytuacja na rynku pracy, ilu mamy bezrobotnych i co
rząd robi, aby tę dramatyczną sytuację zmienić - to tematy, o których
dyskutowano 12 maja w Sejmie podczas debaty o bezrobociu. Jak zawsze
podczas takich okazji, posłowie lewicy wykorzystali trybunę sejmową,
aby obarczyć rząd całkowitą odpowiedzialnością za polskie bezrobocie.
Jak przekonywali, w PRL-u, rządzonym przez partię, z której oni się
wywodzą, nie istniało bezrobocie, wszyscy ludzie mieli pracę i...
co z tego, chciałoby się dopowiedzieć. Co bowiem zostało po PRL-u?
Co oprócz Pałacu Kultury i blokowisk pozostawił komunizm?
Miarą pracy ludzkiej jest Produkt Krajowy Brutto (PKB) -
z tym trzeba się zgodzić. Dlatego największą gospodarczą zbrodnią
komunistów było ukryte 30-procentowe bezrobocie, drukowanie pieniędzy
bez pokrycia, poniżenie ludzkiej pracy, co podkreślało powiedzonko: "
Czy się stoi, czy się leży...". Dobrze jednak pamiętać, że w latach
PRL-u trzeba było niemal całe życie pracować np. na samochód czy
własne mieszkanie, a w przeliczeniu na dolary zarabialiśmy ich kilka
lub kilkanaście. Choć sytuacja dzisiaj polepszyła się, nadal jesteśmy
krajem biednym, bo PKB w przeliczeniu na jednego mieszkańca Polski
wynosi 4 tys. dolarów, podczas gdy w krajach Unii - 20 tys. dolarów.
Aby jeszcze odwołać się do przykładu, dodajmy, że roczny budżet polskiego
państwa zamyka się kwotą 140 miliardów zł, gdy tymczasem budżet dwukrotnie
co prawda większych od Polski Niemiec wynosi dwadzieścia razy więcej.
Jako ciekawostka - Niemcy przeznaczają na ochronę zdrowia tyle, ile
wynosi cały roczny budżet Polski. Trzeba o tym pamiętać, kiedy wielu
woła dzisiaj o pieniądze na podwyżkę pensji, rent i emerytur, na
edukację, zdrowie, walkę z bezrobociem itd. Mądrzy politycy to nie
ci, którzy próbują rozdmuchać ludzkie dramaty, demagogicznie proponując
truciznę zamiast lekarstwa, ale ci, którzy uruchamiają mechanizmy
pozwalające rozwinąć się polskiej wytwórczości, polskiej produkcji
rolnej, polskiemu eksportowi.
Podczas tej debaty rząd przedstawił sytuację na rynku pracy
oraz omówił działania zmierzające do wzrostu zatrudnienia i ograniczenia
poziomu bezrobocia. Nazwano ten dokument Narodową strategią wzrostu
zatrudnienia i rozwoju zasobów ludzkich w latach 2000-2006. Jest
to dokument zapowiadający podjęcie bardzo konkretnych działań, aby
zmniejszyć bezrobocie w Polsce. Rząd m.in. zaproponował zawarcie
porozumienia ponad podziałami politycznymi, z udziałem wszystkich
zainteresowanych stron, a głównie konfederacji pracodawców i związków
zawodowych.
Nas interesuje, jaka jest obecnie sytuacja na rynku pracy.
Otóż w 1999 r.
zanotowaliśmy po chwilowym spadku gwałtowny wzrost bezrobocia,
stąd podkreśla się jakby trzy fazy tego zjawiska. Pierwsza - to okres
od stycznia do września 1998 r., kiedy spadła liczba zarejestrowanych
bezrobotnych, co było związane ze wzrostem gospodarczym i większą
podażą ofert pracy. Warto również przypomnieć, że w 1996 r. zaostrzono
rygor przyznawania zasiłków dla bezrobotnych, nastąpił więc rzekomy
spadek bezrobocia. (Osoby te ujawniły się w 1999 r., kiedy przyszło
płacić składkę zdrowotną).
Faza druga, obejmująca drugą połowę 1998 r., była czasem
względnej stabilizacji, w którym stopa bezrobocia wyniosła 9,5% (najniższa w okresie transformacji). Był to jednak czas przed burzą
na rynku pracy.
I faza trzecia - trwająca od stycznia 1999 r., z tendencją
do wygaszania w połowie obecnego roku - spowodowała wzrost bezrobocia
do 13,5%. Przyczyną był zwiększony napływ absolwentów (ok. 160 tys.
osób), ujawnienie się osób pragnących przez status bezrobotnego uzyskać
opłacanie z budżetu państwa składki na ubezpieczenie zdrowotne (ok.
150 tys. osób), reforma administracyjna oraz zmiany w organizacji
służby zdrowia (ok. 60 tys. osób), spadek zatrudnienia w małych i
średnich przedsiębiorstwach (ok. 150 tys. osób), przyspieszenie procesów
restrukturyzacji gospodarki (zmniejszyła się ilość miejsc pracy o
ok. 40 tys.). W efekcie w 1999 r. Fundusz Pracy opłacał składkę za
518 tys. osób (bezrobotnych oraz stypendystów), zaś budżet za 1 mln
662 tys. osób bez prawa do zasiłku i za 171 tys. osób pobierających
zasiłki i świadczenia przedemerytalne.
Od marca 2000 r. obserwuje się proces zahamowania wzrostu
liczby bezrobotnych. Należy się spodziewać jego spadku poniżej 13%,
jednak na koniec roku może ono znowu osiągnąć poziom 14-15%, na co
wpłyną skutki restrukturyzacji górnictwa, PKP, hutnictwa, edukacji
i ochrony zdrowia. Gdyby scharakteryzować bezrobocie, to najwięcej
jest osób pozostających w rejestrach urzędów ponad rok, a więc bezrobotnych
bez prawa do zasiłku, czyli potencjalnych klientów pomocy społecznej.
Na koniec grudnia było ich blisko 1,8 mln. W dalszym ciągu widać
silne zróżnicowanie geograficzne rynku pracy. Najwyższa stopa bezrobocia (ok. 24%) występuje w województwie warmińsko-mazurskim, najniższa
w województwie mazowieckim (10%).
Jak rząd zamierza walczyć z bezrobociem? Planuje się: doskonalić
metody prowadzenia restrukturyzacji branż i sektorów, tak aby odchodzący
z pracy w górnictwie, hutnictwie czy PKP mieli możliwość przekwalifikowania
się; wpływać na polepszenie kwalifikacji pracowników, aby zaspokoić
oczekiwania nowoczesnego pracodawcy; wspomagać edukację młodzieży (optymistyczny jest fakt, że studiuje w Polsce blisko dwa miliony
osób); przyspieszyć wsparcie małych i średnich przedsiębiorstw; dokonać
zmian w systemie podatkowym, promującym nowe miejsca pracy przez
obniżenie podatków dla właścicieli małych i średnich przedsiębiorstw,
rozliczających swoje dochody podatkiem od osób fizycznych PIT; wprowadzić
zróżnicowaną płacę minimalną (głównie chodzi o zachętę dla pracodawców,
aby zatrudniali absolwentów); uruchomić działania zawarte w Pakcie
dla Wsi na rzecz tworzenia miejsc pracy w otoczeniu wiejskim; zagwarantować
osobom bez dochodów dostęp do systemu ochrony zdrowia, jednak zamiast
obecnego rozwiązania, polegającego na tym, że każdy zarejestrowany
jako bezrobotny jest objęty składką z budżetu, trzeba będzie po takie
wsparcie udać się do pomocy społecznej. Spowoduje to ujawnienie się
ludzi pracujących w tzw. szarej strefie, opłacanych obecnie przez
budżet państwa.
Prognozy wskazują, że czeka nas wzrost gospodarczy powyżej
5% PKB, poprawia się bowiem koniunktura w krajach, z którymi łączą
nas najsilniejsze więzy ekonomiczne. Gdyby jeszcze zmieniła się polityka
polskich liberałów, a doszła do głosu AWS-owska większość dążąca
do wsparcia sprawiedliwości społecznej, budowania szacunku dla godności
człowieka, promująca rodzinę, dalibyśmy sobie szybciej radę z polskimi
problemami.
Pomóż w rozwoju naszego portalu